Tatiana
Obudziłam się rano. Przez zasłonięte okno, próbowały dostać się promienie słońca. Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i podniosłam. Lecz jak szybko się podniosłam to tak samo szybko położyłam się z powrotem na poduszce. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. To chyba wszystko przez ten natłok wrażeń z wczorajszego dnia.
Poleżałam chwilę z zamkniętymi oczami, a następnie usiadłam na brzegu łóżka, założyłam kapcie i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Czułam jak wraz z wodą spływa ze mnie cały ból i zmęczenie. Umyta wyszłam z kabiny, owinęłam się dużym, beżowym ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Przemyłam twarz zimną wodą i ruszyłam do garderoby, aby wybrać coś na dzisiejszy dzień.
Przeszukiwałam wieszaki w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, aż w końcu postanowiłam założyć ciemne granatowe spodnie, cieniowaną bluzkę na ramiączkach, skórzaną, czarną kurtkę i wysokie buty oraz gruby bordowy szal <klik>.
Wróciłam do łazienki. Ubrałam się, nałożyłam podkład, aby wyrównać koloryt skóry, przeciągnęłam tuszem rzęsy i pomalowałam usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Wyszłam i zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. W salonie na kanapie siedziała Peggie. Była tak wpatrzona w pudło zwane telewizorem, że nawet mnie nie zauważyła.
Skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki mleko i tradycyjnie zrobiłam sobie płatki. Po zjedzeniu zaparzyłam sobie malinowej herbaty i dołączyłam do Peggie. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy oglądając kanał muzyczny. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wstałam i udałam się do kuchni, ponieważ to tam go zostawiłam. Odebrałam i skierowałam się z powrotem do salonu.
- cześć - usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
- hey Zayn.
- co porabiasz? - spytał.
- siedzę i się nudzę - odparłam.
- to świetnie, zabieram cię na spacer - oznajmił.
- ale, że teraz? - spytałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Poszłam do korytarza i otworzyłam frontowe drzwi, za którymi na schodach stał Zayn.
- więc? - zapytał.
- zgoda - uśmiechnęłam się - tylko wezmę torebkę - rzekłam i pobiegłam na górę do swojego pokoju.
Po chwili byłam z powrotem. Krzyknęłam tylko, że wychodzę i ruszyliśmy przed siebie przemierzając ulicami Londynu. Po drodze wstąpiliśmy do Starbucks'a po kawę i śmiejąc się skierowaliśmy się w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z ławek obserwując przechodzących ludzi, zakochane pary, kobiety z dziećmi czy starsze osoby.
- spójrz, czy to nie Harry? - pokazałam na parę idącą kilka metrów od nas.
- rzeczywiście, ale to chyba nie Peggie - rzekł Zayn.
- zdecydowanie nie ona, czyli w takim razie kto? - zadałam pytanie.
- sądziłem, że mają się ku sobie - powiedział - zwłaszcza teraz.
Margaret
Siedziałam na kanapie kompletnie sama. Tani przed chwilą wyszła gdzieś z Zayn'em, mamy nie ma od rana. Nie wiem co mam robić.
Położyłam się na sofie, przykrywając się kocem. Zaczęłam rozmyślać o wszystkich wydarzeniach z wczoraj i o tym co będzie teraz. Przecież nawet jak bym chciała nie pozbędę się Jack'a tak łatwo.
Codziennie będę go widziała w szkole. Zastanawia mnie tylko czy on naprawdę mnie kochał czy tylko chciał się zabawić, wykorzystać i tyle. Boże jaka ja byłam głupia. Tani miła rację. Byłam zaślepiona miłością do niego. Nie dostrzegałam jaki jest naprawdę. Od jakiegoś czasu był inny, ale myślałam, że to minie i znów będzie jak dawniej. Ale się myliłam było coraz gorzej. A to co wczoraj. Gdyby nie chłopcy to ja nie wiem jak by to się skończyło. Nie dość, że mną szarpał, wyzywał to jeszcze uderzył Tani. Ja sobie tego nigdy nie wybaczę, że naraziłam ją na takie coś.
Leżałam tak jakiś czas, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na swój telefon. 6 połączeń nieodebranych: Jack. Uśmiechnęłam się ironicznie i znów przykryłam się kocem. Nie miałam żadnej ochoty sprawdzać kto puka. Po jakiejś chwili pukanie przerodziło się w walenie w drzwi.
- Peggie, wiem, że tam jesteś - usłyszałam jego głos.
Bałam się, że nie odpuści. Zastanawiałam się co zrobić. W końcu wstałam i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Stał tam.
- Peggie otwórz te cholerne drzwi - krzyknął.
- odejdź z stąd - powiedziałam przez drzwi.
- wpuść mnie, albo pożałujesz - rzekł.
W tym czasie zaczęłam się na prawdę go bać. Nie miałam pojęcia co mógł by mi zrobić, ale zdecydowanie był zdolny do wszystkiego. Nie odzywałam się. Stał tam jeszcze przed około pół godziny, aż w końcu poszedł.
Było mi bardzo ciężko... Osunęłam się po drzwiach i rozpłakałam się. Czułam się taka bezradna. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Wróciła do salonu i położyłam się na kanapie zwijając się w kłębek a po chwili zasypiając ponownie.
Tatiana
Po kilku godzinach spacerowania postanowiliśmy wrócić do domu. Z racy tego, że jutro idę do szkoły i muszę się wyspać. Zayn zaoferował się mnie odprowadzić.
- dziękuję za mile spędzony czas - rzekłam gdy byliśmy już pod moim domem.
- to ja dziękuję, że się zgodziłaś - odparł i zbliżył się do mnie.
Widziałam jak nachyla się na de mną. Wiedziałam co chcę zrobić i co za parę sekund się stanie. Ale szczerze chciałam tego i gdy poczułam na swoich ustach jego wargi nie zastanawiałam się tylko odwzajemniłam pocałunek. Wtedy objął mnie w talii a ja zarzuciłam ręce na jego szyję i przyciągnęłam go bliżej siebie. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam powietrza.
Patrzyliśmy się na siebie nadal trzymając się w objęciach.
- przepraszam nie powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać. Wiesz jak mi na tobie zależy. Nie jesteś dla mnie obojętna i chyba ja dla ciebie też. Inaczej nie odwzajemniłabyś tego pocałunku.
- Zayn... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Tani proszę nie mów tylko, że to nie najlepszy czas i że nie jesteś jeszcze gotowa. Proszę daj nam szansę, spróbujmy, może się uda. Tani ja cię kocham - rzekł patrząc mi prosto w oczy.
- Zayn - zasłoniłam mu palcem usta, aby znów mi nie przerwał - ja też cię kocham - powiedziałam i znów nasze usta złączyły się w pocałunku.
- Tani... wiem, że może to nie najlepsza chwila, ale chcę wiedzieć. Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał.
- tak - rzekłam kiwając głową i rzuciłam się na niego przylegając do niego całym ciałem i łącząc nasze usta.
Gdy się oderwaliśmy od siebie, pożegnaliśmy się i weszłam do domu.
Na twarzy cały czas utrzymywał się szeroki uśmiech. Mimowolnie dotknęłam palcami swoich ust. Nadal czułam dotyk jego ust.
Zdjęłam buty i ruszyłam do salonu. Na kanapie zastałam śpiącą Peggie. Podeszłam do niej bliżej i okrywał ją kocem. Sama udałam się na górę. Weszłam do pokoju. Torebkę zostawiłam na komodzie, zabrałam z łóżka piżamę i zamknęłam się w łazience. Umyta, przebrana wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i postanowiłam przed spaniem jeszcze trochę poczytać, lecz nie dano mi się długo tym cieszyć, ponieważ usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadomość, która była od Zayn'a.
"Chciałem ci życzyć tylko dobranoc i dobrych snów oraz, że cię bardzo kocham. Zayn"
Z uśmiechem szybko wystukałam tekst wiadomości.
"Też życzę ci miłej nocy i też cię kocham. Dobranoc. xx"
Odłożyłam książkę na szafkę nocną i położyłam się na poduszce. Nie wiem jak i kiedy zasnęłam z ogromnym bananem na twarzy.
______________________________________________________
Nooo w końcu :D Zayn, Zayn, Zayn :* hihi
OdpowiedzUsuńTen cały Jack jest debilem! No normalnie nie wytrzymam. Szkoda mi jej strasznie. Czekam na nexta, pozdrawiam Asiek:*
Świetny rozdział i fajnie że jest z Zaynem czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńTani i Zayn :*
Pisz szybko nn
Mwahh
Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńawwww pocałunek *.* <3
OdpowiedzUsuń