Margaret
Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy się dobrze bawili. Siedziałam przy stoliku i popijałam szampana. Zostały dwie godziny do północny. Po tych wszystkich tańcach czułam jak mnie nogi bolą, więc postanowiłam pójść do pokoju przebrać buty. Wsiadałam do windy i wciskając odpowiedni guzik pojechałam na 4 piętro.Na samym wejściu zdjęłam szpilki, zostawiając je przy drzwiach. Sięgnęłam do walizki i wyciągnęłam z niej czarne baleriny, które od razu założyłam. Podnosząc się z łóżka i wychodząc z pokoju natknęłam się na Harry'ego.
- czego chcesz? - spytałam poirytowana jego widokiem.
-
porozmawiać.
- teraz
zabrało ci się na rozmowy?
- muszę ci o
czym powiedzieć zanim będzie za późno. Wiem ,że ostatnio okropnie zachowywałem
się w stosunku do ciebie, ale uwierz nie miałem wyboru.
- już to
mówiłeś, powtarzasz się.
- posłuchaj
- zaczął - to co było między mną a Taylor...
- nie mam
zamiaru słuchać co było między tobą a nią, rozumiesz!
- to nie
tak, chciałem powiedzieć, że to wszystko było kłamstwem. Wytwórnia zmusiła
mnie, abym udawał, że jesteśmy razem. Chcieli, żeby o nas było głośno, a
zwłaszcza o Taylor.
- i po co mi
to mówisz?
- chcę ci
powiedzieć, że skończyłem z tym, definitywnie.
- i co z
tego? Myślisz, że teraz rzucę ci się w ramiona i wszystko będzie dobrze?
- nie, ale...
cholera spieprzyłem wszystko, nie powinienem... przepraszam.
- Harry, cieszę się, że powiedziałeś mi prawdę, ale to chyba za późno, aby mówić o nas. Miałeś swój czas i nie wykorzystałeś go, a ja wiecznie nie będę czekać - odparłam i chciałam zejść na dół.
- zaczekaj - powiedział schrypniętym głosem i wziął mnie za rękę.
- Harry, cieszę się, że powiedziałeś mi prawdę, ale to chyba za późno, aby mówić o nas. Miałeś swój czas i nie wykorzystałeś go, a ja wiecznie nie będę czekać - odparłam i chciałam zejść na dół.
- zaczekaj - powiedział schrypniętym głosem i wziął mnie za rękę.
Splotłam
jego palce ze swoimi i mocno uścisnęłam dając do zrozumienia, że jednak nie czuje do
niego żalu. Byliśmy przyjaciółmi. Chyba od początku tak było.
Wciąż
trzymał mnie za rękę. Chciałam ją cofnąć, lecz on tylko wzmocnił uścisk i
wówczas poczułam pierwszy promyk nadziei rozkwitający w moim sercu. Nie
chciałam jednak iść tą drogą, bo prowadziła donikąd.
Ale Harry
nadal mnie nie puszczał. Zupełnie jakby nas przymurowało, jakby czas się zatrzymał.
W końcu odważyłam się unieść wzrok. Łzy spływały po jego przystojnej twarzy. A
gdy nasze oczy się spotkały, to jakby coś w nim pękło. Tak czy owak zniknęła
gdzieś arogancka maska i uległ wreszcie miłości, którą tak długo ukrywał pod
pozorami obojętności.
Jednak
zamiast triumfować, że Harry wreszcie zdradził, co kryje w sercu, zamiast czuć
satysfakcję i dumę ze zwycięstwa, ogarnęła mnie czułość i pragnienie
opiekowania się nim.
- Harry -
powiedziałam, lecz on przyciągnął mnie do siebie, a ja go nie odepchnęłam.
Zmiękłam w
jego ramionach, ale to Harry pierwszy mnie pocałował. Gdy nasze wargi się
zetknęły, zamknęłam oczy, czując dreszcz przechodzący przez ciało. Czułam, jakby
to był mój pierwszy pocałunek w życiu. Miał miękkie wargi, przylgnęliśmy do
siebie z namiętnością, która przyćmiła wszystkie wcześniejsze uczucia. Jeżeli
kiedykolwiek wątpiłam w miłość Harry'ego, to teraz byłam jej pewna. Otoczyłam
nogami jego biodra, gdy wniósł mnie do pokoju i kopnięciem zamknął drzwi.
- zatańczymy? - zaproponował podając mi swoją dłoń.
Złapałam ją i mimowolnie przywarła do chłopaka. Za naszych plecami grała cichutko nasza ulubiona melodia. Chciałam tak trwać wiecznie. W tej chwili nie liczyło się co działo się na zewnątrz. Liczyliśmy się tylko my. Kochałam tego chłopaka całym sercem i wiedziałam, że on mnie też. Czułam się przy nim bezpiecznie szczęśliwa.
- Zayn, widziałeś może Peggie? Nigdzie nie mogę jej znaleźć, martwię się o nią.
- kochanie na pewno gdzieś tu jest, albo poszła na górę. Nie masz się o co martwisz - pocałował mnie czule w czoło.
- może i masz rację - powiedziałam wtulając się w jego klatkę.
Tuż przed północą wszyscy wyszliśmy na balkon. Każdy odliczał do nowego roku, a gdy wybiła północ pierwsze co pocałowałam namiętnie Zayn'a, następnie składając mu noworoczne życzenia. Oglądaliśmy pokaz fajerwerk.
Mimo, że na dworze było strasznie zimno to nie przeszkadzało mi. Stałam tam w objęciach ukochanego mężczyzny, pojąc się każda chwilą.
- wiesz czego najbardziej pragnę? - szepnął mi do ucha?
- nie mam zielonego pojęcia - wyszeptałam.
- chciałbym, w tym już Nowym Roku mógł spędzać z Tobą każdą chwile. Pragnę być z Tobą na dobre i złe. Nawet wtedy kiedy nie będziesz chciała mnie widzieć - zaśmiał się cicho - chcę czuć, że jestem ci potrzebny. Chcę byś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Dołożę też wszelkich starań, by twoje życie stało się jeszcze piękniejsze. Obiecuję - kiedy skończył, leciutko pochylił się nade mną i złożył na ustach nie zapomniany pocałunek.
- choć, bo mi się przeziębisz - wziął mnie za rękę i zaprowadził do sali, gdzie posadził na krześle. Usiadł koło mnie i podał mi nie duże pudełeczko.
- proszę to dla ciebie - rzekł spoglądając na mnie.
- ale mówiłam ci żebyś nic mi nie kupował. Wystarczy to, że jestem tu i teraz z tobą niczego więcej mi nie potrzeba.
- skarbie otwórz, mam nadzieje, że ci się spodoba.
Podniosłam wieczko pudełeczka i w środku ukazała mi się srebrna bransoletka z drobnych serduszek. Nie mogłam wydusić żadnego słowa z podziwu. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy... łzy szczęścia. Otarłam je delikatnie i przytuliłam chłopaka.
- nie płacz kochanie - wyjął z moich dłoni bransoletkę i założył na nadgarstek.
- dziekuję - uśmiechnęłam się do niego, co od razu odwzajemnił.
Przez chwilę wpatrywałam się w nią, a następnie przysunęłam się bliżej ukochanego i pocałowałam go. To najwspanialny sylwester jaki mogłam sobie wymarzyć. Zayn złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z sali. Udaliśmy się na górę do mojego pokoju.
Tatiana
Czas biegł nie ubłagalnie. Stałam oparta o blat baru czekając na kolejnego drinka. Spoglądałam na bawiący się tłum. Widziałam jak Louis szaleje wraz z Els, Danielle tańczy z Liam'em i nawet Niall będąc sam świetnie się bawił. Zaciekawiło mnie tylko, gdzie podziała się Peggie. Od dobrych 30 minut jej nie widziałam. Zastanawiając się zauważyłam zmierzającego w moim kierunku Zayn'a. Z jego twarzy nie z schodził dzisiaj uśmiech.- zatańczymy? - zaproponował podając mi swoją dłoń.
Złapałam ją i mimowolnie przywarła do chłopaka. Za naszych plecami grała cichutko nasza ulubiona melodia. Chciałam tak trwać wiecznie. W tej chwili nie liczyło się co działo się na zewnątrz. Liczyliśmy się tylko my. Kochałam tego chłopaka całym sercem i wiedziałam, że on mnie też. Czułam się przy nim bezpiecznie szczęśliwa.
- Zayn, widziałeś może Peggie? Nigdzie nie mogę jej znaleźć, martwię się o nią.
- kochanie na pewno gdzieś tu jest, albo poszła na górę. Nie masz się o co martwisz - pocałował mnie czule w czoło.
- może i masz rację - powiedziałam wtulając się w jego klatkę.
Tuż przed północą wszyscy wyszliśmy na balkon. Każdy odliczał do nowego roku, a gdy wybiła północ pierwsze co pocałowałam namiętnie Zayn'a, następnie składając mu noworoczne życzenia. Oglądaliśmy pokaz fajerwerk.
Mimo, że na dworze było strasznie zimno to nie przeszkadzało mi. Stałam tam w objęciach ukochanego mężczyzny, pojąc się każda chwilą.
- wiesz czego najbardziej pragnę? - szepnął mi do ucha?
- nie mam zielonego pojęcia - wyszeptałam.
- chciałbym, w tym już Nowym Roku mógł spędzać z Tobą każdą chwile. Pragnę być z Tobą na dobre i złe. Nawet wtedy kiedy nie będziesz chciała mnie widzieć - zaśmiał się cicho - chcę czuć, że jestem ci potrzebny. Chcę byś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Dołożę też wszelkich starań, by twoje życie stało się jeszcze piękniejsze. Obiecuję - kiedy skończył, leciutko pochylił się nade mną i złożył na ustach nie zapomniany pocałunek.
- choć, bo mi się przeziębisz - wziął mnie za rękę i zaprowadził do sali, gdzie posadził na krześle. Usiadł koło mnie i podał mi nie duże pudełeczko.
- proszę to dla ciebie - rzekł spoglądając na mnie.
- ale mówiłam ci żebyś nic mi nie kupował. Wystarczy to, że jestem tu i teraz z tobą niczego więcej mi nie potrzeba.
- skarbie otwórz, mam nadzieje, że ci się spodoba.
Podniosłam wieczko pudełeczka i w środku ukazała mi się srebrna bransoletka z drobnych serduszek. Nie mogłam wydusić żadnego słowa z podziwu. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy... łzy szczęścia. Otarłam je delikatnie i przytuliłam chłopaka.
- nie płacz kochanie - wyjął z moich dłoni bransoletkę i założył na nadgarstek.
- dziekuję - uśmiechnęłam się do niego, co od razu odwzajemnił.
Przez chwilę wpatrywałam się w nią, a następnie przysunęłam się bliżej ukochanego i pocałowałam go. To najwspanialny sylwester jaki mogłam sobie wymarzyć. Zayn złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z sali. Udaliśmy się na górę do mojego pokoju.
Margaret
Przycisnął mnie do ściany. Siła pożądania odebrała mi oddech, ale nadal byłam
Margaret Johnson, kiedy zaczął całować moją szyję. Trzymałam go
w objęciach i gładziłam miękkie włosy na karku. Zamknął oczy i przycisnął czoło
do mojego.
Ujęłam jego
twarz w dłonie i spojrzałam mu głęboko w oczy. Zniknął gdzieś arogancki obiekt
kobiecych westchnień, a pozostał jedynie Harry Styles, chłopak zakochany w dziewczynie.
- kocham cię
- powiedział, obsypując pocałunkami moje oczy, nos, usta, szyję, ramiona -
kocham cię, kocham cię, kocham cię.
Powtarzałam
to samo, aż nasze głosy zlały się w jedno „kocham cię, kocham cię, kocham
cię" - jakbyśmy chcieli wynagrodzić stracony czas, gdy ukrywaliśmy przed
sobą, co naprawdę czujemy.
Nadal się
całowaliśmy, gdy wsunął ręce pod moją bluzkę. Uśmiechnęłam się.
- pomóc ci?
- spytałam.
Uniosłam
ręce, pozwalając mu ściągnąć bluzkę przez głowę, po czym gorączkowo zaczęłam go
rozbierać, zdejmując kurtkę, rozpinając koszulę, bo pragnęłam dotknąć jego
nagiej skóry tak bardzo, że graniczyło to z paniką. Potrzebowałam go i
pragnęła, tu i teraz.
Styles
zaniósł mnie na łóżko, a potem zrzucili z siebie resztę garderoby, uśmiechając
się do siebie nieśmiało. Po chwili leżał na mnie i obsypywał moje ciało
pocałunkami.
- jesteś
taka piękna - wyszeptał.
- nawet przy
wszystkich tych dziewczynach? - zakpiłam, szczypiąc go w szyję.
- to było
łatwe, bo żadna z nich nie była tobą - przesunęłam dłońmi po jego płaskim,
umięśnionym brzuchu.
- tak bardzo
cię kocham - krzyknął,
gdy we mnie wszedł, a ja westchnęłam i mocniej do niego przywarłam. Zatraciłam
się w rozkoszy, jaką dawały jego ciało i miłość, osiągając wyżyny spełnienia,
na które nigdy dotąd się nie wzniosłam.
Leżąc po
wszystkim z głową na jego piersi, czułam się dziwnie spokojna. Harry spał
głęboko. Ach, ci chłopcy! Musnęłam wargami jego szyję, a on pocałował mnie
zaspany.
Nie
pamiętam, kiedy czułam się taka szczęśliwa. Miłość, jaką czułam do niego, była
drogocennym darem - delikatnym, cudownym kloszem, w którym tkwiliśmy oboje,
która obejmowała cały świat, cały wszechświat.
Kochałam i
byłam kochana - tylko to się liczyło. Jakie to proste. Moja dusza zaznała
spokoju. Byłam szczęśliwa i zadowolona z życia. Wszystko będzie dobrze.
Dostałam to, czego pragnęłam. Proś, a będzie ci dane. I dostałam to w
nadmiarze.
- o czym
myślisz? - spytał - masz taką poważną minę.
Odwróciłam
się do niego i obdarzyła pocałunkiem. Jednym z wielu, jakimi będziemy się
dzielić przez całe życie.
-
pomyślałam, że powinniśmy zrobić to jeszcze raz - tak też
zrobiliśmy.
Tej nocy czułam się najwspanialej w życiu. W końcu spęłniło mi się to co pragnęłam od bardzo dawna.
Tej nocy czułam się najwspanialej w życiu. W końcu spęłniło mi się to co pragnęłam od bardzo dawna.
______________________________________________________