poniedziałek, 29 lipca 2013

# 29

Tatiana
          Minął już tydzień od pogrzebu przyjaciółki. Jednak ja dalej stoję w miejscu. Nie wychodzę z domu. Z nikim nie rozmawiam. Beczę całymi dniami i nocami. Rozmyślam nad sobą i swoim życiem. Po prostu nie jestem sobą. Nie mogę pogodzić się z tym, że mimo tak młodego wieku odeszła. Pierdolona ciężarówka. Gdyby nie ona Kristin i jej rodzice by nie zginęli.
          Siedziałam na łóżku kiedy po całym pokoju rozległo się pukanie, a następnie dźwięk skrzypiących się drzwi.
- można? - usłyszałam za sobą zachrypnięty, męski głos. Doskonale wiedziałam do kogo należy.
          Odwróciłam się powoli, a w progu zobaczyłam stojącego Malika. Ubrany był w czarne trampki, szare spodnie, biały t-shirt i czarną ramoneskę. Kiwnęłam potwierdzająco głową, na znak, że może wejść. Mulat zamknął za sobą drzwi, następnie wolnym krokiem skierował się w moją stronę.
- jak? - spytał siadając na brzegu łóżka.
          Bez słowa wtuliłam się w niego i po raz kolejny dzisiaj pozwalając sobie na płacz. Silny uścisk Zayn'a sprawił, że poczułam się bezpiecznie. Moje szlochanie było coraz głośniejsze i coraz cięższe to opanowania. Czułam jak jego koszulka jest cała mokra przez moje łzy. Jednak ten mimo wszystko mocno mnie przytulał, pokrzepiająco wodząc palcami po moich plecach.
- nie chcę cię zostawiać, ale muszę się zbierać. Dzisiaj zaczynamy kręcenie teledysku - odezwał się gładząc palcami moje włosy - obiecuję szybko wrócić - dodał szybko.
- jedź ostrosznie - rzekłam słabym, drżącym głosem kiedy płacz trochę ustał.
- obiecuję - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
          Wstałam z łóżka, podchodząc do okna. Patrzyłam jak chłopcy wsiadają do samochodu, a po chwili odjeżdżają. Postanowiłam dzisiaj ogarnąć się trochę i w końcu wyjść z pokoju do ludzi. Na sam początek zamknęłam się w łazience. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. Oczy czerwone, opuchnięte od ciągłego płaczu, blada twarz, a już nie wspominając o włosach. Nie ład, przetłuszczone, nie myte od kilku dni.
          Weszłam pod prysznic i dokładnie się umyłam. Następnie rozczesałam mokre jeszcze włosy, założyłam szlafrok i poszłam do garderoby. Ubrałam zwykłe, czarne spodnie, szarą koszulkę z napisem "Rock Star" oraz czarne za kostkę glany i skórzaną kurtkę <klik>. Nałożyłam jeszcze na twarz puder, wytuszowałam rzęsy i zeszłam na dół. Po raz ostatni przyglądnęłam się swojemu odbiciu ciężko przy tym wzdychając i wyszłam z domu.
          Szłam zaśnieżonym chodnikiem. Co chwilę mijałam spieszących się ludzi zmierzających w różnym kierunku. W pewnym momencie nie zauważyłam idącego z naprzeciwka chłopaka. Wpadliśmy na siebie, co w rezultacie na śnieg spadł jego telefon.
- przepraszam - powiedziałam i spojrzałam na niego. Przed sobą zobaczyłam Ed'a.
- Tani, cześć.
- hey.
- jak się czujesz? Słyszałem o twojej przyjaciółce, przykro mi - zapytał, widać było, że martwi się.
- było ciężko, ale już jest lepiej - odparłam i uśmiechnęłam się do niego blado.
- może masz ochotę na spacer po Londynie? - spytał Ed.
- z chęcią - odpowiedziałam i poszliśmy.
          Szliśmy rozmawiając, śmiejąc się co i rusz. Dzięki Ed'owi nie myślałam o tym, co kilkanaście dni temu się stało. Że straciłam przyjaciółkę.
          Doszliśmy do parku, gdzie udało się nam usiąść na ławce. Nagle poczułam wibrację w kieszeni, a następnie dzwonek telefonu. wyciągnęłam go szybko i spojrzałam na ekran. Ujrzałam wesołą mortkę Josh'a. Odebrałam.
- Tani za 10 minut będę u ciebie i zabieram się do miasta.
- ale... - zaczęłam.
- nie słyszę sprzeciwu.
- ale Josh, ja już jestem na mieście - powiedziałam szybko na jednym wdechu, aby tylko znowu mi nie przerwał.
- tak? To super. Gdzie?
- w parku z... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ rozłączył się.

Margaret
          Powiedźcie mi co jest ze mną nie tak ? Czemu to mi zawsze jest najciężej? Czemu nikt mnie nie szanuje? Czym tak bardzo zgrzeszyłam, że zawsze musi spotykać mnie coś przykrego? Dlaczego nie mogę być w końcu szczęśliwa? Te pytania krążyły mi po głowie. Fakt, dzięki temu jestem silniejsza od wszystkich, ale do cholery nie jestem z kamienia! Mimo tego wszystkiego mam uczucia i cierpię tak samo jak inni. Szkoda tylko, że nikogo to nie obchodzi.
          Jestem sama. Siedzę, zamknięta w pokoju. Chłopcy obecnie są w studio. Nie mam teraz nikogo, kto mógłby przytulić mnie, wesprzeć na duchy. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i że zawsze będzie przy mnie. Tani mi tu nie wystarcza. Z resztą ona sama siedzi zamknięta pokoju Zayn'a zapewne robiąc to samo co ja.
          Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Obserwowałam ludzi, jak śpieszą się do pracy lub dzieci idące do szkoły. Przez te wszystkie wydarzenia nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam w szkole. Za dwa tygodnie Boże Narodzenie, więc nie opłaca się już iść.
          Zrezygnowana położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Przymknęłam oczy i nie wiem kiedy zasnęłam.
          Obudziłam się gdy na zegarku widniałam godzina 17:15. Podniosłam się i postanowiłam pójść do Tani, zobaczyć jak z nią. Wyszłam na korytarz i skierowałam się do pokoju Zayn'a. Zapukałam, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Pewnie śpi - pomyślałam, ale uchyliłam trochę drzwi, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. W pokoju było ciemno, ale nigdzie nie widziałam siostry. Trochę się zmartwiłam i wtedy usłyszałam jak frontowe drzwi otwierają się i ktoś wchodzi do domu. To mogła być ona, więc szybko zbiegłam na dół i ujrzałam... chłopców.
- cześć Peggie - przywitali się i trzej z nich ruszyło do salonu. Zayn od razu udał się na górę za pewne zobaczyć jak z Tani, ale nie zdążyłam powiedzieć mu, że jej nie ma. W korytarzu został tylko Harry. Spoglądał na mnie przez dłuższą chwilę, po czym bez słowa poszedł do Liam'a, Niall'a i Louis'a.
          Poszłam jego przykładem i też skierowałam się do salonu. Usiadłam w fotelu i zaczęłam oglądać jak chłopcy grają na konsoli.
          Nagle usłyszeliśmy jak ktoś zbiega z góry, a następnie Zayn'a krzyczącego, że Tani zginęła. Był bardzo wystraszony, bał się o nią. Widać było, że ją bardzo kocha i zależy mu na niej.
          Wszyscy poderwali się i zaczęły przekrzykiwać się na zmianę.
- gdzie Tani? - zapytał mnie Zayn, ale nie zdążyłam mu nic powiedzieć, bo ktoś wszedł do domu. Okazało się, że to nasza zguba.

Tatiana
          Ed musiał już iść, więc zostałam sama i czekałam na Josh'a, który po 15 minutach pojawiła się. Chodziliśmy po mieście. Chłopak opowiadał mi co działo się od ostatniego naszego spotkania. Bardzo poprawił mi tym humor.
          Przechodząc koło kawiarni postanowiliśmy się trochę rozgrzać. Zamówiliśmy sobie kawę i coś słodkiego do przegryzienia. Tak szybko minął nam czas, że nie wiedzieliśmy kiedy na dworze zrobiło się ciemno i zaczął padać śnieg. Zdecydowaliśmy się wracać do domu. Josh zadeklarował, że mnie odprowadzi.
          Stojąc na schodach, przed posesją chłopców przytuliłam mocno przyjaciela, dziękując za miły dzień spędzony z nim, po czym weszłam do domu.
- hey wszystkim - rzekłam uśmiechając się. Sama dziwiłam się sobie, że jestem w tak dobrym humorze.
- Tani gdzieś ty była? - zapytał mnie mój chłopak przytulając - bałem, że coś ci się stało - widać, że bardzo się martwił.
- byłam puść się przejść, przepraszam.
- nigdy więcej mnie tak nie strasz - powiedział i ucałował w głowę.
- nie chcę przerywać, ale głody jestem - odezwał się Horan.
- ja też zgłodniałem - dodał Louis.
- to zamawiamy pizzę. Znając was nie będzie się wam chciało robić obiadu - powiedziałam i wystukałam na klawiaturze odpowiedni numer. Za niedługo jedliśmy już siedząc na kanapie i oglądając film komediowy, przy którym oczywiście zasnęłam.
______________________________________________________

HEY

Wiem, że ostatnio żadko dodaje rozdziału, ale to tylko dlatego, że jak już wcześniej pisałam, od bardzo długiego czasu nie mam weny

i trudno mi się pisze.

Do tego zaczęły się upały, za którymi nie przepadam.

Utrudniają mi sie skupić.


Jak tam wakacje? Byliście już gdzieś? Czy może zamierzacie gdzieś jechać? Ja byłam w weekend nad jeziorem. Było super.


Czekam na wasze komentarze. Piszcie co sądzicie o rozdziałe.

Aaaa! Zmieniłam wygląd bloga, jak już chyba zauważyliście. Mi się podoba, a wam?

Nie zanudzam, do następnego <3

7 komentarzy:

  1. Rozdział super :D
    Fajnie, że Tani wróciła do świata żywych i wyszła z pokoju :D

    Czekam na kolejny :)

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział
    Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, zmiana wyglądu też wyszła na dobre. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i liczę, że wpadniesz do mnie: http://everythingstartswithdream.blogspot.com/ ;) Co do wakacji, to są takieeeee mega nudne, że brak słów. Pozdrawiam -Weronika ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog ciekawy, rozdział fajny jak zwykle. Tylko czekać, co będzie dalej.
    xoxo, Sherly ♥

    directionary.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. cudny rozdział, przepraszam, że dawno nie komentowałam, ale nie miałam możliwości ;c mój laptop odmawiał mi posłuszeństwa, ale wszystko jest już w porządku. Nie mogę doczekać się następnego ! <3
    Agula

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny! Dobrze że Tani odżyła i w końcu się jakoś uporała ze stratą przyjaciółki:) Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po tym rozdziale serduszko moje tobie oddane :D
    Kiedy nowy rozdział ?
    A jak masz chwilę zobacz prolog:
    http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com/2013/08/prologue.html

    OdpowiedzUsuń