piątek, 29 marca 2013

# 15

Margaret
          Siedziałam w swoim pokoju z kubkiem gorącej czekolady. Tani jakieś trzy godziny temu wyszła do szkoły a ja nie miałam pojęcia co mam robić pod czas jej nieobecności. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam. Przymknęłam oczy, bo czułam jak zbierają się w nich łzy. Nie chciałam płakać, ale w takiej sytuacji nic lepszego nie potrafiłam zrobić. Czułam się bezradna, zapomniana przez świat. Dlaczego to musi tak boleć? Dlaczego nie mogę o tym zapomnieć i żyć dalej tak jakby to się nigdy nie wydarzyło? Zadawałam te pytania, ale nie potrafiłam na nie odpowiedzieć. Teraz potrzebował kogoś, komu mogłabym się wygadać i jedną z nie wielu osób była moja siostra, której mogłam powiedzieć wszystko. Wiedziałam, że mnie zrozumie i doradzi co mam zrobić. Nie chciałam czekać, aż wróci, ale też nie chciałam dzwonić do niej i przeszkadzać jej w skupieniu się w szkole. Kolejną osobą była moja przyjaciółka Hannah. To z nią za przyjaźniłam się, gdy wraz z Tani i mamą przeprowadziłam się do Londynu.
          Sięgnęłam szybko po mój telefon i wybrałam numer Hannah'y. Po trzech sygnałach odebrała.
- cześć - usłyszałam jej głos.
- cześć nie przeszkadzam? - zapytałam.
- ależ skąd. Nie poszłam do szkoły i właśnie siedzę w domu - odpowiedziała.
- a mogłabyś do mnie przyjść? - zadałam kolejne pytanie.
- oczywiście za 10 minut będę - rzekła i rozłączyła się.
          Tak jak powiedziała, tak też było. Za niedługo pojawiła się przed moim domem. Wpuściłam ją do środka i zaprowadziłam do salonu a sama poszłam do kuchni zrobić nam po kubku herbaty. Gdy się już zaparzyła wróciłam z powrotem. Podałam jej kubek i usiadłam obok.
- Peggie słyszałam, że rozstałaś się z Jack'iem - rzekła.
- tak w końcu to zakończyłam.
- cieszę się, ale widzę że jeszcze coś cię gnębi. Peggie wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć - powiedziała odkładając kubek na stolik przed nami i spoglądając w moją stronę.
          Opowiedziałam jej o wszystkim z wczorajszego dnia. Gdy skończyłam bez słowa przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła. Potrzebowałam tego. Wsparcia, pocieszenia i powiedzenia, że wszystko się ułoży i będzie dobrze.
- Peggie wiedz, że możesz na mnie liczyć i zobaczysz znajdziesz swojego księcia, który pokocha cię bez granicznie jak nikt inny - powiedział gładąc mnie po włosach.
- dziękuję - rzekłam gdy się odsunęłyśmy od siebie.

Tatiana
          Gdy doszliśmy już na miejsce stanęliśmy na brzegu trzymając się za ręce.
- jak tu pięknie - rzekłam tuląc się do Zayn'a.
- wiesz, że to tutaj kręciliśmy teledysk do "What makes you beautiful" - powiedział i objął mnie ramieniem.
- tak? Dlatego z skądś kojarzyłam te miejsce - odparłam.
- przejdziemy się? - zapytał.
          Kiwnęłam głową i ruszyliśmy. Szliśmy piaskiem trzymając się za ręce. Nagle wpadłam na świetny pomysł.
- złap mnie! - krzyknęłam i zaczęłam biec przed siebie.
          Biegłam ile sił w nogach, lecz i tak nie zdołałam uciec przed moim chłopakiem. Dobiegł, uwięził mnie w mocnym uścisku i zaczął machać mną na wszystkie strony.
- aaa! Puść mnie! - krzyczałam.
- o nie, tak łatwo cię nie puszczę - rzekł i powalił mnie na ziemię.
- głupku co ty odwalasz - rzekłam i zaczęłam się śmiać.
          Zayn złapał moje nadgarstki i położył je na wysokości mojej głowy. Spoglądałam na niego i czekałam na kolejny jego krok. Zaś on nachylił się i złączył nasze usta w długi i namiętny pocałunek. Nasze języki połączyły się w dzikim tańcu. Poczułam jak jego ręce wędrują wzdłuż moich pleców, aż kończą na pupie.
          W końcu odsunęłam się od niego, ciągle mając ręce na jego szyi. Przyjrzałam mu się dokładnie. W jego oczach ujrzałam małe iskierki, a na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.
          Leżeliśmy tak przez chwilę, po prostu patrząc sobie w oczy. Czułam jego ciepły oddech na policzkach.
- kocham cię - rzekłam zadowolona.
- ja ciebie też - odpowiedział całując mnie w czubek nosa, po czym wstał - Ale chyba pora już wracać do domu - dodał podnosząc mnie z ziemi.
- masz rację - potwierdziłam.
          Zebraliśmy nasze rzeczy z brzegu i udaliśmy się z powrotem do samochodu. Po drodze Zayn włączył radio i akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek Usher'a - "Scream". Zaczęłam po cichu podśpiewywać i kiwać się w rytm muzyki.
- nie wiedziałem, że potrafisz śpiewać - stwierdził, gdy piosenka się skończyła.
- bo nie umiem - rzekłam.
- nie oszukuj, przecież słyszałem. Masz ładny głos.
- nie prawda - zaprzeczyłam.
- dlaczego nie chcesz się przyznać do tego, że potrafisz śpiewać? - zapytał a ja nie chciałam odpowiadać, więc odwróciłam się do okna i zauważyłam, że byliśmy już w Londynie.
          Po paru minutach podjechaliśmy pod mój dom. Szybko wyszłam z samochodu i nie czekając na Zayn ruszyłam w stronę drzwi.
- Tani, zaczekaj - zawołał i złapał mnie za rękę ty samym odwracając mnie przodem do niego - przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak.
- to ja powinnam cię przeprosić za moje zachowanie.
- nic nie szkodzi - powiedział przyglądając mi się uważnie a następnie przyciągając mnie i czule całując.
          Zarzuciłam ręce na jego szyję i oddając pocałunek. Nie wiem jak to długo trwało, ale nagle oślepiło nas światło fleszy. Oderwaliśmy się szybko i spojrzeliśmy się w kierunku krzaków, w których ukrywał się jeden z tych wcipskich paparazzi.
          Złapałam go za rękę i pociągnęłam do domu. Znaleźliśmy się w korytarzu. Zdjęłam czapkę oraz kurtkę. To samo zrobił Zayn.
- napijesz się czegoś? - spytałam wchodząc do kuchni.
- wolałbym ciebie - odparł łapiąc mnie w talii.
- Zayn hehe... przestań - rzekłam, gdy poczułam jak składa na mojej szyi pocałunki.
- nie podoba ci się? - zapytał.
- oczywiście, że tak. Tylko nie chcesz chyba, żebym wylała - pokazałam na dwie szklanki z napojem.
          Udaliśmy się do salonu. Zayn usiadł a ja oparłam się plecami o jego klatkę piersiową i w takiej pozycji postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Przez chwilę sprzeczaliśmy się w wyborze filmu, aż w końcu stanęło na tym, że obejrzymy najnowszą część Step up 4: Revolution. Pod czas reklam skoczyłam do kuchni i przyniosłam coś do przegryzienia.
          W trakcie trwania filmu z góry zeszłam najpierw Hannah, przyjaciółka sis a potem Peggie. Obie skierowały się do korytarza. Po kilku sekundach pojawiła się z powrotem. Od razu ruszyła w stronę schodów.
- Peggie! - zawołałam - masz ochotę obejrzeć z nami film? - zapytałam.
- nie chcę wam przeszkadzać. Jak coś to będę u siebie - rzekła i weszła na górę.
          Resztę filmu oglądaliśmy w ciszy wpatrzeni w telewizor. Jak tylko się skończył i pokazały się napisy, wyłączyłam TV i wstałam odnieść brudne naczynia do kuchni.
- kochanie będę się zbierał. Jutro z samego rana mam próbę i chciałbym być wyspany. Inaczej znów będę miał przechlapane u Paul'a - powiedział Zayn.
- oki - odrzekłam odprowadzając go do drzwi.
          Pożegnaliśmy się i wyszedł a ja od razu ruszyłam na górę. Bez pukania weszłam do pokoju Peggie, gdzie siedziała na swoim łóżku z zamkniętymi oczami i słuchała muzyki. Na początku mnie nie zauważyłam. Dopiero jak usiadłam koło niej zdjęła słuchawki i spojrzała na mnie.
          Dostrzegłam w jej oczach łzy. Wiedziałam czym są one spowodowane. Przybliżyłam się do niej i mocno ją przytuliłam, zaś ona wtuliłam się we mnie i oddała się emocjom. Przez jakąś chwilę szlochała w moje ramię. Kiedy się odsunęła przetarła policzki z łez i zaczęłam.
- dlaczego to musi spotykać mnie. Czemu nie mogę żyć szczęśliwie jak inni - żaliła się.
- kochana zobaczysz niedługo wszystko się ułoży i nie będziesz o tym pamiętać. Spójrz na mnie. Pamiętasz przez co przechodziłam i zobacz dałam radę i uwierz ty też dasz radę. Nie jesteś sama. Masz mnie, Hannah, mamę... no i chłopców. Uda się, tylko trzeba czasu - powiedziałam.
          Wiedziałam to ze swojego doświadczenia. Przecież ja też przechodziłam przez coś podobnego. Może nie byłam tak traktowana przez Chris'a tak samo jak Peggie przez Jack'a, ale po rozstaniu już tak bywa. Ma się złamane serce, które krwawi, podły humor, nie ma się ochoty na nic, ale dzięki Peggie wyszłam z tego i teraz ja pomogę jej przez zwyciężyć wszystko.
______________________________________________________

No to mamy kolejny rozdział. 

Stwierdzam, że moja długa przemowa nic nie skurała. No trudno.

Tak jak pisałam wcześniej czekam na 10 waszych komentarzy i wtedy wstawię nowy rozdział.


CZYTASZ - KOMENTUJ


Życzę miłego czytania i do następnego :)

wtorek, 26 marca 2013

Kilka słów!!!

Widzę, że nie zależy wam, że nie chcecie nowego rozdziału. Ja rozumiem, że może nie macie czasu, bo szkoła, nauka, albo wam się nie chcę. Szczerze mi też się nie chcę pisać komentarzy, ale staram się to nadrobić. Zostawiam pod kolejnym rozdziałem. 
Czytam wiele opowiadań i nie raz nie mam czasu lub dosłownie nie mam ochoty. Ja to doskonale rozumiem. Ale naprawdę nie da rady poświęcić chwili, aby napisać chodź by jeden wyraz: fajny?? To nic nie kosztuje. 
Uwierzcie mi każdy nawet najmniejszy komentarz daje ogromnie dużo i radości i motywacji. Wtedy wiem, że nie piszę tego wszystkiego na próżno, że ktoś to czyta.
Oczywiście dziękuję tym osobą, które doceniają moją ciężką pracę i zostawiają komentarze. Jesteście kochani.

Widzę też liczbę wyświetleń każdego rozdziału oraz liczbę komentarzy pod nim. I wiecie co?? Robi się smutno. Komu nie zrobiło się smutno na widok 30-40 wyświetleń, a widok 5-6 komentarzy. Dosłownie załamuje człowieka.
Ja nie wymagam od was nie wiadomo czego. Czegoś nie możliwego, aby każdy kto wchodzi tu i czyta zostawiał komentarz. Ale czy nie mogło być chociaż tak, aby połowa, nawet 1/3 odwiedzających. Czy tak trudno??

Ludzie (przepraszam, że się tak do was zwracam) to nie jest takie proste. Usiąść i napisać rozdział. Czasem ma się wenę twórczą i przychodzi to z łatwością, ale czasem jest tak, że siedzisz patrzysz się w czystą, białą kartkę i przez najbliższe dni nie możesz skleić nawet jednego sensownego zdania. To jest naprawdę nie do zniesienia. Wiesz, że czekają na coś nowego, a ty siedzisz i czujesz się pusta, wyssana z pomysłów. To jest najgorsze. Przemyślcie to, bo nie chcę kończyć tak szybko z czymś co pozwala mi chodź na chwilę czuć się jak w innym świecie. Nie myśleć o szarej rzeczywistości.

Przepraszam, ale jeżeli tak dalej będzie to nie mam po co pisać, bo dla kogo?? Dla siebie?? Nie warto.
Po co mam się wysilać, męczyć w wymyślaniu coraz to nowych części opowiadania. Marnować tylko czas, jak i tak tego nikt nie czyta. Bez sensu...

P.S. Sorry, że tak się rozpisałam, ale wylałam wszystko co czułam i myślałam. 
Nowy rozdział powinnien pojawić się do końca tygodnia.
Pozdrawiam Patrysia :) :) :)

wtorek, 19 marca 2013

# 14

Tatiana
          Z mojej krainy snów wyrwał mnie mój budzik. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego - 7:30. Wstałam i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety i przeciągnęłam się spoglądając przez okno. Na zewnątrz świeciło słońce, ale można było dostrzec lekki wiatr i coś spadającego, przypominającego śnieg.
          Uśmiechnięta zabrałam z garderoby spodnie w biało-czarne paski, jeansowa koszulę oraz granatowe vansy <klik> i udałam się do łazienki ogarnąć się. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam delikatnie i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie nikogo nie zastałam. Na lodówce dostrzegłam tylko przyczepioną kartkę. Zdjęłam ją i zaczęłam czytać.
"Tani, Peggie nie będzie mnie przez najbliższe trzy dni. Wyjeżdżam do NY na sesję zdjęciową. Zostawiam wam parę funtów na codzienne potrzeby. Proszę zachowujcie się i nie róbcie głupot." 
                                                                                Całuję mama
          Odłożyłam kartkę i zabrała się za robienie śniadania. Z talerzem pełnym kanapek z szynką i serem oraz kubkiem kawy zasiadłam przy stole. W tym samym momencie w drzwiach pojawiła się zaspana Peggie.
- cześć - powiedziała ziewając.
- hey, a ty jeszcze w piżamach? Za 10 minut wychodzimy do szkoły - rzekłam widząc ją nie gotową.
- dzisiaj nie idę - odparła podchodząc do blatu, gdzie stał ekspres do kawy.
- jak to nie idziesz znowu? - zapytałam.
- nie chcę go spotkać - powiedziała nalewając sobie do kubka ciemnego napoju.
- przecież wiesz, że nie unikniesz tego. Prędzej czy później i tak to nastąpi.
- to ja wolę to później.
- jak chcesz, ja lecę. Widzimy się o 15? - spytałam..
- tak - odpowiedziała a ja wyszłam do korytarza, gdzie ubrałam czarną skórzaną kurtkę oraz czarną, wełnianą czapkę na moje długie, falujące blond włosy.
          Wyszłam z domu, wsiadłam do mojego samochodu, podłączyłam iPoda do odtwarzacza i wraz z rytmem muzyki ruszyłam w kierunku szkoły. Po około 5 minutach dojechałam pod budynek szkoły. Zaparkowałam, a następnie po zamknięciu auta weszłam do środka. Standardowo przy szafkach spotkałam Kristin i razem udałyśmy się do klasy na lekcję historii.
          Siedziałam w ławce kompletnie nie obecna. Co jakiś czas próbowałam słuchać wykładu Pani Belfajer, lecz moje myśli były zupełnie gdzie indziej, a dokładniej mówiąc to rozmyślałam o wczorajszym dniu i o tym co wydarzyło się przed domem.
- Johnson! Tatiana Johnson - zawołała nauczycielka - ja rozumiem, że może cię nie ciekawię, a nie raz wręcz nudzę, ale mogłabyś chociaż przez chwilę posłuchać o czym mówię - dokończyła.
- przepraszam - rzekłam spuszczając głowę na dół.
- mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy - powiedziała i powróciła do omawiania konfliktu w Irlandii Północnej.
          Następne lekcje nie były ciekawsze od tej, ale gdy wybił wyczekujący dzwonek. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i czym prędzej wyszłam ze szkoły.
          Na przeciwko mnie zobaczyłam stojącego i opierającego się o samochód mojego chłopaka. Szybko ruszyłam w jego stronę.
- co ty tu robisz? - spytałam na wejściu.
- a przywitać się to nie łaska - jęknął na co ja wywróciłam teatralnie oczami.
          Spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, którymi po prostu nie mogłam się oprzeć. Położył swoje ręce na mojej talii i przyciągnął do siebie, a następnie nachylił się i namiętnie pocałował. Gdy się odsunęliśmy od siebie Zayn otworzył przede mną drzwi a ja bez słowa wsiadłam do środka. Zaś on okrążył samochód i zasiadł za kierownicą.
- Zayn, a mój samochód? - spytałam przypominając sobie o tym, że rano przyjechałam własnym autem do szkoły.
- nie przejmuj się odbierzesz go jutro - rzekł i odpalił silnik.
- Zayn, gdzie my jedziemy? - zapytałam się po paru minutach, gdy okazało się, że jedziemy kompletnie w inny kierunek niż mój czy chłopców dom.
- niespodzianka - odparł tylko i dalej wpatrywał się przed siebie.
- Zayn... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- jak dojedziemy to się wszystkiego dowiesz - powiedział a ja odwróciłam się udając obrażoną i spoglądałam przez szybę na otaczający nas krajobraz.
- kochanie - zawołał.
- nie rozmawiam z tobą - rzekłam w ogóle na niego nie patrząc.
          Po 30 minutowej podróży pojechaliśmy na miejsce. Zayn wyskoczył z samochodu i podszedł do mnie. Wysiadłam i chciałam rozejrzeć się gdzie jesteśmy, ale nie pozwolił mi.
- nie, nie, nie. To miała być niespodzianka - poinformował i wyciągnął z kieszeni czarną chustę, a następnie zasłonił mi ją oczy.
- głupku przecież, ja nic nie widzę - jęknęłam.
-to dobrze - złapał mnie za rękę i zaczął prowadził mnie powoli w nieznany mi kierunek.
- Zayn ja za raz się przewrócę - marudziłam.
          Nagle poczułam jak unosi mnie do góry i przez resztę drogi niesie na rękach. Nie wiem ile czasu tak szliśmy, ale zdecydowanie minęło trochę czasu. Po chwili odstawił mnie na ziemię i rzekł.
- gotowa? – zapytał cicho.
- mhhmm... - potwierdziłam.
- uwaga... raz, dwa, trzy! - powiedział i odsłonił mi oczy.
- wow... - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić będąc pod wielkim wrażeniem.
          Okazało się, że staliśmy  na jednym z klifów, a przed nami rozciągało się ogromne, falujące morze. Poniżej nas była plaża, na której nikogo nie było. Rozglądałam się dookoła nie wierząc własnym oczom. Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.
- podoba Ci się? - zapytał Zayn tuląc się do mnie od tyłu.
- nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziałam, odwróciłam się i przytuliłam mocno do chłopaka - dziękuję - rzekłam cicho napawając się wonią jego oszałamiających perfum.
- nie ma za co. Chodź zejdziemy na dół - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę ścieżki prowadzącej na plażę.
______________________________________________________

Hey miśki :)

Jak podoba się nowy rozdział?? Myślę, że jest spoko, ale to wy oceniacie nie ja.

 

No dobra przejdźmy do ważniejszej sprawy. Postanowiłam wprowadzić innowację. Zobaczymy czy się uda. Chodzi o to, że wy będziecie decydować kiedy pojawi się rozdział. A jak?? Pod każdym musi pojawić się minimum 10 komentarzy i więcej. 


Wiem, że może teraz głupotę wymyślałam, ale zdecydowanie widok większej liczby komentarzy bardziej zmotywuje mnie do napisania dla was nowego rozdziału niż teraz jak widzę 4 komentarze i zapewniam, że wtedy rozdziały będą pojawiać się częściej. 


Miłego czytania i do następnego :)

czwartek, 14 marca 2013

# 13

Tatiana
          Obudziłam się rano. Przez zasłonięte okno, próbowały dostać się promienie słońca. Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i podniosłam. Lecz jak szybko się podniosłam to tak samo szybko położyłam się z powrotem na poduszce. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. To chyba wszystko przez ten natłok wrażeń z wczorajszego dnia.
          Poleżałam chwilę z zamkniętymi oczami, a następnie usiadłam na brzegu łóżka, założyłam kapcie i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Czułam jak wraz z wodą spływa ze mnie cały ból i zmęczenie. Umyta wyszłam z kabiny, owinęłam się dużym, beżowym ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Przemyłam twarz zimną wodą i ruszyłam do garderoby, aby wybrać coś na dzisiejszy dzień.
          Przeszukiwałam wieszaki w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, aż w końcu postanowiłam założyć ciemne granatowe spodnie, cieniowaną bluzkę na ramiączkach, skórzaną, czarną kurtkę i wysokie buty oraz gruby bordowy szal <klik>.
          Wróciłam do łazienki. Ubrałam się, nałożyłam podkład, aby wyrównać koloryt skóry, przeciągnęłam tuszem rzęsy i pomalowałam usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Wyszłam i zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. W salonie na kanapie siedziała Peggie. Była tak wpatrzona w pudło zwane telewizorem, że nawet mnie nie zauważyła.
          Skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki mleko i tradycyjnie zrobiłam sobie płatki. Po zjedzeniu zaparzyłam sobie malinowej herbaty i dołączyłam do Peggie. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy oglądając kanał muzyczny. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wstałam i udałam się do kuchni, ponieważ to tam go zostawiłam. Odebrałam i skierowałam się z powrotem do salonu.
- cześć - usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
- hey Zayn.
- co porabiasz? - spytał.
- siedzę i się nudzę - odparłam.
- to świetnie, zabieram cię na spacer - oznajmił.
- ale, że teraz? - spytałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Poszłam do korytarza i otworzyłam frontowe drzwi, za którymi na schodach stał Zayn.
- więc? - zapytał.
- zgoda - uśmiechnęłam się - tylko wezmę torebkę - rzekłam i pobiegłam na górę do swojego pokoju.
          Po chwili byłam z powrotem. Krzyknęłam tylko, że wychodzę i ruszyliśmy przed siebie przemierzając ulicami Londynu. Po drodze wstąpiliśmy do Starbucks'a po kawę i śmiejąc się skierowaliśmy się w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z ławek obserwując przechodzących ludzi, zakochane pary, kobiety z dziećmi czy starsze osoby.
- spójrz, czy to nie Harry? - pokazałam na parę idącą kilka metrów od nas.
- rzeczywiście, ale to chyba nie Peggie - rzekł Zayn.
- zdecydowanie nie ona, czyli w takim razie kto? - zadałam pytanie.
- sądziłem, że mają się ku sobie - powiedział - zwłaszcza teraz.

Margaret
          Siedziałam na kanapie kompletnie sama. Tani przed chwilą wyszła gdzieś z Zayn'em, mamy nie ma od rana. Nie wiem co mam robić.
          Położyłam się na sofie, przykrywając się kocem. Zaczęłam rozmyślać o wszystkich wydarzeniach z wczoraj i o tym co będzie teraz. Przecież nawet jak bym chciała nie pozbędę się Jack'a tak łatwo.
          Codziennie będę go widziała w szkole. Zastanawia mnie tylko czy on naprawdę mnie kochał czy tylko chciał się zabawić, wykorzystać i tyle. Boże jaka ja byłam głupia. Tani miła rację. Byłam zaślepiona miłością do niego. Nie dostrzegałam jaki jest naprawdę. Od jakiegoś czasu był inny, ale myślałam, że to minie i znów będzie jak dawniej. Ale się myliłam było coraz gorzej. A to co wczoraj. Gdyby nie chłopcy to ja nie wiem jak by to się skończyło. Nie dość, że mną szarpał, wyzywał to jeszcze uderzył Tani. Ja sobie tego nigdy nie wybaczę, że naraziłam ją na takie coś.
          Leżałam tak jakiś czas, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na swój telefon. 6 połączeń nieodebranych: Jack. Uśmiechnęłam się ironicznie i znów przykryłam się kocem. Nie miałam żadnej ochoty sprawdzać kto puka. Po jakiejś chwili pukanie przerodziło się w walenie w drzwi.
- Peggie, wiem, że tam jesteś - usłyszałam jego głos.
          Bałam się, że nie odpuści. Zastanawiałam się co zrobić. W końcu wstałam i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Stał tam.
- Peggie otwórz te cholerne drzwi - krzyknął.
- odejdź z stąd - powiedziałam przez drzwi.
- wpuść mnie, albo pożałujesz - rzekł.
          W tym czasie zaczęłam się na prawdę go bać. Nie miałam pojęcia co mógł by mi zrobić, ale zdecydowanie był zdolny do wszystkiego. Nie odzywałam się. Stał tam jeszcze przed około pół godziny, aż w końcu poszedł.
          Było mi bardzo ciężko... Osunęłam się po drzwiach i rozpłakałam się. Czułam się taka bezradna. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Wróciła do salonu i położyłam się na kanapie zwijając się w kłębek a po chwili zasypiając ponownie.

Tatiana
          Po kilku godzinach spacerowania postanowiliśmy wrócić do domu. Z racy tego, że jutro idę do szkoły i muszę się wyspać. Zayn zaoferował się mnie odprowadzić.
- dziękuję za mile spędzony czas - rzekłam gdy byliśmy już pod moim domem.
- to ja dziękuję, że się zgodziłaś - odparł i zbliżył się do mnie.
          Widziałam jak nachyla się na de mną. Wiedziałam co chcę zrobić i co za parę sekund się stanie. Ale szczerze chciałam tego i gdy poczułam na swoich ustach jego wargi nie zastanawiałam się tylko odwzajemniłam pocałunek. Wtedy objął mnie w talii a ja zarzuciłam ręce na jego szyję i przyciągnęłam go bliżej siebie. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam powietrza.
          Patrzyliśmy się na siebie nadal trzymając się w objęciach.
- przepraszam nie powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać. Wiesz jak mi na tobie zależy. Nie jesteś dla mnie obojętna i chyba ja dla ciebie też. Inaczej nie odwzajemniłabyś tego pocałunku.
- Zayn... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Tani proszę nie mów tylko, że to nie najlepszy czas i że nie jesteś jeszcze gotowa. Proszę daj nam szansę, spróbujmy, może się uda. Tani ja cię kocham - rzekł patrząc mi prosto w oczy.
- Zayn - zasłoniłam mu palcem usta, aby znów mi nie przerwał - ja też cię kocham - powiedziałam i znów nasze usta złączyły się w pocałunku.
- Tani... wiem, że może to nie najlepsza chwila, ale chcę wiedzieć. Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał.
- tak - rzekłam kiwając głową i rzuciłam się na niego przylegając do niego całym ciałem i łącząc nasze usta.
Gdy się oderwaliśmy od siebie, pożegnaliśmy się i weszłam do domu.
          Na twarzy cały czas utrzymywał się szeroki uśmiech. Mimowolnie dotknęłam palcami swoich ust. Nadal czułam dotyk jego ust.
          Zdjęłam buty i ruszyłam do salonu. Na kanapie zastałam śpiącą Peggie. Podeszłam do niej bliżej i okrywał ją kocem. Sama udałam się na górę. Weszłam do pokoju. Torebkę zostawiłam na komodzie, zabrałam z łóżka piżamę i zamknęłam się w łazience. Umyta, przebrana wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i postanowiłam przed spaniem jeszcze trochę poczytać, lecz nie dano mi się długo tym cieszyć, ponieważ usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadomość, która była od Zayn'a.
"Chciałem ci życzyć tylko dobranoc i dobrych snów oraz, że cię bardzo kocham. Zayn"
Z uśmiechem szybko wystukałam tekst wiadomości.
"Też życzę ci miłej nocy i też cię kocham. Dobranoc. xx"
          Odłożyłam książkę na szafkę nocną i położyłam się na poduszce. Nie wiem jak i kiedy zasnęłam z ogromnym bananem na twarzy.
______________________________________________________

Hey wszystkim :)

Tym razem udało mi się napisać dla was dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na wasze opinie i mile widziane komentarze.

Do następniego :)

czwartek, 7 marca 2013

# 12

Margaret
          Siedziałam i wpatrywałam się w telefon, który nie przestawał dzwonić.
- kto dzwoni? - spytała się mnie sis.
- Jack - odpowiedziałam.
- chyba nie masz zamiaru odebrać.
- chcę się dowiedzieć czego chce, a po za tym chcę to skończyć - rzekłam i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- widzę cię za pół godziny w parku - powiedział rozkazującym głosem i rozłączył się nie dopuszczając mnie do głosu.
- czego chciał? - zapytała spoglądając na mnie.
- kazał mi przyjść za 30 minut do parku.
- i?
- chcę mieć to za sobą.
- ok, ale nie puszczę cię tam samą idę z tobą. 
- za 20 minut na dole? - odparłam na co Tani kiwnęła głową a ja udałam się do swojego pokoju.
          Weszłam do pokoju i skierowałam się do garderoby. Przeglądałam wieszaki i postawiłam na zwykłe szare jeansy, koszulę i beżowe buty z ćwiekami <klik>. Wraz z zestawem zamknęłam się w łazience, gdzie przebrałam i pomalowałam się. Gotowa zeszłam na dół a po chwili zjawiła się też Tani. Ubrana była w karmelowe spodnie, czarną koszulkę z krzyżem i ramoneskę <klik>. Razem wyszłyśmy z domu, zakluczyłyśmy drzwi i pieszo poszłyśmy w stronę parku.
          Po nie całych 10 minutach byłyśmy na miejscu. Ruszyłyśmy aleją rozglądając się za Jack'iem. Dostrzegłyśmy go nie daleko jeziora, znajdujące się po środku parku. Gdy nas zobaczył bez uprzedzenia zaczął wrzeszczeć na mnie.
- no jesteś w końcu. Ile mam na ciebie czekać?
- czego chcesz? - spytałam.
- jeszcze się głupio pytasz - rzekł zbliżając się.
- Jack - zawołałam.
- nie rób z siebie idiotki. Zdradzasz mnie z tymi lalusiami - wrzasnął.
- z nikim cię nie zdradzam.
- tak, widziałem zdjęcia. Od dawna podejrzewałem cię o to - złapał mnie mocno za nadgarstki.
- to nie prawda - powiedziałam przez łzy.
- jesteś szmatą, nic nie wartą dziwką - krzyknął szarpiąc mną.
- zostaw ją! - krzyknęła Tani.
- nie wtrącaj się - zwrócił się do niej i uderzył ją w twarz.

Tatiana
          Złapałam się za policzek, który zaczął mnie piec i spojrzałam się w stronę Peggie. Widziałam, jak zbliża się do niej a za moment podnosi rękę, aby ją też uderzyć.
- zostaw ją w spokoju - usłyszałam znajomy głos.
          Spojrzałam się przed siebie i zobaczyłam idących w naszą stronę chłopców. Na sam ich widok uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że ten koszmar się skończy.
- nie słyszałeś co powiedziałem. Puść ją - krzyknął Harry.
- no proszę kogo my tu widzimy - parsknął śmiechem - to z nim mnie zdradzasz tak? - zapytał.
- nic ci nie jest? - spytał Zayn podchodząc do mnie.
- oprócz bolącego policzka... nic.
- to on cię uderzył? - zadał kolejne pytanie - zapłaci za to.
- Zayn... nie warto - złapałam go za rękę i spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
- nie pozwolę, aby ktoś cię krzywdził.
- proszę... - rzekłam.
- ok, ale tylko ze względu na ciebie, chociaż mam ochotę obić mu tą gębę.
- uwierz nie tylko ty - powiedziałam i spojrzałam się na Harry'ego, który gdyby nie chłopcy na pewno rzucił by się na Jack'a.
          Po tym całym incydencie chłopcy odprowadzili nas pod same drzwi domu. Następnie pożegnałyśmy się z nimi i weszłyśmy do środka. Każda z nas udała się do swojego pokoju. Zdecydowanie mam dość wrażeń na dzisiejszy dzień.
______________________________________________________

Przepraszam was mocno, że tak długo nie wstawiałam żadnego rozdziału i że jest krótki. To przez ostatnie egzaminy i poprawki, ale na szczęście koniec wszystko zaliczone.  Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie. 

Po za tym miałam pustkę w głowie i kompletnie nie wiedziałam co napisać, ale udało się.

Wiem rozdział wyszedł tragicznie, wcale mi się nie podoba.

Czekam na wasze opinie.

Mile widziane komentarze :)