środa, 14 sierpnia 2013

# 30

Margaret
- kończę z tym, nie mam zamiaru ciągnąć tego dalej... - automatycznie zatrzymałam się słysząc te słowa. Wiedziałam, że to Harry. Stałam właśnie przed jego pokojem, a po za tym wszędzie poznam jego głos - ...gówno mnie obchodzą jakie będą tego konsekwencję... - krzyczał do kogoś przez telefon - ...to rujnuje mi życie, przez ciebie nie mogę być z dziewczyną, którą kocham... - powiedział - ...no i dobrze - rozłączył się, po czym odłożył telefon i położył się na łóżku. 
          Cofnęłam się, aby przypadkiem mnie nie zauważył. Ruszyłam do pokoju rozmyślając na tym co właśnie usłyszałam. Z kim on rozmawiał, a szczególnie o czym? Czego niby Harry nie ma zamiaru dalej ciągnąć i co takiego rujnuje mu życie? A co najważniejsze o jaką dziewczynę mu chodziło? Kogo on tak bardzo kocha? Te ostatnie pytanie najbardziej mnie nurtowało. Chciałam się tego dowiedzieć.
          Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Z tego wszystkiego zasnęłam. Obudziłam się dopiero jak ktoś wparował do pokoju.
- Peggie wstawał obiad gotowy - wydarł się Tommo, po czym wybiegł.
          Podniosłam się i zeszłam na dół. Przy stole siedzieli już wszyscy. Usiadłam między Niall i Liam'em. Na przeciwko zobaczyłam Styles'a. Od razu przypomniałam mi się jego rozmowa. Zamyślona wpatrywałam się w niego dopóki, ktoś nie zaczął mi machać rękę przed oczami. Potrząsnęłam głową i rozejrzałam się dookoła. Wszyscy patrzyli na mnie.
- przepraszam zamyśliłam się - powiedziałam i zaczęłam jeść spaghetti.

Tatiana

 2 TYGODNIE PÓŹNIEJ, TRZY DNI DO ŚWIĄT

          Przygotowania idą pełną parą. Wszyscy bierzemy udział w przygotowaniach. Ja z Peggie, Dan i El zajęłyśmy kuchnię, a chłopcy mieli zająć się dekorowaniem domu (ubieranie choinki, zakładanie lampek i takie tam).
          Postanowiłyśmy zacząć od robienia makowca. Rozdzieliłyśmy sobie zadania i zabrałyśmy się do roboty.
- Niall, zostaw tą polewę czekoladową! - ostrzegła Eleonor, która nawet nie musiała się odwracać by wiedzieć, że już się czai. Westchnął tylko i wrócił z powrotem do chłopaków, którzy ubierali choinkę.
Rozdzwonił się mój telefon. Sięgnęłam po niego i odebrałam.
- cześć mamo - rzekłam.
- Tani nie bądź zła, ale nie przylecę na święta, otrzymałam nowe zlecenie, przepraszam - usłyszałam.
- szkoda, myślałam że spędzimy je razem - powiedziałam smutno.
- mi również córciu i proszę przeproś ode mnie Peggie.
- ciasto już się piecze - oznajmiła Danielle. Kiwnęłam głową i wróciłam do rozmowy.
- oczywiście, pa - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na blat.
          Dokończyłyśmy piec ciasta i zabrałyśmy się za dania mięsne. Około 18 usiedliśmy wszyscy w salonie i rozmawialiśmy. Opierałam się plecami o tors Zayn'a, a on bawił się moimi włosami.
- masz ochotę na spacer - szepnął mi do ucha.
          Spojrzałam na niego i pocałowałam go. Chyba odebrał to za zgodę, bo załapał mnie za rękę i pociągnął do korytarza. Ubraliśmy się i informując resztę wyszliśmy. Szliśmy za rękę ulicami Londynu. Dookoła było już ciemno, a jasność dawały światła samochodów i latarni. Z nieba lekko prószył śnieg. Dawno nie spędzaliśmy czasu sami.
- co robimy dalej? - spytałam.
- no nie wiem. Może jakiś buziak dla mnie? Hmm?
- oczywiście... - podeszłam do niego bliżej i musnęłam jego usta w momencie gdy dostaliśmy fleszem po oczach. Zayn jeszcze bardziej wpił się w moje usta i w ogóle. Nie zwracał uwagi na nic w okół. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
- mają to czego chcieli i ja mam to czego chciałem - wyszeptał z uśmiechem.
          Odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy dalej ze splecionymi dłońmi. Weszliśmy do centrum handlowego na wspólną przechadzkę po sklepach. Ledwo co weszliśmy, a już zaczepiła nas jakaś grupka nastolatek prosząca o autograf i zdjęcie. Głupio byłoby odmówić, więc Zayn zajął się swoją "pracą" a ja czekałam aż skończy. Na szczęście nie trwało to długo i mogliśmy iść dalej.

Niall
         
NASTĘPNY DZIEŃ, DWA DNI DO ŚWIĄT

- chłopcy my idziemy na zakupy, nie długo wrócimy - po informowała nas Tani.
          Dziewczyny wyszły, a my rozsiedliśmy się w salonie.  Liam włączył telewizor i zaczęliśmy oglądać to co akurat leciało.
- zróbmy coś szalonego! - odezwał się nagle Lou. Spojrzeliśmy po sobie z chłopakami i chyba do głowy wpadł nam ten sam pomysł.
- bitwa na jedzenie! - krzyknęliśmy wspólnie.
          Podzieliliśmy się na 2 drużyny. Zayn i ja w jednej. Liam, Harry i Lou w drugiej. Obraliśmy sobie bazy w dwóch końcach kuchni. Jedzenie latało po całym pomieszczeniu, miotaliśmy nim w siebie nawzajem. Byliśmy ubezpieczeni w garnki na głowach i jakieś trzepaczki w rękach.
Rozdzwonił się telefon Zayn'a, a ten go odebrał.
- hej kochanie... co? Nic, tak sobie rozmawiamy... my? Przecież jesteśmy dorośli i odpowiedzialni...
- uwaga! Jajko leci! - krzyknął Louis.
- muszę kończyć! Pa! - schował urządzenie do kieszeni - coś czuję, że będziemy mieli przerąbane - powiedział mi na ucho, a ja wybuchnąłem śmiechem.

Tatiana
           Postanowiłyśmy kupić chłopcom prezenty. Wiemy, że powinniśmy zrobić wcześniej, ale ostatnimi dniami działo się tak dużo, że nie miałyśmy do tego głowy.
          Chodziłyśmy po sklepach chyba już z trzy godziny i zaledwie miałam prezent dla Liam'a oraz Niall'a. Zmęczone kupiłyśmy kawę na wynos i ruszyłyśmy dalej. 
          Kiedy w końcu udało nam się kupić wszystkim prezenty wróciłyśmy do domu. Po zapłaceniu kierowcy weszłyśmy do środka. Od razu skierowałyśmy się do salonu, ale nikogo nie zastałyśmy. 
- mój boże! Co tu się stało?! - krzyknęłam wchodząc do kuchni.
          Cała była wybrudzona jedzeniem. Wszędzie była rozsypana mąka, porozbijane jajka. Już nie mówię o reszcie. Szkoda słów.
- co? - zapytała Danielle stając za mną - dorośli i odpowiedzialni... - prychnęła. Przyszła reszta dziewczyn i zaczęły wyzywać pod nosem na chłopaków.
-najciekawsze pytanie: gdzie oni teraz są? - stwierdziła zapytaniem Peggie.
- Louis!!! - wydarła się Els - Jeśli przyjdziesz tu teraz to ograniczę twoją karę do 2 tygodni!
- do tygodnia! - negocjował gdzieś z głębi domu.
- 3 tygodnie! - przekomarzała się.
- jeśli nie zejdziecie tu w przeciągu 30 sekund i nie posprzątacie w przeciągu godziny wszystkiego na błysk możecie pożegnać się z kolacją! Nie będę mówiła o innych konsekwencjach! Wychodzimy! - krzyknęłam.

Harry
- mówiłem, że będziemy mieli przerąbane... - westchnąłem i starłem mąkę z lampy pod sufitem.
- taak, a ja uznałem to za zabawne - stwierdził Niall zbierając skorupki od jajek.
- a ja jako ten odpowiedzialny powinienem był zareagować i zabronić tej zabawy - powiedział Liam wycierając lodówkę, która była umazana ketchupem.
- no nie mówcie, że wam się nie podobało! - zaśmiał się Louis.
- taak, było fajnie, ale przed sprzątaniem... - zawtórował mu Zayn.
- pozbądźmy się tego bałaganu... i w ogóle jak ja mogłem pozwolić żeby jedzenie się tak zmarnowało... - jęknął Nialler. Zaśmieliśmy się wszyscy włącznie z nim.
______________________________________________________

Cześć wszystkim!!!

Mam dla was rozdział pisany na szybko w jeden wieczór. 

Szczerze mi się nie podoba, ale ocenę zostawiam wam. 

Nie zanudzam, zapraszam do czytania.

P.S. Przepraszam was za długą nie obecność. Postaram się wstawiać rozdziały częściej.

Kocham Was <3

3 komentarze:

  1. Rozdział jest super :D
    Bitwa na jedzenie :D
    Czy Hazz mówił o Peggie ? Oby tak :D

    Czekam na nn <3

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwh nareszcie się doczekałam rozdziału. Jak zawsze świetny, co tu dużo mówić. Pozdrawiam - Weronika x

    OdpowiedzUsuń
  3. Bitwa na jedzenie :3 jak słodko :3
    http://flowersareourbeginning.blogspot.com/
    zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń