środa, 3 lipca 2013

# 27

Tatiana
          Po zakupach odwiozłam Perrie do domu i sama tez udałam się do domu chłopców. Zaparkowałam na podjeździe i z radosna weszła do środka. Już z samego progu wyczułam dziwną atmosferę. W domu panowała grobowa cisza. Zostawiłam torby w korytarzu i udałam się do salonu, gdzie ujrzałam wszystkich siedzących na kanapie.
- hey wszystkim - przywitałam się i poszłam się napić.

          Nagle w kuchni pojawiła się Peggie. Spojrzałam na nią i od razu niczego nie zauważyłam. Dopiero po jakimś czasie dostrzegłam, że coś jest nie tak.
- Peggie stało się coś? - spytałam podchodząc bliżej.
- Tani nie wiem jak ci to powiedzieć - zaczęła - lepiej będzie jak usiądziesz - udałyśmy się do salonu, gdzie nadal przebywali chłopcy.
- Peggie powiedz w końcu, bo przez twoje milczenie coraz bardziej się martwię... boże stało się coś z mamą?
- nie z mamą wszystko w porządku, ale z Kristin, ona...
- co ona? - spytałam i poczułam jak Zayn łapie mnie za rękę.
- ona nie żyję - wydusiła z siebie Margaret.
- co!?... nie... to nie może być prawda... przecież rozmawiałam z nią wczoraj - wykrzykiwałam, a po policzkach spływały mi łzy.
          Nie mogłam uwierzyć, że moja najlepsza przyjaciółka nie żyję. Wstałam i pobiegłam na górę zamykając się w pokoju. Położyłam się na łóżku wtulając się w poduszkę i wybuchając płaczem. Nie mogłam, a raczej nie chciałam pogodzić się z faktem, że już jej więcej nie zobaczę. To była moja najlepsza przyjaciółka i jedyna, którą miałam jak przeprowadziliśmy się do Londynu. A teraz ma jej nie być. Nawet nie zdążyłam się z nią pożegnać. Już mi jej brakuję. 
          Nagle poczułam na sobie dotyk. Jakby ktoś położył mi na ramieniu swoją dłoń. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Zayn'a. Bez słowa wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam. Ponownie wybuchając płaczem. Potrzebowałam tego w tej chwili.
          Gdy już się trochę uspokoiłam spojrzałam na niego i zapytałam.
- jak to się stało? - on tylko siedział i milczał - proszę powiedz mi - błagałam.
- jechała z rodzicami i z nad przeciwka pędził samochód. Jej tato chciał uniknąć zderzenia, więc skręcił, aby go ominąć, ale nie zauważył z boku jadącej ciężarówki i wpadli wprost pod nią - powiedział, a ja  poczułam jak znów po moich policzkach zaczynają spływać słone łzy. 
          Zayn próbował je zetrzeć kciukiem, ale mu się nie udawało. Co starł jedną na jej miejscu pojawiała się nowa. Straciłam właśnie przyjaciółkę, której mogłam powiedzieć wszystko. Zawsze wiedziałam, że mam u niej wsparcie we wszystkim. Pomoże, pocieszy jeśli to będzie potrzebne. Nie wytrzymałam i wtuliłam się w chłopaka pozwalając sobie na uwolnienie wszelkim emocjom. 

Margaret
          Wczoraj odbył się pogrzeb Kristin i jej rodziców. Tani dosłownie nie wychodzi z pokoju, kiedy dowiedziała się o jej śmierci. Samej też nie jest mi lżej. Lubiłam ją, była wspaniałą dziewczyną, a teraz jej już nie ma. Atmosfera panująca w domu nie jest lepsza. Przez te wszystkie wydarzenia wszyscy chodzimy przygnębieni. Chłopcy chociaż jej nie znali, to widzę że przeżywają to tak samo jak my. Przecież każda śmierć człowieka przygnębia, a zwłaszcza bliskiej nam osoby.
          Po za tym, nawet bez tej katastrofy nie było dobrze. Od tygodnia jestem w tym domu i nadal nie chcę tu być. Z chłopakami rozmawia mi się wspaniale, lecz jeśli chodzi o Harry'ego nie zamieniłam z nim nawet jednego słowa. Ciągle unikamy się. Jak nie on wychodzi na całe dnie i za pewne spotkać się z Taylor, to ja siedzę w zamknięta w pokoju lub spaceruję po mieście.
          Dzisiejszy dzień nie różni się od innych. Tani siedziała zamknięta w pokoju na górze, a ja wiedziałam, że co bym nie zrobiła to i tak w niczym nie pomoże. Postanowiłam, więc zejść na dół i obejrzeć w samotności jakiś film z kolekcji chłopców. Kiedy znalazłam się w salonie ujrzałam stojąca przy oknie Taylor. Trzymała w dłoniach telefon, ale to na pewno nie był jej. Widziałam wcześniej, że jej jest żółty, a nie czarny.
Podeszłam szybko do niej i wyrwałam telefon. Wiedziałam, że to należy do Harry'ego, tylko zastanawiałam się co ona w nim szukała.
- to nie należy do ciebie - krzyknęła próbując odebrać mi go.
- do ciebie też nie. Harry z pewnością nie był zadowolony, że grzebiesz mu w telefonie.
- nie twoja sprawa co robię - odparła.
- co tu się dzieję? - w drzwiach pojawił się Styles - to mój? - wskazał na urządzenie w mojej ręce - kto ci pozwolił go ruszać - wyrwał mi go.
- ale to nie tak. Taylor coś w nim patrzyła, więc jej wyrwałam - zaczęłam mu tłumaczyć.
- nie opowiadaj głupot, widziałam jak przeglądałaś jego wiadomości - powiedziała Swift.
- to nie prawda - jęknęłam spoglądając na Harry'ego.
          Widziałam po nim, że mi nie wiedzy, tylko tej swojej blond- fałszywej dziewczynie. Nie miałam pojęcia, dlaczego on mnie tak traktuje. Przecież mu nic nie robiłam.
          Wybiegłam jak najszybciej z domu, nie chciałam aby widzieli jaka jestem słaba. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy. Nie mogłam dłużej ich powstrzymywać, tak samo moich emocji. Jak tylko znalazłam się daleko od nich wybuchałam płaczem. Szłam chodnikiem mijając ludzi, którzy gapili się na mnie. Nie przejmowałam się nimi, ani trochę. Teraz chciałam być jak najdalej od tego wszystkiego zupełnie sama.
          Znalazłam się przed Tamizą, gdzie usiadłam na jednej z ławek i schowałam twarz w dłoniach.
          To chyba było najgorsze co mogło mnie w życiu spotkać. Bolało jak diabli. Miałam ochotę zasnąć i już nigdy się nie obudzić.
______________________________________________________

Cześć wszystkim!!!

Na wstępie muszę powiedzieć, że trochę

zawiodłam się na was.

Trzy komentarze, myślałam że będzie ich więcej.

Ale mam nadzieję, że teraz bardziej się postaracie :D


Przepraszam jeśli są jeszcze jakieś błędy. Próbowałam je wszystkie wyłapać.

Co do rozdział to nawet mi się podoba.

A wy co o nim sądzicie?? Podoba się czy nie??

Piszcie w komentarzach.

Pozdrawiam i do następnego <3

6 komentarzy:

  1. Śliczny, nawet się przy nim popłakałam. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, mimo że smutny Nie mogę się już doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Smuuuutny:( Ale świetnie napisany. Ta głupia blondyna jest... głupia. A ja czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście fajny rozdział, szkoda tylko, że taki smutny. Szkoda mi Margaret. Czekam na kolejny i zapraszam przy okazji do mnie: http://everythingstartswithdream.blogspot.com/

    PS: dlaczego nie informujesz mnie o rozdziałach ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super :)
    Biedna Peggie :(
    Hazz nie ufaj Taylor !!!
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ;] wybacz, że tak długo ale ostatnio nie miałam zbytnio czasu.. wiesz, sesja itp. jednak zabrałam się i przeczytałam. od teraz jestem na bieżąco ;] w porównaniu z poprzednim blogiem ten jest o niebo lepszy. przyjemniej się czyta. wiadomo, z czasem nabiera się wprawy. zabolało mnie jeśli chodzi o Taylor ale każdy ma swoje zdanie więc się nie czepiam; no i przecież w takich historiach zawsze musi być dobry i zły charakter (haha ale sobie to wytłumaczyłam). no i cieszę się, że rozwijasz akcję - stale coś się dzieje. zdecydowanie "lubię to" :D tak więc czekam na następny rozdział ;]

    OdpowiedzUsuń