Tatiana
Stałam z Zayn'em, Peggie i mamą na lotnisku. Reszta już poleciała, a my nadal czekaliśmy. Zayn zabiera mnie do swojego rodzinnego miasta, abym poznała jego rodzinę. Trochę denerwuję się tym spotkaniem. Nie mam pojęcia czy mnie polubią. Co o mnie pomyślą.
Pasażerowie lotu 215 z Londynu do Bradford proszeni są do wejścia nr 15 - usłyszeliśmy wezwanie i po krótkiej chwili pożegnań udaliśmy się do odpowiedniego wyjścia, a później weszliśmy na pokład samolotu.
Pasażerowie lotu 215 z Londynu do Bradford proszeni są do wejścia nr 15 - usłyszeliśmy wezwanie i po krótkiej chwili pożegnań udaliśmy się do odpowiedniego wyjścia, a później weszliśmy na pokład samolotu.
- jak się czujesz? - spytał Zayn siadając koło mnie.
- dobrze - odpowiedziałam szybko wpatrując się w okno.
- nie bój się, na pewno cię polubią - powiedział łapiąc mnie za rękę. Mam taką nadzieję - pomyślałam i spojrzałam przez okno samolotu.
Lot minął dosyć szybko i już po godzinie wylądowaliśmy na lotnisku w Bradford. Zabraliśmy swoje walizki i wyszliśmy z lotniska. Na postoju taksówek, wsiedliśmy do jednej i ruszyliśmy w stronę domu.
Parę minut później zatrzymaliśmy się przed nie dużym, ale za to pięknym domem. Wysiedliśmy, kierowca pomóc wyciągnąć walizki, po czym odjechał.
Stałam i wpatrywałam się w budynek. Poczułam jaka Zayn łapie mnie za ręce, za pewne aby dodać mi otuchy. Żebym wiedziała, że jest tutaj ze mną... że będzie dobrze.
- kochanie, będzie dobrze zobaczysz, a jak nie to wcześniej wrócimy do Londynu.
- nie, w żadnym wypadku. Są święta i powinieneś je spędzić je z rodziną - zaprzeczyłam.
- Tani, jesteś dla mnie bardzo ważne i teraz liczy się twoje szczęście, a jak będziesz się źle czuła wokół nich od razu mi powiedz, ok?
- okey - przytaknęłam.
- Zayn, synku... w końcu jesteś - z domu wyszła kobieta, za pewne jego mama.
- cześć mamo - podszedł do niej i mocno przytulił.
- a co to za piękna dziewczyna? - zapytała wpatrując się we mnie.
- mamo, to Tatiana, moja dziewczyna - oznajmił mój chłopak stając obok.
- to jest ta, która zawróciła ci w głowie... - rzekła uśmiechając się do mnie czule.
- mamo! - jęknął.
- nic nie szkodzi, mi również miło Panią poznać - powiedziałam.
- och mów mi Trisha - poprosiła przytulając mnie. Byłam lekko zdziwiona, ale odwzajemniła uścisk - no dobra chodźcie do domu, bo mi tu zmarzniecie - zabraliśmy walizki z weszliśmy do domu.
Po zapoznaniu się z całą rodziną Zayn'a, która okazała się wyjątkowo miła, czego się obawiałam zjedliśmy wspólnie kolację. Następnie nadszedł czas na wręczenie wszystkim prezenty.
Po wszystkim usiedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Od mojego i mulata poznania, po zainteresowania, aż do rozmowie o przyszłości.
Weszłyśmy do ogromnego, pustego domu. Zapaliłam światło i zdejmując w korytarzu płaszcz oraz kozaki ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie i dopiero po chwili zauważyłam stojącą w rogu pokoju dużą ozdobioną choinkę. Nie przypominam sobie, żebyśmy ją ubierały.
- mamo z skąd ona się tu wzięła? - zapytałam.
- dzisiaj po południu ją ubrałam, zanim przyjechałam do was. Przecież święta bez choinki to nie są święta - stwierdziła.
- kocham cię mamo - wstałam i ją przytuliłam.
- tez cię kocham córeczko.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu świątecznych filmów, jakie leciały w telewizji. Przy okazji popijałyśmy gorącą czekoladę i objadałyśmy się słodkościami. Już nie pamiętam kiedy spędziłam taki cudowny wieczór z moją rodzicielką. Przeważnie była zapracowana i zbytnio mało czasu poświęcała nam.
Po czwarty czy piątym filmie z kolei zmęczone postanowiłyśmy pójść na górę spać. Wzięłam szybki i orzeźwiający prysznic, po czym ubrałam piżamę i udałam się pokoju. Położyłam się do łóżka i w krótkim czasie zasnęłam odpływając do krainy snów.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, a po chwili ukazała się radosna głowa mojego chłopaka.
- hey sprawdzam, czy mi Tani nie wymęczyłyście - rzekł wchodząc do środka.
- spokojnie one są wspaniałe - oznajmiłam.
- co cię tu sprowadza braciszku, bo trochę przeszkadzasz - powiedziała Waliyha.
- przyszedłem porwać moją dziewczynę na spacer po okolicy - po informował przytulając mnie od tyłu.
- a z skąd pewność, że się zgodzi? - spytałam drocząc się z nim.
- męska intuicja... no ubieraj się - rozkazał i guzik z spokojnego po południa.
Ubrałam buty, płaszcz i razem z Mulatem opuściliśmy dom. Szliśmy zasypanym chodnikiem wzdłuż ulicami miasta. Minęło sporo czasu, a my nadal szliśmy. Po woli zaczynałam się denerwować, bo nie miałam pojęcia gdzie mnie ten wariat ciągnie.
- możesz mi powiedzieć gdzie idziemy? - zapytałam w końcu, bo wiedziałam że dłużej tego nie wytrzymam. Nigdy nie lubiłam czegoś nie wiedzieć. Zawsze musiałam mieć wszystko jasno wyjaśnione.
- jeszcze trochę i dojdziemy - odparł.
- ale gdzie? Wiesz, że nie lubię niespodzianek - zadałam kolejne pytanie.
- chcę ci pokazać moje ulubione miejsce, gdzie często chodziłem - powiedział i już po paru metrach doszliśmy do polany.
Wszędzie wokół było pełno drzew. Śnieg pokrywał wszystko grubą warstwą, a na środku stała drewniana altana. Nie mogłam uwierzyć, że tu jest tak pięknie. Po raz któryś z kolei Zayn zrobił taką wspaniałą niespodziankę, zabierając mnie w takie miejsce.
- jesteśmy na miejscy - wyszczerzył się.
- to tutaj przychodziłeś?
- tak - odparł i podeszliśmy do altanki. Usiedliśmy wewnątrz niej przytulając się do siebie.
Wpatrywaliśmy się przed siebie. Niebo było błękitne i po chwili zaczął padać śnieg. Czułam się wspaniale. Miałam cudownego chłopaka, siedziałam z nim w takim uroczym miejscu. Po prostu żyć i nie umierać.
- są tu piękne zachody słońca - po informował.
- mamy zamiar siedzieć tu do wieczora? - spytałam zaciekawiona.
- jeśli masz ochotę - powiedział całując mnie czule w czoło.
- to zależy czy będzie mocno zimno - rzekłam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, napawając się naszą bliskością, ale nie potrwało to zbyt długo. Zawiał mocny i jednocześnie lodowaty wiatr, że od razu zaczęłam się trząść. Czułam na swojej skórze gęsią skórkię. Policzki piekły mnie już od zimna, nie wspominając o uszach i nosie. Postanowiliśmy natychmiast wrócić do domu.
Lot minął dosyć szybko i już po godzinie wylądowaliśmy na lotnisku w Bradford. Zabraliśmy swoje walizki i wyszliśmy z lotniska. Na postoju taksówek, wsiedliśmy do jednej i ruszyliśmy w stronę domu.
Parę minut później zatrzymaliśmy się przed nie dużym, ale za to pięknym domem. Wysiedliśmy, kierowca pomóc wyciągnąć walizki, po czym odjechał.
Stałam i wpatrywałam się w budynek. Poczułam jaka Zayn łapie mnie za ręce, za pewne aby dodać mi otuchy. Żebym wiedziała, że jest tutaj ze mną... że będzie dobrze.
- kochanie, będzie dobrze zobaczysz, a jak nie to wcześniej wrócimy do Londynu.
- nie, w żadnym wypadku. Są święta i powinieneś je spędzić je z rodziną - zaprzeczyłam.
- Tani, jesteś dla mnie bardzo ważne i teraz liczy się twoje szczęście, a jak będziesz się źle czuła wokół nich od razu mi powiedz, ok?
- okey - przytaknęłam.
- Zayn, synku... w końcu jesteś - z domu wyszła kobieta, za pewne jego mama.
- cześć mamo - podszedł do niej i mocno przytulił.
- a co to za piękna dziewczyna? - zapytała wpatrując się we mnie.
- mamo, to Tatiana, moja dziewczyna - oznajmił mój chłopak stając obok.
- to jest ta, która zawróciła ci w głowie... - rzekła uśmiechając się do mnie czule.
- mamo! - jęknął.
- nic nie szkodzi, mi również miło Panią poznać - powiedziałam.
- och mów mi Trisha - poprosiła przytulając mnie. Byłam lekko zdziwiona, ale odwzajemniła uścisk - no dobra chodźcie do domu, bo mi tu zmarzniecie - zabraliśmy walizki z weszliśmy do domu.
Po zapoznaniu się z całą rodziną Zayn'a, która okazała się wyjątkowo miła, czego się obawiałam zjedliśmy wspólnie kolację. Następnie nadszedł czas na wręczenie wszystkim prezenty.
Po wszystkim usiedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Od mojego i mulata poznania, po zainteresowania, aż do rozmowie o przyszłości.
Margaret
Pożegnałyśmy się z siostrą i Zayn'em. Odeszli do odprawy, a my podeszłyśmy do okna i obserwowałyśmy jak samolot wznosi się w górę, po czym wyszłyśmy z lotniska i wróciłyśmy do domu.Weszłyśmy do ogromnego, pustego domu. Zapaliłam światło i zdejmując w korytarzu płaszcz oraz kozaki ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie i dopiero po chwili zauważyłam stojącą w rogu pokoju dużą ozdobioną choinkę. Nie przypominam sobie, żebyśmy ją ubierały.
- mamo z skąd ona się tu wzięła? - zapytałam.
- dzisiaj po południu ją ubrałam, zanim przyjechałam do was. Przecież święta bez choinki to nie są święta - stwierdziła.
- kocham cię mamo - wstałam i ją przytuliłam.
- tez cię kocham córeczko.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu świątecznych filmów, jakie leciały w telewizji. Przy okazji popijałyśmy gorącą czekoladę i objadałyśmy się słodkościami. Już nie pamiętam kiedy spędziłam taki cudowny wieczór z moją rodzicielką. Przeważnie była zapracowana i zbytnio mało czasu poświęcała nam.
Po czwarty czy piątym filmie z kolei zmęczone postanowiłyśmy pójść na górę spać. Wzięłam szybki i orzeźwiający prysznic, po czym ubrałam piżamę i udałam się pokoju. Położyłam się do łóżka i w krótkim czasie zasnęłam odpływając do krainy snów.
Tatiana
Siedziałam wspólnie z siostrami Malika na górze i rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Muszę przyznać, że świetnie się z nimi dogaduję. Bardzo je polubiłam i chyba one mnie też. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a po chwili ukazała się radosna głowa mojego chłopaka.
- hey sprawdzam, czy mi Tani nie wymęczyłyście - rzekł wchodząc do środka.
- spokojnie one są wspaniałe - oznajmiłam.
- co cię tu sprowadza braciszku, bo trochę przeszkadzasz - powiedziała Waliyha.
- przyszedłem porwać moją dziewczynę na spacer po okolicy - po informował przytulając mnie od tyłu.
- a z skąd pewność, że się zgodzi? - spytałam drocząc się z nim.
- męska intuicja... no ubieraj się - rozkazał i guzik z spokojnego po południa.
Ubrałam buty, płaszcz i razem z Mulatem opuściliśmy dom. Szliśmy zasypanym chodnikiem wzdłuż ulicami miasta. Minęło sporo czasu, a my nadal szliśmy. Po woli zaczynałam się denerwować, bo nie miałam pojęcia gdzie mnie ten wariat ciągnie.
- możesz mi powiedzieć gdzie idziemy? - zapytałam w końcu, bo wiedziałam że dłużej tego nie wytrzymam. Nigdy nie lubiłam czegoś nie wiedzieć. Zawsze musiałam mieć wszystko jasno wyjaśnione.
- jeszcze trochę i dojdziemy - odparł.
- ale gdzie? Wiesz, że nie lubię niespodzianek - zadałam kolejne pytanie.
- chcę ci pokazać moje ulubione miejsce, gdzie często chodziłem - powiedział i już po paru metrach doszliśmy do polany.
Wszędzie wokół było pełno drzew. Śnieg pokrywał wszystko grubą warstwą, a na środku stała drewniana altana. Nie mogłam uwierzyć, że tu jest tak pięknie. Po raz któryś z kolei Zayn zrobił taką wspaniałą niespodziankę, zabierając mnie w takie miejsce.
- jesteśmy na miejscy - wyszczerzył się.
- to tutaj przychodziłeś?
- tak - odparł i podeszliśmy do altanki. Usiedliśmy wewnątrz niej przytulając się do siebie.
Wpatrywaliśmy się przed siebie. Niebo było błękitne i po chwili zaczął padać śnieg. Czułam się wspaniale. Miałam cudownego chłopaka, siedziałam z nim w takim uroczym miejscu. Po prostu żyć i nie umierać.
- są tu piękne zachody słońca - po informował.
- mamy zamiar siedzieć tu do wieczora? - spytałam zaciekawiona.
- jeśli masz ochotę - powiedział całując mnie czule w czoło.
- to zależy czy będzie mocno zimno - rzekłam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, napawając się naszą bliskością, ale nie potrwało to zbyt długo. Zawiał mocny i jednocześnie lodowaty wiatr, że od razu zaczęłam się trząść. Czułam na swojej skórze gęsią skórkię. Policzki piekły mnie już od zimna, nie wspominając o uszach i nosie. Postanowiliśmy natychmiast wrócić do domu.
______________________________________________________
Dobrze, że mamie udało się spędzić z Margaret święta, bo co to by było, gdyby musiała pracować? Jedna byłaby samotna i druga też, a przede wszystkim byłby nieszczęśliwe. Cieszę się, że rodzina Zayna polubiła Tani, bo szkoda jej dokładać kolejny zmartwień, że jej nie akceptują. Czy wspominałam już, że Zayn jest wspaniały? Chyba tak, ale się powtórzę. Taki kochany Malik <3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, nie mogę się już doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńcudowny ! zresztą jak wszystko co piszesz :)
OdpowiedzUsuńjeeej cudownie *.* żal w sumie liczyłam na to, że pierwsza Ci skomentuję rozdział a tu dupa :D są ode mnie szybsze xd co do szkoły to teraz 1 liceum :C troszku nauki będzie, no ale zobaczymy x Trzymaj się - Weronika xx
OdpowiedzUsuńTy mi nic nie przypominaj o 28 września... wakacje są! xD
OdpowiedzUsuńrozdział świetny aczkolwiek krótki - chcę więcej!
swoją droga romantyczny spacerek *-* no i Peggie spędziła miło czas z mamą.
jak będziesz miała czas to wpadnij do mnie ;p
pisz szybko x)
Rozdział jest super :D
OdpowiedzUsuńZayn taki kochany <3
Fajnie, że rodzina Zayn'a polubiła Tani. :)
Czekam na nn :D
Mwahh ♥
Jeej ale słodko <3 super! Pisz kolejne póki masz wakacje, a my jeszcze nie taki nacisk na naukę! Czekam z niecierpliwością na nexta:)
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze :*
OdpowiedzUsuń