niedziela, 12 maja 2013

# 23

Tatiana
          Obudziłam się, zdezorientowana rozglądając się po pomieszczeniu, w którym właśnie się znajdowałam. Po chwili lecz przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia. Musiałam zasnąć podczas oglądania filmu i Josh zaniósł mnie do pokoju. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół z skąd dochodziły do mnie przyjemne zapachy. Stanęłam w progu kuchni i obserwowałam przyjaciela ja stoi przy kuchence w samych spodniach do spania i coś uparcie smaży. Mimowolnie się zaśmiałam, bo to był na prawdę śmieszny widok.
- i z czego się tak śmiejesz? - odwrócił się do mnie przodem trzymając w ręce drewnianą łyżkę.
- z ciebie - powiedziałam przez śmiech.
- już po tobie - rzekł i zaczął niebezpiecznie się zbliżać.
- nie... zostaw mnie - krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
          Pobiegłam do salonu i schowałam się za fotelem, a na przeciwko mnie po drugiej stronie momentalnie znalazł się Josh.
- nie ładnie tak się z kogoś śmiać - odparł.
- nie mogłam się powstrzymać - odpowiedziałam.
- aż tak śmiesznie wyglądam?
- może - znów się śmiejąc.
          Okrążył fotele i nie zdążyłam uciec, bo złapał mnie w pasie i położył na kanapę. Wiedziałam co zamierza i nie postrzegłam się kiedy zaczął mnie łaskotać, czego nie cierpię. A najgorsze jest to, że wie gdzie mam najlepsze miejsca do łaskotek.
- proszę... Josh... przestań... - błagałam.
- mogłaś się ze mnie nie śmiać teraz cierp.
- nie... błagam... przestań... zrobię wszystko.
- wszystko co ze chcę? - spytał przerywając.
- tak - rzekłam sapiąc.
          Nagle poczułam paskudny zapach jak by coś się paliło. Obydwoje pobiegliśmy do kuchni, gdzie na patelni zostawiona zostałam jajecznica, które teraz nie była zbytnio zjadliwa. Od razu Josh wyrzucił wszystko do kosza. W zamian postanowiliśmy zrobić tradycyjne kanapki, które później zjedliśmy z apetytem.
- dobra ja idę się ubrać - rzekłam zważając na to, że miałam na sobie tylko szarą koszulkę Josh'a.
          Pobiegłam na górę i weszłam do pokoju. Złapałam wczorajsze ubrania i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z letnią wodą i pozwoliłam jej spływać po moim nagim ciele. Umyłam się porządnie, po czym wytarłam i wysuszyłam włosy. Ubrałam się, a następnie związałam moje niesforne blond włosy w koka. Z kosmetyczki wyciągnęłam tusz oraz puder i ulubiony brzoskwiniowy błyszczyk.
          Wyszłam z łazienki i usłyszałam dzwoniący telefon. Sprawdziłam i okazało się, że to znowu Zayn. Odrzuciłam połączenie i zeszłam na dół. Josh siedział w salonie i oglądam powtórkę meczu. Przysiadłam się do niego i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
- znów dzwonił - odezwał się Josh.
- z skąd wiesz? - zapytałam.
- wczoraj gdy zasnęłaś wydzwaniał co chwilę - odpowiedział - co chcesz z tym zrobić?
- nie wiem Josh, nie wiem - powiedział spoglądając w jego oczy.
          Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę, aż złapał moją twarz w swoje dłonie i przybliżył się do mnie. Poczułam jego wargi na swoich. Na początku nie reagowałam, ale po kilku sekundach zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Wplotłam ręce w jego włosy i przysunęłam się do niego bliżej. Złapał za moje uda i wciągnął na swoje kolana. Całowaliśmy się zachłannie. Poczułam jego ręce pod moja koszulką i wtedy ocknęłam się odzyskując rozumu. Położyłam ręce na jego torsie i odepchnęłam go. Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- nie możemy, to nie powinno się wydarzyć - rzekłam szybko schodząc z niego.
- przepraszam, wiem zagalopowałem się... ale nie mogłem się powstrzymać. Tani odkąd cię ujrzałem w klubie zrozumiałem, że nie potrafię bez ciebie żyć. Wiem, że wyjechałem i nie odzywałem się, ale cię odzyskałem i teraz cię nie zostawię. Tani kocham się - powiedział, a mnie zamurowało.
- Josh to nie wyjdzie, kocham cię, ale jak brata. Jesteś moim najlepszym przyjaciel i tylko nim, nic więcej. Kocham Zayn'a i to z nim chcę być. Przepraszam.
- rozumiem, nie musisz za nic przepraszać. Mogę cię chociaż przytulić jak przyjaciel.
- zawsze i wszędzie - wtuliłam się w niego słuchając jego bicia serca, które zawsze mnie uspokaja.

KILKA DNI PÓŹNIEJ

          Po sytuacji jak pojawiła się kilka dni temu między mną a Josh'em wszystko wróciło do normy. Mieć na myśli "do normy"' chodzi mi o relacje moje i Josh'a, bo Zayn'em nie widziałam się od trzech dni. Próbuje dzwonić, ale za każdym razem ignoruje jego telefony. Aż w końcu wyłączyłam telefon i schowałam do torebki. Przez te dni dzięki przyjacielowi zapomniałam o wszystkich złych wspomnieć i w końcu mogłam nie myśleć o tym. Uśmiecham się, śmiałam, bawiłam i to zasługa Josh'a. Nie mam pojęcia jak to robi, ale zawsze doprowadzi mnie do śmiechu. W każdej sytuacji potrafi poprawić mi humor. Jetem mu za to wdzięczna. Mieć takiego przyjaciela to skarb.
          Siedzieliśmy w salonie na sofie kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Josh wstał i udał się do korytarza. Słyszałam jak z kimś rozmawia, ale nie miałam pojęcia z kim.
______________________________________________________

Mamy kolejny za nami. Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na wasze komentarze.

Do następnego :)

3 komentarze:

  1. O nie:( Niech ten Josh spada i zostawi Tani w spokoju. Ona musi być z Zaynem! Czekam na następny, pozdrawiam Asiek:*

    OdpowiedzUsuń
  2. no super tylko niech ona będzie z Zaynem. Świetny rozdział czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwh świetny, jeden z lepszych ;3 Uwielbiam jak piszesz xx

    OdpowiedzUsuń