Tatiana
- tu jesteś... - rzekł Zayn wchodząc do pokoju. Właśnie siedziałam na łóżku próbując czytać książkę - chodź pooglądamy jakiś film, reszta już czeka na dole - podszedł podając mi rękę.
- przepraszam, ale nie mam ochoty - odparłam nie odrywając wzroku od książki.
- Tani coś się stało? - zapytał siadając koło mnie.
- nic, trochę głowa mnie boli i lepiej będzie jak zostanę tutaj, ale ty idź...
- zostanę z tobą - odparł.
- na prawdę nic się nie stanie, jak zostanę sama.
- Tani, zaczynam się martwić. Powiesz mi co się dzieje? - spytał cały czas patrząc na mnie.
Zamknęłam oczy zastanawiając się co mam zrobić. Poczułam jego dłoń na mojej nodze, przez co od razu otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Odłożyłam książkę i usiadłam przed nim po turecki.
- Zayn, nie wiem jak mam ci to powiedzieć...
- najlepiej będzie od początku - przerwał mi.
- tylko to trudne... - przerwałam - zrobiłam coś złego, czego bardzo żałuję...
- możesz trochę jaśniej, co takiego zrobiłaś, że boisz się o tym powiedzieć? - widziałam, że jest na granicy nerwów a ja moim zachowaniem w ogóle nie pomagałam.
- chodzi o to, że ja... - nie zdążyłam więcej nic powiedzieć, ponieważ drzwi do naszego pokoju się otworzyły, a w nich ujrzałam Harry'ego.
- idziecie wszyscy już czekają? - zapytał wpatrując się we mnie, jakby wiedział co zamierzał zrobić.
- nie, ja z Tani musimy o czym porozmawiać - rzekł Malik.
- ależ z skąd, już idziemy - powiedziałam wstając szybko z łóżka i kierując się do wyjścia - Zayn? - zwróciłam się do mojego chłopaka.
Widziałam na jego twarzy zmieszanie. Jakby nie ogarniał co się wokół dzieje. Pomału wstał i wyszliśmy wszyscy. Przed schodami Harry złapał mnie za ramię i zatrzymał.
- co ty wyprawiasz? Wiem, że chciałaś mu o wszystkim powiedzieć - szeptał.
- myślałam...
- to źle myślałaś... Tani!
- przepraszam - rzekłam i nie czekając zeszłam na dół.
Obejrzeliśmy najpierw komedię romantyczną "Love Actually", a potem film akcji. Po wszystkim każdy rozszedł się do swojego pokoju. Wykąpałam się, przebrałam w piżamę i położyłam do łóżka. W czasie kiedy Zayn przebywał w łazience myślałam nad tym co dzisiaj było. Jeszcze trochę a powiedziałam
bym mu o wszystkim. To zabija mnie od środka. Miażdży moje sumienie. To jest dopiero początek, nie wyobrażałam sobie jak będzie dalej. Po jakimś czasie pojawił się Zayn. Położył się koło mnie i spojrzał na mnie. Wiedziałam, że chcę wrócić do naszej wcześniejszej rozmowy, znałam go nie od dziś. Tylko, że ja nie chciałam i musiał wykręcić się najbardziej jak tylko umiałam.
- kochanie... - przerwałam mu zanim jeszcze dobrze nie zaczął.
- proszę cię, nie chcę do tego wracaj, to... już nie ważne - powiedziałam.
- ale chciałaś mi coś powiedzieć - upierał się przy swoim.
- to już nie ma znaczenia, nic ważnego - odparłam.
- jeśli tak uważasz... ale gdyby coś się działo to wiedź, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- oczywiście - przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy.
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Nie wiem co się dzieję, ale przez ostatnie tygodnie Tani zachowuje się jakoś dziwnie. Większość czasu przesiaduje na górze. Martwię się o nią. Szczerze to zaczęło się od urodzin Zayn. Co takiego się wydarzyło tego dnia, że teraz zamyka się w pokoju unikając jakichkolwiek kontaktów ze wszystkimi. Coś tu jest nie tak. Po za tym wychodzi często z domu znikając na długie godziny. Ona nigdy się tak nie zachowywała. To podejrzane. Widać, że Malik też nie ma pojęcia o co chodzi. Muszę z nią jak najszybciej porozmawiać.
- Tani?! - zawołałam jak tylko zobaczyłam ją wchodzącą do domu.
- nie teraz jestem zmęczona - odparła kierując się na górę.
- chcę tylko porozmawiać - krzyknęłam biegnąc za nią, ale zdążyła zamknąć mi drzwi przed nosem. Zrezygnowana zeszłam na dół i usiadłam na kanapie koło mojego chłopaka.
- nie rozumiem co się z nią dzieje - odparłam
- może ma zły dzień... - powiedział Harry.
- tak, tylko że to trwa już tydzień. Ostatni raz zachowywała się tak, gdy Chris z nią zerwał, przyjaciele się od niej odwrócili, a na dodatek rodzice oznajmili, że się rozwodzą. To było zbyt dużo jak dla niej, a ona jest taka wrażliwa. Martwię się o nią - rzekłam spoglądając na Harry'ego.
- może ja z nią porozmawiam - zaproponował.
- mógłbyś... może tobie się uda.
- spróbuję - wstał i udał się na górę.
Również wstałam i skierowałam się do kuchni. Dochodziła pora obiadu i przydało, by się zrobić coś do jedzenia. Pomyślałam trochę i zdecydowałam się na zrobienie spaghetti carbonara ze śmietaną, smarzonym boczkiem i serem. Zagotowałam wodę i po chwili włożyłam do niej makaron. Na patelni rozgrzałam olej i podsmarzyłam pokrojony w paseczki boczek, następnie ugotowany makaron przełożyłam na wcześniejszą patelnię, dodałam śmietany, sera i wszystko wymierzałam. Po nie całych 30 minutach obiad był gotowy. W samą porę zjawili się wszyscy domownicy, więc bez problemu mogłam podać im ciepły posiłek, bez żadnego podgrzewania.
- udało ci się z nią pogadać? - spytałam dyskretnie Styles'a gdy wspólnie zmywaliśmy naczynia po obiedzie.
- próbowałem z niej coś wyciągnąć, ale nic z tego. Nie chcę mówić - po informował.
- nie poznaję jej, co mogło się stać, że teraz nie chcę z nikim rozmawiać.
- nie mam pojęcia - rzekł i zrobił przerwę jakby nad czymś myślał - może wyjdziemy dzisiaj wieczorem gdzieś razem? - zapytał.
- czemu nie, dawno nigdzie nie byliśmy - odparłam chowając czysty talerz do szafki.
- w takim razie zabieram cię na koncert Michael'a Buble'a - po informował z cwaniackim uśmiechem.
- oszalałeś, niby w jaki sposób zdobędziesz bilety, z pewnością wszystkie wyprzedane.
- kupiłem już jakiś czas temu.
- wariat - zaśmiałam się wycierając mokre ręce.
- mam rozumieć, że się zgadzasz? - zapytał dla pewności, chociaż wiedział że i tak się zgodzę. Po za tym to był mój ulubiony wokalista.
Dochodziła 18:00, a koncert zaczynał się o 19:30. Siedziałam w łazience i przygotowywałam się. Wykapałam się, umyłam włosy, po czym wysuszyłam i wyprostowałam. Następnie ubrałam czystą bieliznę i wcześniejszy przygotowane ubrania. Obcisłe czarne, legginsy, łososiową długą koszulę z podwinientym rękawem oraz czarne borki. Nałożyłam delikatny makijaż, podkreślając tym czerwoną sminką usta. Złapałam za torebkę i zeszła na dół, gdzie Harry już na mnie czekał. Wsiedliśmy so samochodu i ruszyliśmy na koncert.
- nic, trochę głowa mnie boli i lepiej będzie jak zostanę tutaj, ale ty idź...
- zostanę z tobą - odparł.
- na prawdę nic się nie stanie, jak zostanę sama.
- Tani, zaczynam się martwić. Powiesz mi co się dzieje? - spytał cały czas patrząc na mnie.
Zamknęłam oczy zastanawiając się co mam zrobić. Poczułam jego dłoń na mojej nodze, przez co od razu otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Odłożyłam książkę i usiadłam przed nim po turecki.
- Zayn, nie wiem jak mam ci to powiedzieć...
- najlepiej będzie od początku - przerwał mi.
- tylko to trudne... - przerwałam - zrobiłam coś złego, czego bardzo żałuję...
- możesz trochę jaśniej, co takiego zrobiłaś, że boisz się o tym powiedzieć? - widziałam, że jest na granicy nerwów a ja moim zachowaniem w ogóle nie pomagałam.
- chodzi o to, że ja... - nie zdążyłam więcej nic powiedzieć, ponieważ drzwi do naszego pokoju się otworzyły, a w nich ujrzałam Harry'ego.
- idziecie wszyscy już czekają? - zapytał wpatrując się we mnie, jakby wiedział co zamierzał zrobić.
- nie, ja z Tani musimy o czym porozmawiać - rzekł Malik.
- ależ z skąd, już idziemy - powiedziałam wstając szybko z łóżka i kierując się do wyjścia - Zayn? - zwróciłam się do mojego chłopaka.
Widziałam na jego twarzy zmieszanie. Jakby nie ogarniał co się wokół dzieje. Pomału wstał i wyszliśmy wszyscy. Przed schodami Harry złapał mnie za ramię i zatrzymał.
- co ty wyprawiasz? Wiem, że chciałaś mu o wszystkim powiedzieć - szeptał.
- myślałam...
- to źle myślałaś... Tani!
- przepraszam - rzekłam i nie czekając zeszłam na dół.
Obejrzeliśmy najpierw komedię romantyczną "Love Actually", a potem film akcji. Po wszystkim każdy rozszedł się do swojego pokoju. Wykąpałam się, przebrałam w piżamę i położyłam do łóżka. W czasie kiedy Zayn przebywał w łazience myślałam nad tym co dzisiaj było. Jeszcze trochę a powiedziałam
bym mu o wszystkim. To zabija mnie od środka. Miażdży moje sumienie. To jest dopiero początek, nie wyobrażałam sobie jak będzie dalej. Po jakimś czasie pojawił się Zayn. Położył się koło mnie i spojrzał na mnie. Wiedziałam, że chcę wrócić do naszej wcześniejszej rozmowy, znałam go nie od dziś. Tylko, że ja nie chciałam i musiał wykręcić się najbardziej jak tylko umiałam.
- kochanie... - przerwałam mu zanim jeszcze dobrze nie zaczął.
- proszę cię, nie chcę do tego wracaj, to... już nie ważne - powiedziałam.
- ale chciałaś mi coś powiedzieć - upierał się przy swoim.
- to już nie ma znaczenia, nic ważnego - odparłam.
- jeśli tak uważasz... ale gdyby coś się działo to wiedź, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- oczywiście - przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy.
Margaret
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Nie wiem co się dzieję, ale przez ostatnie tygodnie Tani zachowuje się jakoś dziwnie. Większość czasu przesiaduje na górze. Martwię się o nią. Szczerze to zaczęło się od urodzin Zayn. Co takiego się wydarzyło tego dnia, że teraz zamyka się w pokoju unikając jakichkolwiek kontaktów ze wszystkimi. Coś tu jest nie tak. Po za tym wychodzi często z domu znikając na długie godziny. Ona nigdy się tak nie zachowywała. To podejrzane. Widać, że Malik też nie ma pojęcia o co chodzi. Muszę z nią jak najszybciej porozmawiać.
- Tani?! - zawołałam jak tylko zobaczyłam ją wchodzącą do domu.
- nie teraz jestem zmęczona - odparła kierując się na górę.
- chcę tylko porozmawiać - krzyknęłam biegnąc za nią, ale zdążyła zamknąć mi drzwi przed nosem. Zrezygnowana zeszłam na dół i usiadłam na kanapie koło mojego chłopaka.
- nie rozumiem co się z nią dzieje - odparłam
- może ma zły dzień... - powiedział Harry.
- tak, tylko że to trwa już tydzień. Ostatni raz zachowywała się tak, gdy Chris z nią zerwał, przyjaciele się od niej odwrócili, a na dodatek rodzice oznajmili, że się rozwodzą. To było zbyt dużo jak dla niej, a ona jest taka wrażliwa. Martwię się o nią - rzekłam spoglądając na Harry'ego.
- może ja z nią porozmawiam - zaproponował.
- mógłbyś... może tobie się uda.
- spróbuję - wstał i udał się na górę.
Również wstałam i skierowałam się do kuchni. Dochodziła pora obiadu i przydało, by się zrobić coś do jedzenia. Pomyślałam trochę i zdecydowałam się na zrobienie spaghetti carbonara ze śmietaną, smarzonym boczkiem i serem. Zagotowałam wodę i po chwili włożyłam do niej makaron. Na patelni rozgrzałam olej i podsmarzyłam pokrojony w paseczki boczek, następnie ugotowany makaron przełożyłam na wcześniejszą patelnię, dodałam śmietany, sera i wszystko wymierzałam. Po nie całych 30 minutach obiad był gotowy. W samą porę zjawili się wszyscy domownicy, więc bez problemu mogłam podać im ciepły posiłek, bez żadnego podgrzewania.
- udało ci się z nią pogadać? - spytałam dyskretnie Styles'a gdy wspólnie zmywaliśmy naczynia po obiedzie.
- próbowałem z niej coś wyciągnąć, ale nic z tego. Nie chcę mówić - po informował.
- nie poznaję jej, co mogło się stać, że teraz nie chcę z nikim rozmawiać.
- nie mam pojęcia - rzekł i zrobił przerwę jakby nad czymś myślał - może wyjdziemy dzisiaj wieczorem gdzieś razem? - zapytał.
- czemu nie, dawno nigdzie nie byliśmy - odparłam chowając czysty talerz do szafki.
- w takim razie zabieram cię na koncert Michael'a Buble'a - po informował z cwaniackim uśmiechem.
- oszalałeś, niby w jaki sposób zdobędziesz bilety, z pewnością wszystkie wyprzedane.
- kupiłem już jakiś czas temu.
- wariat - zaśmiałam się wycierając mokre ręce.
- mam rozumieć, że się zgadzasz? - zapytał dla pewności, chociaż wiedział że i tak się zgodzę. Po za tym to był mój ulubiony wokalista.
Dochodziła 18:00, a koncert zaczynał się o 19:30. Siedziałam w łazience i przygotowywałam się. Wykapałam się, umyłam włosy, po czym wysuszyłam i wyprostowałam. Następnie ubrałam czystą bieliznę i wcześniejszy przygotowane ubrania. Obcisłe czarne, legginsy, łososiową długą koszulę z podwinientym rękawem oraz czarne borki. Nałożyłam delikatny makijaż, podkreślając tym czerwoną sminką usta. Złapałam za torebkę i zeszła na dół, gdzie Harry już na mnie czekał. Wsiedliśmy so samochodu i ruszyliśmy na koncert.
______________________________________________________