czwartek, 27 czerwca 2013

# 26

Margaret
          Kolejny dzień w tym domu - pomyślałam gdy tylko się przebudziłam. Bardzo chciałam być teraz z dala od tego domu, pokoju, a zwłaszcza JEGO. Rozejrzałam się po pokoju, w którym byłam sama. Wstałam i wprost skierowałam się do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, a następnie udałam się go swojej szafy ubrać się. Dzisiaj postawiłam na kolorowe legginsy, bokserkę czarną, żółty sweter i różowy szal <klik>.
          Usiadłam na chwilę na łóżku i chciałam sięgnąć po telefon. Wtedy zauważyłam leżącą kartkę na szafce. Wzięłam ją i rozwinęłam. Zaczęłam czytać.
"Ślicznie wyglądasz jak śpisz."
          Tylko tyle było napisane. Żadnego podpisu, nic. Czytałam chyba te jedno zdanie z setny raz i nie miałam pojęcia, kto mógł to napisać. Przez moją głowę przelatywało tyle imion, ale żadne nie pasowało.
          Odłożyłam kartkę z powrotem na szafkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i zobaczyłam Tani siedząca samotnie na kanapie. Bez słowa usiadłam koło niej.
- gdzie chłopcy? - spytałam po kilku minutach.
- pojechali do studia - odpowiedziała, a mi od razu ulżyło.
          Przez chociaż jakiś czas nie będę musiała go widzieć. Wstałam i ruszyłam do kuchni zrobić sobie późne śniadanie. Zważając na to, że było już po 11. Naszykowałam kilka kanapek z szynką i zaparzyłam herbatę cytrynową. Zasiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Gdy już skończyłam odstawiłam brudne naczynia do zmywarki i skierowałam się do salonu.
- masz jakieś plany na dzisiaj? - spytałam nagle siostrę - może pojedziemy na jakieś zakupy czy coś?
- Peggie przepraszam, ale jestem dzisiaj już umówiona, wiesz z kim... Perrie - westchnęłam.
- nic nie szkodzi. Posiedzę tu sama, pooglądam telewizję i będę czekać, aż wrócicie - odparłam.
- proszę nie gniewaj się.
- Tani, nie gniewam się. Pójdę do pokoju poczytać coś - wstałam i ruszyłam schodami na górę.

Tatiana
          Margaret poszła, a ja zastanawiałam się co zrobić. Przecież doskonale wiem, jak to wszystko przeżywa. Czułam się winna, że zostawiam ją sama. To moja siostra i powinniśmy trzymać się razem. Dlatego wstałam i poszłam do niej. Gdy byłam już na górze złapałam za klamkę i weszłam do naszego pokoju.
- Peggie, a może chcesz pójść ze mną?
- nie, nie będę wam przeszkadzać.
- ależ skąd, po za tym będę lepiej się czułam jak będziesz obok. Tak na prawdę to nie mam pojęcia, dlaczego jej to za proponowałam. Z chęcią bym tam nie poszła - usiadłam na łóżku na przeciwko sis.
- to nie idź, nikt cię do tego nie zmusza.
- wiem, ale chcę z nią porozmawiać, dowiedzieć się czegoś
- czy raczej powiedzieć jej, aby trzymała się z dala od Zayn'a - spojrzała na mnie.
          Bez słowa podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki, bluzkę z 3/4 rękawem i piórem na przodzie oraz siwe ugg oraz białą czapkę i szal <klik>. Przebrałam się w łazience. Podkreśliłam oko czarną kredką, wytuszowałam rzęsy i nałożyłam puder na twarz oraz błyszczykiem musnęłam swoje usta. Gotowa wróciłam do pokoju po torebkę. Włożyłam do niej portfel, telefon i kilka innych rzeczy.
          Wyszłam z domu i ruszyłam do centrum. Na szczęście na drogach nie było korków, więc w kilkanaście minut dotarłam na miejsce. Zaparkowałam samochód i weszłam do środka. Postanowiłam zadzwonić do niej, aby dowiedzieć się gdzie jest. Dopiero po trzecim sygnale odebrała.
- cześć jesteś już w centrum? Ja właśnie przyjechałam.
- hey, tak nie daleko Top Shopu.
- to czekaj za minutę będę - powiedziałam i rozłączyłam się.
          Skierowałam się w odpowiednia stronę i chwilę potem zobaczyłam stojącą różowowłosą wśród tłumy. Podeszłam i przywitałam się. Następnie poszłyśmy się przejść po sklepach, przy okazji rozmawiając. Po dość dużych zakupach udałyśmy się do pobliskiej kawiarni. Każda zamówiła sobie po kawie i zasiadłyśmy przy wolnym stoliku. Rozmawiałyśmy, poznawałyśmy się nawzajem.
- Tani chciałam cię jeszcze raz przeprosić, za to co ci zrobiłam. Wiem, że to było głupie i nie powinnam tego robić.
- wiem, że byłaś zazdrosna, ale nie pojmuję dlaczego wymyśliłaś ciążę, przecież wiedziałaś, że wcześniej czy później to się wyda i wtedy będzie jeszcze gorzej,
- wiedziałam jak bardzo cię kocha i jak na ciebie patrzy. Na mnie nigdy tak nie spojrzał i to bolało. Jesteś wyjątkową dziewczyną i Zayn ma szczęście, że cię ma.
- i to wszystko zrobiłaś tylko dlatego?
- tak, a przez te kilka dni gdy ciebie nie było, Zayn w ogóle się do mnie nie odzywał...
- dziwisz mu się - przerwałam jej wypowiedź.
- no nie, ale nie musisz się obawiać, więcej nie stanę na waszej drodze, obiecuję - odparła.
______________________________________________________

Wiem, że zawaliłam wszystko. Kompletnie mi nie wyszedł. Przepraszam za to i że tak długo nie wstawiałam nic. Tak jak pisałam wcześniej jakoś nie mam ostatnio weny. Proszę piszcie co sądzicie o rozdziale.

Do następnego, który nie mam pojęcia kiedy będzie.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

# 25

Margaret
          Po rozmowie z rodzicielką okazało się, że musi wyjechać na cały miesiąc do Los Angeles, ponieważ dostała jakiś duży, ważny projekt. Rozumiem ją taką, przecież ma pracę. Lecz co usłyszałam potem zbiło mnie w ziemię. Tani przeprowadza się do Zayn'a, aby z nim mieszkać. To jeszcze przeżyję, ale to że ja mam się wprowadzić do nich już nie. Nie wyobrażam sobie, abym mieszkała pod jednym dachem z NIM. Ok, jakoś przeżyję z chłopakami, ale z Harry'm... nigdy. A to wszystko tylko dlatego, że nasza kochana,
troskliwa mamusia nie chcę, abym przez czas jej nieobecności mieszkała sama. Przecież może coś mi się stać. No proszę jestem pełnoletnia i chyba mogę już decydować sama za siebie. Ale jak się uprze to nic nie da jej przekonać do zmiany zdania. Dlatego pozostaje mi się tylko spakować.
          Siedziałam w pokoju i pakowałam potrzebne rzeczy do walizki.
- spakowana? - zapytała mam wchodząc do mojego pokoju.
- mamo... - zaczęłam.
- Peggie przestań - przerwała mi.
- mam prawie 19 lat, jestem dorosła. Dlaczego nie mogę zostać, nic mi się nie stanie.
- Margaret, kochana nie zostaniesz tutaj sama. Tani przeprowadza się do chłopców i ty też. Po za tym nie chcę, aby coś ci się stało.
- ale mamo - jęknęłam, lecz ona była nieugięta i tak po prostu wyszła.
          Położyłam się na łóżku i gapiłam się w sufit. Boże nie chcę tam jechać. Nie wytrzymam całego miesiąca z nim. W jednym domu, w tym samym pomieszczeniu i oddychając tym samym powietrzem. Przecież to nie realne. Jak mam się zachowywać. Ignorować, udawać że go nie ma czy... nie wiem. Czemu to zawsze musi być tak skomplikowane. Dlaczego chociaż raz nie może być proste.
          Najpierw zachowuje się jak najlepszy przyjaciel. Jest opiekuńczy, pomocny. Nie wspominając, że przekroczył to nie raz granicę przyjaźni całując mnie. Można powiedzieć, że rozkochał mnie w sobie, a potem zaczął unikać, aż teraz znalazł sobie inną, a o mnie kompletnie zapomniał traktując jak powietrze. Jakbym w ogóle nie istniała.
          Rozmyślałam tak dość długo, dopóki do pokoju nie spodziewanie nie wpadła Tani.
- Peggie widziałaś moją niebieską koszulę bez rękawów? - spytała.
- tą co masz na sobie? - odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie.
- och dzięki - rzekła spoglądając na siebie, po czym dosłownie wybiegła z pokoju.
          Dokończyłam pakowanie i z walizką zeszłam na dół. Zostawiłam ją w korytarzu i udałam się do kuchni. Z szafki wyciągnęłam szklankę i nalałam do niej soku pomarańczowego. Oparłam się o blat i popiłam łyk napoju.
          Nagle usłyszałam warkot samochodu, a po chwili jego klakson. Po schodach zbiegła Tani i tyle ją widziałam. Dopiłam sok i ruszyłam za nią. Przez otwarte na otrzesz drzwi ujrzałam wysiadającego z auta Zayn'a.
          Założyłam buty i złapałam za swoją torbę. Wyciągnęłam rączkę i ciągnąć ją na kółkach skierowałam się do samochodu. Chłopak pomógł mi zapakować do bagażnika i po pożegnaniu się z rodzicielką wsiadłam na tylne siedzenie. Po kilku minutach pojawiła się Tani z Zayn'em. Zapieliśmy wszyscy pasy i ruszyliśmy.
          W nie całe 20 minut byliśmy pod ich domem. Wysiadłam wpatrując się w ogromny dom. Nie mogłam się nadziwić. Chyba jest większy niż nasz.
- Peggie idziesz? - zapytała mnie nie spodziewanie sis, za to ja kiwnęłam głową i obie poszłyśmy do środka.
          Minęłam próg i znalazłam się w ogromnym holu, gdzie przebywali już wszyscy domownicy. Z każdym przywitałam się, po czym wraz z Tani zostałyśmy zaprowadzone na górę, aby pokazać nam tymczasowy pokój. Zostawiłyśmy swoje bagaże i zeszłyśmy na dół do salonu, gdzie siedzieli chłopcy. Pooglądaliśmy kilka filmów, zamówiliśmy też pizzę.
          Jak na razie wszystko było w porządku. Co chwilę zerkałam na Harry'ego, który siedział na fotelu. Ten zaś cały czas wpatrywał się w telefon, pisząc coś przy tym. Postanowiłam skupić się na oglądaniu filmu, ale za każdym razem nie potrafiłam. Widok szczerzącego się Styles'a do telefon rozpraszał mnie.
          Nagle, nie spodziewanie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Harry pospiesznie wstał i zginął w korytarzu. Za parę minut pojawił się z blondyną Taylor. Już sam ich widok doprowadzał mnie do płaczu.
- wiecie co, ja się pójdę położyć - odparłam wstając z kanapy.
- coś się stało? - zapytała mnie Tani, która siedziałam wtulona w mulata.
- nie, ale zmęczona jestem - rzekłam i udałam się na górę.
          Nie chciałam dłużej widzieć ich. Wiedziałam, że jeśli została bym tak dłużej to na pewno rozpłakałabym się. Nie mogłam na nich patrzeć, to zbyt bolało. Od razu jak ją zobaczyłam to zakuło mnie w sercu. Zakochałam się w tym idiocie i nie mam pojęcia jak z tego wyjść.
          Położyłam się na łóżku, włączyłam w słuchawkach muzykę i leżałam wpatrując się w sufit. Za oknem powoli robiło się szaro. Postanowiłam się wykąpać i resztę dnia przeleżeć w łóżku. Nie miałam humoru na jakieś zabawy w towarzystwie.
          Trzydzieści minut później byłam umyta i przebrana w piżamę. Wzięłam laptop siostry i zaczęłam przeglądać twittera. Popisałam trochę z Hannah'ą. Wyżaliłam się jej i od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Po godzinie wyłączyłam go i poszłam spać.
          Leżałam z zamkniętymi oczami kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Za pewne to była Tani, ale nie przejmowałam się tym, tylko próbowałam zasnąć.
______________________________________________________

Hey!!!

W końcu udało mi się coś napisać. Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam. Nie miałam na niego pomysłu ani weny. Czuję, że jest już lepiej niż wcześniej. Może uda się, że wena wróci i znów będę mogła dla was pisać.

Teraz zapraszam do czytania. Może nie jest za długi, ale postaram się , aby kolejny był o wiele dłuższy. Piszcie co o tym sądzicie. Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach.

Buziaki i do następnego <3