piątek, 18 lipca 2014

# 48

Margaret


KILKANAŚCIE DNI PÓŹNIEJ

- Diana? - spytałam zdziwiona widząc ją w drzwiach. Stała uśmiechając się szeroko, a w ręce trzymała dużą walizkę.
- cześć Peggie - przywitała się.
- wejdź... - zaprosiłam ją do środka - jak pokazy? - zapytałam, gdy zdejmowała buty.
- super i nie uwierzysz... dostałam awans - krzyknęła szczęśliwa -  od teraz jestem kierowniczką pokazów mody. Szefowa powiedziała, że świetnie dałam sobie ze wszystkim radę, i że doskonale sprawdzę się w roli kierowniczki.
- to gratulację - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
- jest może Niall? - zapytała, gdy odsunęłam się od niej.
- tak, jest na górze u siebie - nie czekając dłużej, zostawiła bagaż i udała się na górę.

Niall
          Siedziałem u siebie brzęcząc na gitarze, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, a po moim pozwoleniu sekundę potem weszła Diana. Na jej widok zaniemówiłem. Nie spodziewałem się jej zobaczyć tutaj. Po naszym powrocie z gór, widzieliśmy się zaledwie kilka razy, a to wszystko wina mojej i jej pracy. Ja miałem napięty grafik z promowaniem nowej płyty, a ona przygotowywała się do tygodnia mody. Dlatego miesiąc temu wyjechała do europy na pokazy mody z całym zarządem domu mody Burberry.
          Muszę się przyznać... spodobała mi się od razu. Diana jest zupełnie inną dziewczyną, niż te które spotykałem dotychczas. Jest zawsze uśmiechnięta, zabawna, potrafi śmiać się z samej siebie, a gdy potrzeba zachowa powagę, w niektórych sytuacjach. Po za tym jest miła, pomocna i zdecydowanie ładna, która za pomocą delikatnego makijażu potrafi podkreślić swoją urodę. Po prostu zauroczyła mnie.
          Odłożyłem delikatnie gitarę na bok, aby jej nie uszkodzić i zaprosiłem dziewczynę do środka. Usiadła koło mnie na łóżku i spojrzała na mnie.
- Diana, coś się stało? - zapytałem.
- nic takiego...
- mam wrażenie, że coś jest nie tak... - odparłem - ...czy wszystko w porządku, bo tak jakoś ostatnio się mijamy - powiedziałem szczerze.
- bo jest - ku mojego nie zadowoleniu nie wyprowadziła mnie z owego jak się okazało nie mylnego wrażenia.
- co się dzieje?
- zastanawiałam się czy powinnam ci to mówić... ale... to tyczy się też ciebie - zaczęła groźnie wprowadzając mnie w temat.
- więc? - w geście zapytania uniosłem brwi.
- wrócił Luke...
- a to? - wtrąciłem wstając.
- mój były narzeczony - odpowiedziała przeciągając ostatni wyraz. Mina zrzedła mi momentalnie, a fizycznie poczułem się jakby ktoś uderzył mnie pięścią w brzuch.
- narzeczony mówisz? - zdziwiłem się, że jak do tej pory nie wiedziałem, że kiedyś była zaręczona. Dziewczyna, który podobała mi się od samego początku jak tylko ją poznałem.
- mmmmhhh - przytaknęła - chce żebyśmy jeszcze raz spróbowali - spojrzała na mnie.
- to znaczy ty z nim jak dobrze rozumiem - dopytywałem zaciskając dłonie w pięści.
- tak - ponownie przytaknęła.
- a ty też chcesz tego? - zapytałem cierpko bojąc się, że mogę ją stracić zanim jeszcze pojawiło się coś poważnego między nami.
- nie wiem - wzruszyła ramionami - Luke zawsze będzie dla mnie kimś bardzo ważnym, ale też nie bez powodu poprzednio zerwaliśmy nasze zaręczyny.
- nie wspominałaś, że byłaś z kimś zaręczona - mruknąłem z wyrzutem.
- bo myślałam, że to zakończona sprawa.
- a nie jest? - zacisnąłem kurczowo palce.
- teraz sama nie wiem - pokręciła głową.
- co ty mówisz?
- Niall... - posmutniała - ...zrozum bardzo zależy mi na tobie, jesteś na prawdę wyjątkowym chłopakiem i te chwile jaki spędziliśmy... chociaż nie było ich wiele... to najlepsze godziny w moim życiu. Ale proszę daj mi trochę czasu muszę się zastanowić.
- zastanowić? Ale nad czym?
- nad tym wszystkim - rozłożyła ręce - dasz mi trochę czasu? Chcę w spokoju przemyśleć kilka spraw.
- wiem...
- nie gniewaj się - spojrzała stojąc przy mnie.
- nie gniewam się.
- nie? - spytała.
- nie, tylko jest mi smutno, że postanowiłaś mnie zostawić.
- jeszcze nic nie postanowiłam Niall.
- ale myślisz nad tym, prawda?
- w tej chwili egoistycznie myślę o rozwiązaniu najlepszym dla siebie. Kocham cię Niall, ale żeby mogło się nam udać to muszę sobie wszystko poukładać.
- kochasz mnie? - zapytałem ją nie dowierzając co przed chwilą usłyszałem.
- oczywiście... ale przez to wszystko co teraz się dzieję, nie wiem co robić.
- też cię kocham - wypowiedziałem te słowa wpatrując się w jej piękne zielone oczy.
- więc, proszę poczekaj aż rozwiąże sprawę z Luke i wtedy zobaczymy.
- dobrze - rzekłem zrezygnowany.
- przepraszam cię, ale muszę iść. Obiecuję, że jak tylko coś się zmieni to od razu ci powiem - powiedziała,  po czym cmoknęła mnie w policzek, a następnie wyszła z pokoju zostawiając samego.
          No i zostałem sam. Położyłem się na łóżku rozmyślając o tym co stało się parę minut temu. Może nie jesteśmy razem, ale bardzo mi na niej zależy, po za tym powiedziała, że mnie kocha. To musi o czymś świadczyć. To dlaczego mam głupie uczucie, że mogę ją stracić i to przez tego jej pieprzonego, byłego narzeczonego. Niall, przestań wariować, wszystko skończy się dobrze i będziecie razem - skarciłem się w myślach. Podniosłem się do pozycji siedzącej zastanawiając się co mam teraz zrobić. Szczerze w tej chwili potrzebowałem z kimś o tym pogadać, a najodpowiedniejszym zdawał mi się Liam. To zawsze z nim mogłem o wszystkim pogadać, wiedząc że jeśli poproszę go o dyskrecję to mam pewność, że nie rozgada nikomu o czym rozmawialiśmy. Dlatego czym prędzej udałem się do niego. Zapukałem, po czym wszedłem do pokoju przyjaciela.
- masz chwilę? - zapytałem.
- tak... jasne stary - rzekłem spoglądając na mnie - co się stało? - zapytał.
- Luke się stał - warknąłem siadając na fotelu.
- kto? - zmarszczył czoło spoglądając na mnie.
- Luke jakiś tam... - uściśliłem - ...były narzeczony Diany.
- to Diana była zaręczona?
- a widzisz... - mruknąłem - ...tak samo zareagowałem. Nie mówiła nic, bo myślała, że już ma wszystko z nim skończone.
- a jednak się pojawił?
- właśnie - przytaknąłem - i to w takim momencie.
- a co powiedziała Diana, bo mniemam, że rozmawiałeś z nią.
- tak, powiedziała, że musi się nad tym wszystkim zastanowić i żebym dał jej trochę czasu - przytaknąłem.
- no, to jeszcze nic straconego - klepnął mnie w ramię.
- nic?
- Diana to mądra dziewczyna i, gdyby nie chciała się z tobą spotykać, to by to zrobiła od razu, a tak poprosiła tylko o chwilę spokoju, by mogła się zastanowić, którego z was woli.
- nie pocieszyłeś mnie tym - skrzywiłem się.
- mówiła coś jeszcze? - zapytał.
- tak, że on zawsze będzie dla niej kimś ważnym, ale też nie bez powodu zerwali swoje zaręczyny no i... - urwałem.
- no i? - ciągnął mnie za język.
- że mnie kocha, ale, żeby nam się udało musi sobie wszystko przemyśleć.
- no widzisz?
- co widzę? - będąc w złym humorze nie łapałem jego aluzji.
- kocha cię, więc jesteś na lepszej pozycji startowej niż tamten - wydedukował.
- tak myślisz?
- tak... - przytaknął - ...poza tym Diana przecież zawsze spędzała czas z nami, więc ten jej były nie mógł się pojawić zbyt dawno, a z tobą spotyka się od dłuższego czas i kocha cię - uśmiechnął się.
- co mam teraz zrobić? - spojrzałem na przyjaciela.
- prosiła cię o czas, to daj jej go, a w międzyczasie zadbaj o to, by wiedziała, że to ty jesteś tym, którego szuka. Tylko nie nachalnie, niech ma przestrzeń, by mogła sama podjąć decyzje.
- a, jeśli wybierze jego? - zapytałem, po chwili poważniejąc.
- to, wtedy będziemy się tym martwili - klepnął mnie po ramieniu.
- dzięki Liam, jesteś świetnym przyjacielem - powiedziałem i obaj zeszliśmy na dół.
______________________________________________________

Kochane, mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu.

Przepraszam za błędy, jeśli jakieś się pojawiły. Próbowałam wyłapać wszystkie.

Czekam na Wasze opinie!! 

Chcę wiedzieć, co o tym myślicie??

Piszcie w komentarzach <3 


Do następnego ;)

wtorek, 8 lipca 2014

# 47

 Tatiana
          Siedziałam na łóżku obładowana notatkami przygotowując się do nadchodzącego egzaminu zakończenia liceum, powszechnie nazywaną maturą. Co nastąpi już za nie cały miesiąc. Od kilku dni Zayn codziennie przebywa na próbach do nadchodzącej trasy koncertowej, więc w czasie dnia mam ciszę i spokój, nie zapominając że muszę jeszcze pojawiać się w szkole na zajęciach. Bardzo zależy mi na uzyskaniu dobrego wyniku, w przyszłości chcę dostać się na doskonałą uczelnie i zacząć studia menadżerskie.
          Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiona wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Przed wejściem ujrzałam moją siostrę.
- cześć - rzekła radośnie.
- hey, co ty tu robisz? - zapytałam.
- przyszłam cię odwiedzić i zobaczyć jak mieszkasz - powiedziała wchodząc do środka - po za tym chciałam zapytać czy masz wszystkie notatki z matmy.
- jasne chodź na górę - i tak wyszło, że została na dłużej.
          Zrobiłyśmy sobie kawę i razem zabrałyśmy się za naukę. Ona pomagała mi w angielskim i hiszpańskim, zaś ja jej w przedmiotach ścisłych. Siedziałyśmy tak dobre parę godzin zanim nie usłyszałyśmy hałasów na dole. Zbiegłyśmy schodami, a w korytarzu spotkaliśmy chłopców - całą piątkę. I nici ze spokoju - pomyślałam. Przywitałam się całusem ze swoim chłopakiem i całą paczką udaliśmy się do salonu. Chłopcy z zapałem opowiadali co działo się na próbach, żartowali i śmiali się do późnego wieczoru. Okazało się, że supportem na tegorocznej trasie ma być 5 Seconds Of Summer, australijski zespół pochodzący z Sydney, który składa się z czterech chłopców Luke'a Hemmings'a, Michael'a Clifford'a, Calum'a Hood'a i Ashton'a Irwin'a. Zapowiadało się ciekawie. Około północy zebrali się i zostaliśmy sami. 
          Stojąc w holu poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce, które błyskawicznie przyciągnęły mnie bliżej niego. Poczułam jak składa pocałunki na mojej szyi.
- w końcu jesteśmy sami - szepnął mi do ucha.
          Odwróciłam się do niego przodem, zarzucając ręce na jego szyję. Uśmiechnęłam się do niego, co od razu odwzajemnił, a po chwili nachylił się i pocałował mnie czule. 
- co dzisiaj porabiałaś? - zapytał.
- oprócz nauki to zbytnio nic i jestem padnięta - odparłam.
- po tych próbach ja też.
          Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy na górę. Postanowiliśmy dla relaksu wykąpać się razem i położyliśmy się do łóżka. Gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki zasnęłam jak niemowlak. Widać bardzo brakowało mi odpoczynku. 

***


          Obudziły mnie promienie słońca. Przeciągnęłam się i poczułam jak ktoś mnie mocniej do siebie przytula. To był Zayn. Już nie spał. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek.
- hej - powiedziałam.
- hej mała - odpowiedział całując mnie.
          Postanowiliśmy wstawać. Ruszyłam do łazienki, wykąpałam się, po czym wtarłam w siebie balsam kakaowy i zrobiłam lekki makijaż. Owinięta ręcznikiem udałam się do sypialni. Ubrałam się dzisiaj na rockowo. Nałożyłam na siebie jasne jeansy, bluzkę z 3/4 rękawem i bordowe botki za kostkę <klik>. Zeszłam na dół, kładąc plecak koło komody. Weszłam do kuchni, gdzie przy kuchence stał Zayn, ubrany w same spodnie dresowe. Podeszłam do niego przytulając się do jego pleców i próbując zajrzeć przez jego ramię.
- co gotujesz?
- omlet z warzywami - rzekł przewracając go na drugą stronę.
          Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej sok. Nalałam go sobie do szklanki i usiadłam przy stole. Po kilku minutach Zayn podał talerze z posiłkiem. Zjedliśmy śniadaniem i skierowaliśmy się do korytarza. Założyłam na siebie skórzaną kurtkę, zarzuciłam plecak i wyszliśmy z domu włączając alarm i zamykając go na klucz. Wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy z posesji.

Margaret
          Stałam przed szkołą czekając na Tani. Po chwili nadjechał czarny, sportowy samochód, z którego wyszła uśmiechnięta Tatiana. Za pewne została podwieziona przez Zayn'a, tak samo jak ja przez chłopców.
- cześć siostra - przywitałam się, przytulając ją.
- hey Peggie - odpowiedziała i wspólnie udałyśmy się do szkoły.
          Siedziałam na matmie. Usiadłam specjalnie w ostatniej ławce, żebym przypadkiem nie została wytypowana do rozwiązania zadania przy tablicy, a nie oszukujmy się z matematyki nie jestem zbyt dobra. Na szczęście lekcja szybko minęła i do końca zajęć nie zostało zbyt długo, zaledwie dwa przedmioty, historia, na której mam wygłosić referat i w-f.
          Podczas przerwy na lunch wraz z Hannah znalazłam sis i we trójkę kupując coś do jedzenia usiadłyśmy przy jednym ze stolików znajdujących się w stołówce. Rozmawiałyśmy o nadchodzącej maturze, zastanawiałyśmy się co pojawi się na egzaminie z po szczególnego przedmiotu, a następnie zmieniając temat zaczęłyśmy rozmowę o trasie chłopców i o tym jak ciężko będzie nam, kiedy wyjadą.
          Kiedy przerwa się skończyła udałam się z przyjaciółką szybko do szatni, a potem na salę na w-f, za którym zbytnio nie przepadałam. Po godzinie biegania, zmęczona przebrałam się i wyszłam z budynku szkoły. Nie czekając na Tani skierowałam się w stronę domu. Postanowiłam dzisiaj się przejść. Dlaczego nie wykorzystać tak pięknej pogody, nawet jak było zachmurzone niebo, było dosyć ciepło i aż miałam ochotę na spacer.
          Podczas spaceru po mieście, postanowiłam zajrzeć do kilku sklepów. Kupiłam sobie ulubioną kawę i ruszyłam w stronę alei z najlepszymi sklepami. Po dobrych kilku godzinach, zamówiłam taksówkę i podając kierowcy adres pojechałam do domu.
          Zmęczona dniem od razu po przekroczeniu progu weszłam schodami na górę. Zostawiłam na łóżku wszystkie rzeczy i zamknęłam się w łazience. Nalałam do wanny wodę i relaksujący olejek. Rozebrałam się i weszłam do środka, zanurzając się pod samą szyję. Leżąc w wodzie czułam jak z każdą minutą moje ciało
odpręża się coraz bardziej. Wyszłam z niej dopiero jak woda stała się zimna. Założyłam puchowy szlafrok i wyszłam z łazienki kierując się do sypialni. Z szafy wyciągnęłam za dużą koszulkę Harry'ego i zwyczajne czarne legginsy.
          Zeszłam na dół, wyciągnęłam potrzebne składniki z szafek i zrobiłam sobie zimny, orzeźwiający koktajl z owoców. Następnie nie mając ochoty na robienie jakiegokolwiek obiadu sięgnęłam za telefon i zamówiłam jedzenie z chińskiej restauracji. Czekając na dostawę rozsiadłam się na kanapie skacząc po kanałach i szukając czegoś ciekawego do oglądania.
          40 minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się z kanapy i skierowałam się do korytarza. Otworzyłam drzwi i ujrzałam dostawcę. Odebrałam zamówienie, zapłaciłam i już chciałam zamknąć drzwi, kiedy zobaczyłam podjeżdżający samochód, z którego chwilę potem wyszli chłopcy.
Przywitałam się z chłopakami, a z Harry'm to już szczególnie. Porwał mnie w swoje ramiona i pocałował tak namiętnie, że aż nogi ugięły mi się z wrażenia.
- stęskniłem się za tobą - szepnął mi.
- nie widzieliśmy się zaledwie kilka godzin - rzekłam.
- o kilka godzin za długo - odparł i znów mnie pocałował, ale teraz znacznie dłużej.
- ty mój wariacie... chodź, bo Niall zje nam wszystko - zaśmiałam się, po czym skierowaliśmy się do jadalni.
          Po kolacji zmęczona udałam się do swojego pokoju, gdzie położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę. Wpatrując się w sufit zaczęłam rozmyślać. Ktoś nagle wszedł do pokoju. Bez patrzenia wiedziałam, że to Harry, poznałam po jego intensywnym zapachu. Położył się koło mnie i opierając się na jednej ręce zaczął mi się przyglądać. Nagle poczułam jak bawi się moimi włosami, owijając kosmyki wokół palca. Wiedziałam, że w taki sposób chce zwrócić moje zainteresowanie. Nie mając zbytnio wyjścia, bo ten człowiek nigdy nie odpuszcza, wyłączyłam muzykę, odłożyłam iPoda i spojrzałam na niego. Na jego twarzy widniał chytry uśmieszek, oznaczający tylko jedno.
- wiem co ci chodzi po głowie.
- czyżby?
- Harry znam cię nie od dziś i wiem co w danej chwili masz na myśli, a ten uśmieszek wszystko wyjaśnia.
- więc wiesz co zamieszam zrobić... teraz - skończył zdanie akcentując ostatnie słowo, złapał mnie i wylądowałam na nim.
- wariat... - odparłam spoglądając w jego szmaragdowe oczy.
- to już drugi raz dzisiaj, kiedy mnie tak nazywasz - powiedział, a ja nie postrzeżenie złapałam za poduszkę i walnęłam nią Harry'ego.
          Zdziwiony, niespodziewając się ataku zrzucił mnie z siebie. Nie wytrzymując zaczęłam się potwornie śmiać. Nie zauważając on również złapał za poduszkę i waląc mnie nią. Teraz razem śmialiśmy się tak głośno, że mogę przysiąść, że słyszeli nas wszyscy w okolicy. A parę sekund później w pokoju pojawili się chłopcy dołączając się do zabawy. Zaczęliśmy wygłupiać się i tym samym rozpoczynając bitwę na poduszki. Po skończeniu zabawy wszyscy padliśmy zmachani.
______________________________________________________

Wiem, rozdział wyszedł okropnie, ale żeby przejść dalej musiałam jakoś połączyć części. Mogę zdradzić, że od następnego rozdziału zacznie się coś dziać. Pewnie domyślacie się co się stanie,

a to było nie uniknione. 

Mam nadzieję, że chociaż ja uważam, że ten rozdział jest do bani, znajdzie się ktoś komu spodoba się.

Nie przeciągajmy, czekam na wasze komentarze, opinie

a nawet hejty... wszystko zniosę.

Pozdrawiam <3 


środa, 2 lipca 2014

# 46

Tatiana
          Nadszedł dzień przeprowadzki. Na spokojnie pakowałam walizki, zaś Zayn... nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Ten był tak rozkojarzony, że nie potrafił nawet wykonać najprostszej czynności. Lataj od jednego pokoju do drugiego szukając swoich rzeczy. Po skończeniu ze swoim bagażem, postanowiłam pomóc Zayn'owi. W domu panował chaos.
- Tani, widziałaś moją bluzę? - zawołał Zayn grzebiąc w swojej szafce z ubraniami.
- którą? - zapytałam wsuwając głowę przez uchylone drzwi do pokoju.
- tą czarną z białym nadrukiem - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - nigdzie nie mogę jej znaleźć.
- bo zostawiłeś ją w łazience jak się przebierałeś - przypomniałam mu i uśmiechnęłam się do niego.
- dzięki - odparł i skierował się do wcześniej wymienionego pomieszczenia.
- już ją zapakowałam do walizki - przerwała mu wiedząc, że chce po nią iść.
- a... - zawahał się - ten brązowy sweter w...
- też - spojrzałam na niego i wróciłam do salonu.
- a czarna bejsbolówka z białymi rękawami? - krzyknął.
- też jest już zapakowana! - odkrzyknęłam.


Zayn
- stary, z kim ty będziesz miał lepiej niż z Tani - stwierdził Louis stojąc w drzwiach.
- no co? - zapytałem go - co w tym dziwnego, że czasem zapominam gdzie położyłem jakiś sweter czy bluzę?
- koszulę, marynarkę, spodnie... - stanąwszy w progu koło Louis'a, Tani wymieniała inne części garderoby o których nie wspomniałem w swoim pytaniu ani słowem.
- wystarczy Tani - przystopował ją Tommo - zapewniam cię, że doskonale wiem co chcesz powiedzieć - uśmiechnął się do niej wymownie.
- cieszę się mój drogi - odwzajemniła uśmiech.
- ej... - oburzyłem się - czy wy chcecie mi coś zasugerować?
- na przykład to, że jesteś zapominalski? - Tani podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek.
- tylko tyle? - zapytałem zawiedziony.
- a zasłużyłeś na więcej? - zapytała drocząc się ze mną - jak myślisz Lou - spojrzała na niego - skoro jest taki zapominalski to może powinien sobie czymś jeszcze zasłużyć na...
          Zauważyłem w czym rzecz. Trochę się już znaliśmy i wiedziałem doskonale, to znaczy tak mi się przy najmniej wydawało, że wiedziałem kiedy się ze mną droczyła, kiedy celowo podpuszczała mnie sprawdzając poziom mojej wytrzymałości i teraz… byłem pewien, że to właśnie robiła. Podpuszczała mnie.
          Celowo dała mi całusa w policzek... tylko w policzek, namiastkę tej tak wspaniałej pieszczoty, by sprawdzić na ile się opanuje, ile wytrzymam robiąc to co akurat robiłem nie porywając jej w ramiona i całując tak, że aż obojgu nie braknie nam tchu. Potrafiłem to zrobić, naprawdę.
          Byłem wytrwały, ale nie chciałem i nie musiałem się powstrzymywać przed okazywaniem jej uczuć. Zresztą wiedziałem też, że Tani bardzo ceniła sobie to we mnie, to że na przykład trzymałem ją za rękę czy przytulałem ją.
          Wiedziałem, że była z tych, dla których okazywanie uczuć w związku było czymś ważnym i cieszyłem się, bo też taki byłem. Dlatego też nie dałem jej dokończyć pytania, które zadała Tomlinson'owi tylko przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem mocno obejmując ją ramionami.
- aż żałuję, że nie ma tu Els - mruknął Lou na nasz widok.
- bo? - zapytałem spoglądając na niego nadal nie wypuszczając mojej dziewczyny z objęć.
- bo... - zaczął.
- tęsknisz za nią? - Tani spojrzała na niego odwracając się ode mnie plecami.
- to znaczy też, pewnie też, ale też mógłbym ją tak pocałować - wydął usta w podkówkę.
- aaa... - rozjaśniłem się - zazdrośnik jesteś.
- nie... no może trochę - Lou spojrzał na Tani, a za chwilę jego wzrok spoczął na mnie - ty dostałeś całusa w policzek i... a ja nic - pociągnął nosem.
- a to trzeba było tak od razu - odezwała się Tani.
- ty chyba nie chcesz... - spojrzałem na nią gdy wysmyknęła mi się z objęć i podeszła do przyjaciela.
- no przestań - zbagatelizowała moje zastrzeżenia - przecież to nic, zwykły całus - uniosła brwi spoglądając mi w oczy.
- zwykły? - nie wiedziałem czy mówiła to poważnie czy nie. A jeśli tak?
- tak, zwykły - wspięła się lekko na palcach ku szatynowi i...
- Tatiana! - zawołałem, a ona nie słuchając pocałowała Louis'a w policzek.
- stary - roześmiał się - ciebie to jednak łatwo wkręcić.
- a mówiłeś, że wiesz kiedy się z tobą droczę - wróciła się do mnie i ponownie pocałowała mnie tak jak poprzednio ja ją.
- ja się chyba faktycznie starzeję - mruknąłem.
- nie... - uśmiechnął się Louis - po prostu znalazłeś tą jedyną i nie chcesz się nią z nikim dzielić, to zupełnie zrozumiałe. Ja mam podobnie z Eleanor.
          Po skończeniu pakowania zaniosłem walizki do samochodu, po czym pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy do naszego nowego domu.
______________________________________________________

Cześć wszystkim :) po długiej przerwie. 

Przepraszam znów, że nic nie dodawałam, ale już tłumaczę. W tym roku kończyłam

3 rok studiów, musiałam napisać pracę licencjacką oraz nauczyć się

40 pytań na egzamin końcowy, który zdałam dopiero w tam ten piątek.

Teraz mam wakacje i myślę, że uda mi się w końcu pisać mniej więcej regularnie rozdziały.

Sorrki również, że taki krótki, następny postaram się napisać dłuższy.

Do następnego :)