piątek, 17 maja 2013

# 24

Josh
          Otworzyłem drzwi i zobaczyłem stojącego przede mną Zayn'a. Nie spodziewałem się go tutaj.
- cześć - przywitał się.
- hey.
- wiem, że u ciebie jest Tani. Proszę pozwól mi z nią porozmawiać, chcę jej wszystko wytłumaczyć.
- Zayn zrobił bym to, ale nie wiem czy Tani ze chcę z tobą rozmawiać. Wiesz nie codziennie się słyszy, że osoba, z którą jesteś spodziewa się dziecka z kimś innym.
- to nie prawda, ona to zmyśliłam. Gdy dowiedziała się, że jestem z Tani postanowiłam mnie odzyskać i dlatego zaczęła udać, że jest w ciąży.
- z skąd to wiesz? - zapytałem.
- powiedziała mi dzisiaj, gdy zauważyła że to nic nie daje i nie chcę do niej wrócić, bo nadal kocham Tani i tylko ją. Nie wyobrażam sobie mojego życie bez niej. To najważniejsza osoba w moim życiu. Kocham ją najmocniej na świecie - powiedział.
          Nie spodziewanie pojawiła się Tani. Spoglądała na Zayn, ale widać było, że nadal ma wątpliwości.
- Tani... - zaczął, ale mu przerwała.
- to prawda co powiedziałeś?
- tak Perrie nie jest ze mną w ciąży, to był tylko podstęp, abym do niej wrócił.
- jaką pewność mam mieć, że mówisz prawdę - rzekła.
- bo to prawda - w drzwiach pojawiła się Perrie - gdy przeczytałam w gazecie, że Zayn z kimś jest poczułam się zazdrosna. Dlatego wymyśliłam tą ciążę. Myślałam, że gdy powiem mu o tym zostawi cię i wróci do mnie, ale nie sądziłam, że on cię tam bardzo kocha. Przez te dni był załamany, ciężko mi było patrzeć jak cierpi i to przeze mnie, więc postanowiłam powiedzieć całą prawdę. Przepraszam was za to, byłam egoistką, która myślała tylko o sobie - powiedziała, po czym odwróciła się i odeszła.

Tatiana
          Po tym co powiedziała, zrobiło mi się jej żal. Po przemyśleniu stwierdzam, że ja też mogłabym coś takiego zrobić. W desperacji po rozstaniu z kimś różne rzeczy się robi i ja to rozumiem. Chciała tylko odzyskać chłopaka, którego może jeszcze nadal kochała. Nie dziwie się jej, że to zrobiła.
 - czekaj - krzyknęłam i podbiegłam do niej - ty nadal go kochasz i dlatego to zrobiłaś? - spytałam a ona przytaknęła głową - nie pomyślałaś, że może on jest szczęśliwy ze mną.
- przepraszam, nie myślałam logicznie. Wcale nie zastanawiałam się czy dzięki tobie jest szczęśliwy, czy się kochacie. Ja tylko myślałam wyłącznie o sobie, ale obiecuję, że już nigdy nie stanę na waszej drodze, przyrzekam - rzekła.
          Wiedziałam, że żałuje tego, ale jak przemyśleć to wszystko i dochodzę do wniosku, że jakbym kogoś tak bardzo kocha, to sądzę że też mogłabym dopuścić się czegoś podobnego.
- nie będę wam już przeszkadzać - powiedziała i chciała odejść.
- masz jakieś plany na dzisiaj?
- nie - odpowiedziała zdziwiona.
- co powiesz na małe zakupy, zdajesz się być fajną dziewczyną, a ja z chęcią cię poznam - odparłam.
- po tym wszystkich chcesz mnie poznać.
- tak, po za tym uwielbiam wasz zespół, piosenki i chciałam kiedyś was spotkać, więc?
- wymiana? - zapytała.
- jasne - odparłam i wyciągnęłam telefon z kieszeni, aby zapisać jej numer, zaś ona mój - to jesteśmy umówione.
          Rozeszłyśmy się i podeszłam do chłopców, którzy obserwowali całe zdarzenie. Spojrzałam na Zayn'a i widziałam po jego twarzy, że coś mu nie pasuje. Nie przejęłam się zbytnio nim i weszłam do domu.
- oszalałaś - krzyknął za mną - po tym wszystkim co nam zrobiła ty umawiasz się z nią na zakupy, zgłupiałaś?
- tak zgłupiałam. Nie rozumiem dlaczego się czepiaj.
- bo przez nią ledwo rozpad się nasz związek. Tani proszę przemyśl to.
- nie... postanowiłam i tak zrobię - usiadłam na kanapie zakładając nogę na nogę oraz ręce skrzyżowane na piersi.
Zayn podszedł i przykucnął przede mną kładąc ręce na moich kolanach.
- przepraszam kochanie za moje zachowanie, wybaczysz mi - zrobił maślane oczy.
          I jak tu nie ulec takiemu przystojniakowi z pięknymi czekoladowymi oczami, które kocham nad życie. Złapałam jego dłonie i pociągnęłam do siebie. Usiadł koło mnie a ja wtuliłam się mocno w niego. Momentalnie poczułam zapach jego perfum, które uwielbiam. Przy nim zawsze czułam się bezpieczna, wyjątkowa wiedząc, że ktoś jeszcze na tym świecie darzy mnie ogromną miłością.
- Tani mam jedno pytanie - zaczął lekko zdenerwowany.
- co się stało?
- chciałabyś ze mną zamieszkać... no oczywiście z chłopakami też?
- taaak - rzuciłam się mu na szyję przytulając z całej siły - ale jeszcze muszę mamy spytać - rzekłam po chwili.
- już pytałem zgodziła się, tylko musisz z nią o czymś porozmawiać - powiedział.
          Złapał mnie za rękę i razem udaliśmy sie do korytarza, gdzie nadal przebywał Josh. Podeszłam do przyjaciela i mocno się w niego wtuliłam. Od razu poczułam jak mnie obejmuje.
- dziękuję za wszystko, bez ciebie nie poradziłabym sobie z tym wszystkim - rzekłam.
- mała, po to jestem. Jak będziesz mnie potrzebować, dzwoń, wpadaj o każdej porze dnia i nocy.
- za pamiętam - pocałowałam go w policzek - lecę po torebkę i możemy ruszać - zwróciłam się do mojego chłopaka.
- nie musisz, mam ją tutaj - odezwał się Josh, podając mi torebkę.
- dziękuję - odparłam, pożegnałam się z nim i wyszliśmy z domu.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do mojego domu.
______________________________________________________

Hey! Nie będę się rozpisywać, tylko czekam na wasze opinie.

Piszcze czy się podoba i do następnego :D

niedziela, 12 maja 2013

# 23

Tatiana
          Obudziłam się, zdezorientowana rozglądając się po pomieszczeniu, w którym właśnie się znajdowałam. Po chwili lecz przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia. Musiałam zasnąć podczas oglądania filmu i Josh zaniósł mnie do pokoju. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół z skąd dochodziły do mnie przyjemne zapachy. Stanęłam w progu kuchni i obserwowałam przyjaciela ja stoi przy kuchence w samych spodniach do spania i coś uparcie smaży. Mimowolnie się zaśmiałam, bo to był na prawdę śmieszny widok.
- i z czego się tak śmiejesz? - odwrócił się do mnie przodem trzymając w ręce drewnianą łyżkę.
- z ciebie - powiedziałam przez śmiech.
- już po tobie - rzekł i zaczął niebezpiecznie się zbliżać.
- nie... zostaw mnie - krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
          Pobiegłam do salonu i schowałam się za fotelem, a na przeciwko mnie po drugiej stronie momentalnie znalazł się Josh.
- nie ładnie tak się z kogoś śmiać - odparł.
- nie mogłam się powstrzymać - odpowiedziałam.
- aż tak śmiesznie wyglądam?
- może - znów się śmiejąc.
          Okrążył fotele i nie zdążyłam uciec, bo złapał mnie w pasie i położył na kanapę. Wiedziałam co zamierza i nie postrzegłam się kiedy zaczął mnie łaskotać, czego nie cierpię. A najgorsze jest to, że wie gdzie mam najlepsze miejsca do łaskotek.
- proszę... Josh... przestań... - błagałam.
- mogłaś się ze mnie nie śmiać teraz cierp.
- nie... błagam... przestań... zrobię wszystko.
- wszystko co ze chcę? - spytał przerywając.
- tak - rzekłam sapiąc.
          Nagle poczułam paskudny zapach jak by coś się paliło. Obydwoje pobiegliśmy do kuchni, gdzie na patelni zostawiona zostałam jajecznica, które teraz nie była zbytnio zjadliwa. Od razu Josh wyrzucił wszystko do kosza. W zamian postanowiliśmy zrobić tradycyjne kanapki, które później zjedliśmy z apetytem.
- dobra ja idę się ubrać - rzekłam zważając na to, że miałam na sobie tylko szarą koszulkę Josh'a.
          Pobiegłam na górę i weszłam do pokoju. Złapałam wczorajsze ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z letnią wodą i pozwoliłam jej spływać po moim nagim ciele. Umyłam się porządnie, po czym wytarłam i wysuszyłam włosy. Ubrałam się, a następnie związałam moje niesforne blond włosy w koka. Z kosmetyczki wyciągnęłam tusz oraz puder i ulubiony brzoskwiniowy błyszczyk.
          Wyszłam z łazienki i usłyszałam dzwoniący telefon. Sprawdziłam i okazało się, że to znowu Zayn. Odrzuciłam połączenie i zeszłam na dół. Josh siedział w salonie i oglądam powtórkę meczu. Przysiadłam się do niego i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
- znów dzwonił - odezwał się Josh.
- z skąd wiesz? - zapytałam.
- wczoraj gdy zasnęłaś wydzwaniał co chwilę - odpowiedział - co chcesz z tym zrobić?
- nie wiem Josh, nie wiem - powiedział spoglądając w jego oczy.
          Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę, aż złapał moją twarz w swoje dłonie i przybliżył się do mnie. Poczułam jego wargi na swoich. Na początku nie reagowałam, ale po kilku sekundach zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Wplotłam ręce w jego włosy i przysunęłam się do niego bliżej. Złapał za moje uda i wciągnął na swoje kolana. Całowaliśmy się zachłannie. Poczułam jego ręce pod moja koszulką i wtedy ocknęłam się odzyskując rozumu. Położyłam ręce na jego torsie i odepchnęłam go. Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- nie możemy, to nie powinno się wydarzyć - rzekłam szybko schodząc z niego.
- przepraszam, wiem zagalopowałem się... ale nie mogłem się powstrzymać. Tani odkąd cię ujrzałem w klubie zrozumiałem, że nie potrafię bez ciebie żyć. Wiem, że wyjechałem i nie odzywałem się, ale cię odzyskałem i teraz cię nie zostawię. Tani kocham się - powiedział, a mnie zamurowało.
- Josh to nie wyjdzie, kocham cię, ale jak brata. Jesteś moim najlepszym przyjaciel i tylko nim, nic więcej. Kocham Zayn'a i to z nim chcę być. Przepraszam.
- rozumiem, nie musisz za nic przepraszać. Mogę cię chociaż przytulić jak przyjaciel.
- zawsze i wszędzie - wtuliłam się w niego słuchając jego bicia serca, które zawsze mnie uspokaja.

KILKA DNI PÓŹNIEJ

          Po sytuacji jak pojawiła się kilka dni temu między mną a Josh'em wszystko wróciło do normy. Mieć na myśli "do normy"' chodzi mi o relacje moje i Josh'a, bo Zayn'em nie widziałam się od trzech dni. Próbuje dzwonić, ale za każdym razem ignoruje jego telefony. Aż w końcu wyłączyłam telefon i schowałam do torebki. Przez te dni dzięki przyjacielowi zapomniałam o wszystkich złych wspomnieć i w końcu mogłam nie myśleć o tym. Uśmiecham się, śmiałam, bawiłam i to zasługa Josh'a. Nie mam pojęcia jak to robi, ale zawsze doprowadzi mnie do śmiechu. W każdej sytuacji potrafi poprawić mi humor. Jetem mu za to wdzięczna. Mieć takiego przyjaciela to skarb.
          Siedzieliśmy w salonie na sofie kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Josh wstał i udał się do korytarza. Słyszałam jak z kimś rozmawia, ale nie miałam pojęcia z kim.
______________________________________________________

Mamy kolejny za nami. Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na wasze komentarze.

Do następnego :)

czwartek, 9 maja 2013

# 22

Tatiana
          Gdy byliśmy już na schodach, ignorując Perrie od kluczył drzwi i weszliśmy do środka.
- jestem w ciąży - krzyknęła za nami różowo włosa.
          Po usłyszeniu tego zamarłam.  To było tak, jakbym dostała kulą ziemską między oczy. Najpierw ciemność i wszechogarniający ból, a potem swiadomość końca wszystkiego. Wiadomość ta wniknęa we mnie jak wirus i zaczęła mnie pustoszyć od środka. Szybko puściłam rękę Zayn'a spoglądając na niego. Widać było po nim, że jest w szoku tak samo jak pozostali. Odwróciłam wzrok na dziewczynę, która teraz stała w korytarzu tuż za nami.
- będziesz ojcem - zwróciła się do Zayn'a.
          Czułam jak w oczach zbierają się łzy, nie wytrzymałam z zaszklonymi oczami spojrzałam na chłopaka, po czym wybiegłam z domu. Słyszałam jak mnie woła, ale ignorowałam to i biegłam dalej przed siebie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie miałam pojęcia gdzie się udaję, ale chciałam teraz jak najdalej znaleźć się od niego.
          Zalana łzami dobiegłam do miejsca, gdzie zawsze chodziłam, jak byłam w złym humorze. Oparłam się o drzewo i schowałam twarz w dłonie wybuchając jeszcze gorszym płaczem. Nie miałam pojęcia jak on mógł mi coś takiego zrobić. Zapewniał, że mnie kocha i zawsze będzie ze mną. A teraz spodziewa się dziecka z byłą dziewczyną. Nienawidziłam go teraz najbardziej na świecie.
          Czułam jak wibruje mi dzwoniący telefon w kieszeni. Nie miałam zamiaru z nikim rozmawiać. Chciałam być sama. Nie mam pojęcia jak długo siedziałam, ale potwornie zmarzłam. Stałam trzęsąc się z zimna i ruszyłam. Nie chciałam wracać do domu, ale też nie chciałam chodzić już po dworze. Jedynym odpowiednim miejscem jakie mi zostało to dom Josh'a. Tylko teraz tam mogłam znaleźć spokój i ciszę.
          Skierowałam się chodnikiem, gdzie nie gdzie oświetlony latarnią. Przemierzając prawie cały Londyn w końcu dotarłam na miejsce. Stanęłam przed drzwiami i zawahałam się. Wcisnęłam domofon i po chwili drzwi
otworzyły się, a w nich stanął przyjaciel. Nie czekając na nic wtuliłam się w jego ramię i zaszlochałam cicho. Czułam się beznadziejnie i gdyby nie Josh, pewnie całkiem bym się załamała. On zawsze wie co w takich sytuacjach powinien powiedzieć czy zrobić.
          Odsunęłam od niego głowę i wytarłam nos w chusteczkę. Josh mocniej objął mnie ramieniem i przystawił mi do ust kostkę czekolady. Wzięłam ją do ust i delektowałam się jej smakiem. Była taka słodka w przeciwieństwie do mojego życia. Usiedliśmy w salonie. Opowiedziałam mu o wszystkim a on objął mnie i mocno przytulił.
- nie rozumiem czym się przejmujesz, przecież on cię kocha, a to że Perrie jest w ciąży stało się za nim byliście razem - mruknął.
- ale te uczucie, że on na zawsze będzie związany z nią... boli - jęknęłam
- słonko kochasz go, więc idź z nim porozmawiaj, wytłumaczcie sobie wszystko.
- to nie jest takie proste Josh - rzekłam cicho i wtuliłam się w niego.
          Już więcej nie rozmawialiśmy o tym. Uznał, że najlepszym lekarstwem na moje zranione serce będzie jedzenie wszystkiego co ma kalorie, oglądanie głupich komedii, oczywiście nieromantycznych.
          Faktycznie to po części pomogło, przez ten czas zapomniałam o wszystkim i dobrze się bawiłam. Przy Josh'u zawsze dobrze się czułam. To dlatego jest najlepszym przyjacielem. W trakcie filmu zasnęłam wtulona w niego.

Zayn
          Po wyjściu Tani, próbowałem ją wołać, nawet biegłem za nią, ale ona mnie nie słuchała. W końcu poddałem się i zawróciłem. Czułem się jakby cały świat mi się zawalił. Z jednej strony miałem mieć dziecko z byłą, a z drugiej zraniłem najważniejszą osobę mojego życia. Dziewczynę, którą bezgranicznie kocham.
Wparowałem do domu, gdzie wszyscy nadal przebywali.
- jesteś z siebie zadowolona - wrzasnąłem w stronę Perrie - zrujnowałaś mi życie. Przez ciebie Tani więcej się do mnie nie odezwie, gratuluję dopięłaś swego - wbiegłem na górę i zamknąłem się w swoim pokoju trzaskając drzwiami.
          Oparłem się plecami o drzwi nie miałem pojęcia co teraz mam począć. Nagle moje życie obróciło się o 1800. Wściekły z całej siły walnąłem pięścią w ścianę. Złapałem paczkę papierosów i odpalając pierwszego wyszedłem na balkon. Zaciągnąłem się, a po chwili wypuściłem z ust dym. Natychmiast
poczułem ulgę, jakby wszystkie emocje odpłynęły wraz z dymem. Nie wyobrażałem sobie teraz mojego życia. Jak to będzie być ojcem. Przecież ja się do tego kompletnie nie nadaje. I co będzie ze mną i Tani. Nie mogę tego tak po prostu zostawić. Muszę z nią porozmawiać, tylko jak bym wiedział gdzie jest. Znając ją na pewno nie poszła do domu, przecież jakbym tylko zaczął ją szukać to pierwsze co poszedłem bym właśnie do jej domu. Do koleżanki żadnej też nie mogła pójść za krótko tu mieszka. Nie zna się zbyt dobrze z nikim.
          Zgasiłem papierosa i odpaliłem drugiego pogłębiając się bardziej w myśl gdzie podziewa się moja dziewczyna. Chyba tak mogę jeszcze ją nazwać.
          Szybko wyciągnęłam telefon i po wystukaniu dobrze znanego mi numer czekałem aż odbierze. Cholera odrzuciła połączenie. Znów zadzwoniłem a ta sama sytuacja. Nie dam się tak łatwo poddać. Próbowałem chyba z dziesięć razy, ale za każdym razem nie odbierała. Wysłałem też kilkanaście sms'ów, ale na nic. Żadnej odpowiedzi.
          Wykończony dzisiejszymi wydarzeniami padłem na łóżko, zamykając oczy i próbując zasnąć. Mijały godziny, a ja nadal leżałem i nie potrafiłem zasnąć. Czułem zmęczenie, ale za cholerę nie mogłem spać. Dopiero około 5 nad ranem udało mi się choć na chwilę zasnąć. Chyba musiałem być bardzo wyczerpany wszystkim.
______________________________________________________

Hey! Wiem, że do najdłuższych nie należy, ale nie dałam rady nic więcej napisać.

 Mieliście rację z tą ciążą, ale czy domyślicie się co będzie dalej.

Piszcie w komentarzach wasze opinie o rozdziale. 


P.S. Przepraszam, że nie wstawiłam go jak pojawiło się 5 wyczekujących komentarzy, ale w tym czasie rozdział nie był skończony.

piątek, 3 maja 2013

# 21

Margaret
          Obudziłam się około 7:00. Promienie słońca wpadały do mojego pokoju. Jeszcze miesiąc i święta - pomyślałam - ciekawe jak teraz będzie w szkole. Od samego początku trzymałyśmy się razem, nie miałyśmy w szkole przyjaciół, no nie wspominając Hannah'y i Kristin. Nikt nigdy jakoś specjalnie nie interesował się nami. Teraz zna nas cała Wielka Brytania i nagle wszyscy zaczęli się nami interesować.
          Zeszłam na dół. Mama za pewne już w pracy, a Tani jeszcze śpi. Zrobiłam sobie śniadanie i zasiadłam przy wyspie. Po zjedzeniu wróciłam na górę. Ubrałam się, włosy pozostawiłam rozpuszczone i gotowa
poszłam do sis. Zapukałam do drzwi, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Gdy weszłam do pokoju i nigdzie jej nie zastałam. Po chwili wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem.
- cześć - rzekła jak tylko mnie zobaczyła.
- cześć - przywitałam się i usiadłam na jej łóżku przyglądając się jak przegląda wieszaki z ubraniami.
          Po upływie kilku minut trzymała w rękach wybrany zestaw na dzisiejszy dzień. Były to czarne legginsy, biały sweter, jeansowa kurtka z skórzanymi rękawami i czarne botki na brązowym słupku <klik>. Udała się do łazienki a po 20 minutach powróciłam ubrana i umalowana.
          Razem zeszłyśmy na dół. Tani widząc późną godzinę na zegarku wzięłam tylko z lodówki pitny jogurt i suchą bułkę i wyszłyśmy z domu. Na zewnątrz prószył śnieg, a mój samochód był cały biały. Wraz z Tani zaczęłyśmy go oczyszczać, gdy był już cały czysty, wsiadłyśmy i ruszyłyśmy do szkoły. Oczywiście po drodze były korki, przez co spóźniłyśmy się na lekcje. Postanowiłyśmy nie iść na pierwszą tylko usiadłyśmy na ławce i czekałyśmy na dzwonek.
          Cały dzień minął nam spokojnie, czasem inne dziewczyny patrzyły na nas krzywą, ale nie przejmowałyśmy się tym. To, że znamy chłopców nie oznacza, że teraz będziemy zachowywać się jak gwiazd.
          Wychodząc z budynku zaczął dzwonić mój telefon. Nie miałam pojęcia kto o tej porze może do mnie
wydzwaniać. Wyciągnęłam go z torebki i okazało się, że to mama. Szybko wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- hey córciu - usłyszałam jej głos w słuchawce.
- hey mamo, coś się stało?
- dzwonię do was z pewną propozycją - powiedziała.
- zamieniam się w słuch - odparłam.
- dzisiaj mam sesję zdjęciową z chłopakami z One Direction i wiem, że się znacie.
- to prawda nie da się ukryć - rzekłam.
- pomyślałam, że może chciałybyście zapozować z nimi.
- że w sensie ja i Tani?
- tak, to co zgadzacie się? - spytała, a ja spojrzałam na siostrę, która zbytnio nie miała pojęcia o co chodzi - a w ogóle Tatiana jest z tobą?
- tak, zapytam - odpowiedziałam - Tani masz ochotę zapozować do zdjęć z Zayn'em, Liam'em, Louis'em, Niall'em i Harry'm - te ostatnie imię ciężko było przejść mi przez gardło.
- no jasne, czemu nie - rzekła rozpromieniona.
          Po przekazaniu odpowiedzi matce, kazała nam od razu przyjechać do jej studia, więc wsiadłyśmy do samochodu i udałyśmy się w kierunku centrum.
          30 minut później podjechałyśmy pod wielki wieżowiec. Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się do wejścia. W recepcji po informowano nas w jakim studio odbywa się sesja. Wsiadłyśmy do windy i wciskając guzik z numerem 7 wjechałyśmy na wskazane piętro.
          Weszłyśmy do pomieszczenia, gdzie przed aparatem stała mama a po drugiej znajdowali się chłopcy. Przywitałyśmy się ze wszystkimi i nasza rodzicielka zaczęła tłumaczyć co mamy robić. Stanęłyśmy między chłopakami, zaś ona pstrykała bez przerwy, to z góry, to z dołu, to z lewej, to z prawej strony.
- dobra teraz sam Zayn z Tani - rzekła.
          Ustawiła się ze swoim chłopakiem przed obiektywem. Kazała mu położyć ręce na jej biodrach, a jej na jego szyi, po czym przytulić się.
          Po wykonaniu kilku zdjęć przyszła pora na mnie. Musiałam pozować z Harry'm. Byłam bardzo nie zadowolenie, wręcz wkurzona, że muszę właśnie z nim, a nie z którymś innym. Ale żeby nie było widać uśmiechałam się do aparatu. Tylko ja wiedziałam, że udaje a w głębi duszy chcę z stąd jak najszybciej uciec. Potem były jeszcze zdjęcia, na których byłyśmy same oraz cała nasza siódemka. Po skończonej sesji postanowiliśmy pojechać do chłopców. Wyszliśmy z budynku i ruszyłyśmy do mojego samochodu, zaś chłopcy wsiedli do swojego. Razem pojechaliśmy pod ich dom. Gdy zaparkowaliśmy na podjeździe zauważyłam na schodach stojącą jakąś dziewczynę w różowych włosach. Na pierwszy rzut oka jej nie poznała. Dopiero jak zbliżyliśmy się. Okazało się, że to Perrie była
dziewczyna Zayn'a. Widziałam potani zmierzanie.
- co ty tu robisz? - spytał z nie zadowoleniem Zayn.
- przyszłam ci o czym powiedzieć - odparła.
- nie mam ochoty ciebie słuchać - burknął i ruszył do drzwi tym samym ciągnąc mnie za sobą.
______________________________________________________

Cześć wszystkim!!!

Kolejny rozdział za nami.

 Jak myślicie dlaczego Perrie przyszła do Zayn'a i o czym chcę mu powiedzieć?

Piszcie co o nim sądzicie.

Kolejny pojawi się jak pod tym pojawi się 5 komentarzy.

Do następnego :)