Zayn
- ktoś do
mnie dzwoni - poczułem wibracje w kieszeni, w której miałem telefon, a po
chwili usłyszeliśmy narastający dźwięk mojego dzwonka.
Louis pośpiesznie wjechał na mijany właśnie przy sklepowy parking, stanął wzdłuż krawężnika i wyłączył silnik. Drżącą ręką wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz - to Tani - spojrzałem na chłopaków i odebrałem połączenie.
Louis pośpiesznie wjechał na mijany właśnie przy sklepowy parking, stanął wzdłuż krawężnika i wyłączył silnik. Drżącą ręką wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz - to Tani - spojrzałem na chłopaków i odebrałem połączenie.
- Zayn - usłyszałem jej głos.
- Tani, są z tobą dziewczyny? - zapytałem
wpierw chcąc ustalić, że wszystkie są całe i zdrowe.
- tak - potwierdziła - jesteśmy razem.
- dzięki bogu - głęboko odetchnąłem. Z mojej reakcji chłopcy musieli wnioskować już odpowiedź. Szczęśliwy, że wszystko jest w
porządku, a przynajmniej na razie ta jedna rzecz.
- Zayn, co się dzieje? Dlaczego tak
dzwoniliście? - zapytała.
- lawina - odpowiedział - a Peggie mówiła
Harry'emu, gdzie chcecie dzisiaj pojechać.
- to prawda, miałyśmy taki zamiar, ale
zatrzymali nas... policja nie wpuszcza nikogo na teren osypu lawiny.
- czyli nie dotarłyście tam? - upewniłem się.
- nie, zeszło nam trochę w centrum.
- to czemu nie odbierałyście telefonów? - zapytałem z wyrzutem.
- wyciszyłyśmy je na chwilę bo non stop tu w
centrum automatycznie zmieniała nam się sieć co było nad wyraz denerwujące.
- na chwilę? - spytałem - od dwóch godzin
próbujemy się z wami skontaktować.
- gdzie jesteście? - przerwała moje pełne
wyrzutów przesłuchanie.
- wracamy do centrum.
- to jedźcie do hotelu, my też wracamy to spotkamy
się na miejscu dobrze.
- ok! - potwierdziłem - a... Tani?
- ok! - potwierdziłem - a... Tani?
- tak?
- dobrze cię słyszeć - mój głos złagodniał.
Pożegnałem
się i rozłączyłem. Schowałem telefon do kieszeni, ale
pomimo, że wszystko się wyjaśniło nie ruszyliśmy z miejsca. Przez głowę przemykało mi tylko jedno - są całe i zdrowe, nie
dotarły do tego na tę chwilę tak niebezpiecznego miejsca - głęboko oddychałem
próbując się uspokoić. Czułem jak całe zdenerwowanie, cały ten stres, wszystkie
emocje... jak wszystko ze mnie schodzi.
- Zayn - usłyszałem Harry'ego, a po chwili
poczułem jego dłoń na swoim ramieniu. Podniosłem głowę i spojrzałem na przyjaciela - już wszystko w porządku - Harry uśmiechnął się.
- jedźmy już, bo cały dzień będziemy się mijali - stwierdził Liam.
- dobrze mówi, Louis - Harry szturchnął jego
siedzenie - jedź już bo teraz to one będą nam wypominać spóźnienie - mówiąc
to spojrzał na Niall.
- dzięki - żachnął Horan.
- do usług - roześmiał się Hazz.
- już, już - Liam odwrócił się do nas - spokojnie dzieci, tatuś już jedzie - spojrzał wymownie na Louis'a.
- dobre, naprawdę dobre mamusiu - roześmiał
się Louis.
Przekręcił kluczyk w stacyjce, zapalił silnik i ponownie wjechał na drogę kierując się bezpośrednio do hotelu. Gdy już tam dotarliśmy zaparkował na tyłach parkingu i zadzwonił do firmy wynajmującej samochody, że nie odstawia jeszcze wozu na miejsce, ale przedłuża jego wynajem o co najmniej jutrzejszy dzień.
Przekręcił kluczyk w stacyjce, zapalił silnik i ponownie wjechał na drogę kierując się bezpośrednio do hotelu. Gdy już tam dotarliśmy zaparkował na tyłach parkingu i zadzwonił do firmy wynajmującej samochody, że nie odstawia jeszcze wozu na miejsce, ale przedłuża jego wynajem o co najmniej jutrzejszy dzień.
- idziemy? - coraz bardziej się
niecierpliwiłem. Przeskakiwałem z nogi na nogę czekając, aż Louis zamknie sprawę
auta i ewakuują się z parkingu.
- tak - potwierdził Tomlinson chowając telefon z
powrotem do kieszeni - możemy iść.
Pośpiesznie
weszliśmy do hotelu rozglądając się dookoła za dziewczynami. Nie wiedzieliśmy na 100%
czy już dotarły, ale podejrzewaliśmy, że tak. Sporo bowiem wyjechały wcześniej
przed nami. Nie znalazłszy ich w kawiarni złapaliśmy windę i pojechaliśmy na górę.
- powinny już być co nie? - zapytał Niall pukając do drzwi ich pokoju.
- powinny, ale czy... - zaczął Harry, ale nie
dokończył, bo w drzwiach ukazała się Peggie. Od razu
znalazła się w jego objęciach.
- gdybym wiedziała, że aż tak się stęsknisz... - zaczęła.
Zaraz za nim
do pokoju wszedłem ja i podobnie jak Harry gdy tylko zobaczyłem Tani przygarnąłem ją do siebie i długo nie wypuszczałem z objęć. Podobnie postąpili Louis i Liam.
- czy wyście powariowały? - wzburzony Niall spojrzał na dziewczyny.
- Niall - Payne chciał go uspokoić.
- wiecie jak się martwiliśmy? co czuliśmy gdy
nie mogliśmy się do was dodzwonić? kiedy żadna z was...
- Niall! - Harry krzyknąwszy w końcu przerwał
jego tyradę oskarżeń.
- przepraszam - zmitygował się po chwili.
- najważniejsze, że jesteście całe i zdrowe - powiedziałem.
Puściłem w końcu Tani i wyswobodziłem się z kurtki oraz wszelkiej innej zimowej garderoby i usiadłem na kanapie. Zaraz za mną reszta zrobiła to samo.
- Zayn, przyniósł byś mi dodatkowy sweter, bo coś czuję, że jeszcze zanim dotrę na górę zamienię się w bryłę lodu - rzekłam do mojego chłopaka.
- już kochanie zaraz będę - ucałował mnie i udał się na górę.
Musiałam coś wymyślić, aby choć na chwilę się go pozbyć. Gdy tylko oddalił się od nas odwróciłam się do pozostałych.
- posłuchajcie, nie mamy dużo czasu. Wiecie, że Zayn za dwa tygodnie ma urodziny - powiedziałam na co reszta przytaknęła - i pomyślałam, że urządzilibyśmy mu imprezę niespodziankę.
- to świetny pomysł, tylko gdzie? - zapytała moja sis.
- może w jego ulubionym klubie - odparł Louis.
- zajmiesz się tym? - spytałam go, na co odpowiedział krótkim "yes" - dzięki, Harry zajmiesz się zaproszeniami. Ty znasz lepiej jego znajomych niż ja... a i Peggie ci w tym pomoże... dziewczyny dekoracja należy do was... - zwróciłam się do Dan i Els - Liam zajmiesz się muzyką... a Niall catering oraz Lou ci pomoże. Za to ja zajmę go czym przez dzień, a potem przywiozę na miejsce.
Po uzgodnieniu wszystkiego co każdy ma do zrobienia czekaliśmy w ciszy na Zayn'a, który kilka minut później pojawił się. Ubrałam sweter i ruszyliśmy na stok. Na miejscu chłopcy zaczęli nas uczyć jazdy na desce. Nie powiem szło im dobrze. Dziewczyny na początku bały się ruszyć z miejsca, ale z pomocą po jakimś czasie zjechały.
Dyskretnie spojrzałam na Peggie, która od razu wiedziała o co mi chodzi. Widziałam jak po wstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. Z deską w ręce podeszłam do niej. Szepnęłam jej kilka słówek na ucho i zakładając deskę spojrzałam na chłopców. Danielle i Eleanor zjechały już z chłopcami i teraz przyszła kolej na nas.
- gotowe? - zapytał nas Hazza podchodząc do nas.
- jak nigdy - rzekłam i odwróciłam się do Peggie. Uśmiechnęłam się do niej, na co ona krzyknęła głośno.
- kto pierwszy na dole!
Nie czekając na chłopców ruszyłyśmy slalomem w dół stoku. Za sobą usłyszałyśmy tylko jęki nie zadowolenia naszych mężczyzn. Zadowolone dotarłyśmy na miejsce gdzie stał Louis z Liam'em. Po chwili pojawił się Harry oraz Zayn. Widać było, że nie są zbytnio szczęśliwi.
- co to miało być? - zadał pytanie Styles.
- jazda na desce - odpowiedziała mu spokojnie siostra.
- przecież nie potraficie jeździć - stwierdził mój chłopak.
- kochanie to wy wmówiliście sobie, że nie umiemy - powiedziałam podchodząc do niego.
- co roku jeździliśmy z rodzicami w góry - wtrąciła Peggie również zbliżając się do Harry'ego.
- od małego potrafimy jeździć na desce - dodałam.
- wiecie jak baliśmy się o was? Po wczorajszym jeszcze nie ochłonęliśmy - rzekł Zayn
- oooo - westchnęłam i złączyłam nasze usta w pocałunek, lecz przerwał nam czyiś krzyk.
- aaaaaa!!!
Puściłem w końcu Tani i wyswobodziłem się z kurtki oraz wszelkiej innej zimowej garderoby i usiadłem na kanapie. Zaraz za mną reszta zrobiła to samo.
Tatiana
Po ciężkim dniu, który na szczęście skończył się dobrze, chłopcy zadecydowali, że więcej nie pozwolą nam nigdzie pójść samych. Dlatego postanowili, że dzisiejszego dnia zabierają nas na stok i nauczą jeździć na desce. My po chwilowej niezgody i nie zadowolenia ustąpiłyśmy. Ubraliśmy się, zjedliśmy porządne śniadanie i udaliśmy się do holu.- Zayn, przyniósł byś mi dodatkowy sweter, bo coś czuję, że jeszcze zanim dotrę na górę zamienię się w bryłę lodu - rzekłam do mojego chłopaka.
- już kochanie zaraz będę - ucałował mnie i udał się na górę.
Musiałam coś wymyślić, aby choć na chwilę się go pozbyć. Gdy tylko oddalił się od nas odwróciłam się do pozostałych.
- posłuchajcie, nie mamy dużo czasu. Wiecie, że Zayn za dwa tygodnie ma urodziny - powiedziałam na co reszta przytaknęła - i pomyślałam, że urządzilibyśmy mu imprezę niespodziankę.
- to świetny pomysł, tylko gdzie? - zapytała moja sis.
- może w jego ulubionym klubie - odparł Louis.
- zajmiesz się tym? - spytałam go, na co odpowiedział krótkim "yes" - dzięki, Harry zajmiesz się zaproszeniami. Ty znasz lepiej jego znajomych niż ja... a i Peggie ci w tym pomoże... dziewczyny dekoracja należy do was... - zwróciłam się do Dan i Els - Liam zajmiesz się muzyką... a Niall catering oraz Lou ci pomoże. Za to ja zajmę go czym przez dzień, a potem przywiozę na miejsce.
Po uzgodnieniu wszystkiego co każdy ma do zrobienia czekaliśmy w ciszy na Zayn'a, który kilka minut później pojawił się. Ubrałam sweter i ruszyliśmy na stok. Na miejscu chłopcy zaczęli nas uczyć jazdy na desce. Nie powiem szło im dobrze. Dziewczyny na początku bały się ruszyć z miejsca, ale z pomocą po jakimś czasie zjechały.
Dyskretnie spojrzałam na Peggie, która od razu wiedziała o co mi chodzi. Widziałam jak po wstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. Z deską w ręce podeszłam do niej. Szepnęłam jej kilka słówek na ucho i zakładając deskę spojrzałam na chłopców. Danielle i Eleanor zjechały już z chłopcami i teraz przyszła kolej na nas.
- gotowe? - zapytał nas Hazza podchodząc do nas.
- jak nigdy - rzekłam i odwróciłam się do Peggie. Uśmiechnęłam się do niej, na co ona krzyknęła głośno.
- kto pierwszy na dole!
Nie czekając na chłopców ruszyłyśmy slalomem w dół stoku. Za sobą usłyszałyśmy tylko jęki nie zadowolenia naszych mężczyzn. Zadowolone dotarłyśmy na miejsce gdzie stał Louis z Liam'em. Po chwili pojawił się Harry oraz Zayn. Widać było, że nie są zbytnio szczęśliwi.
- co to miało być? - zadał pytanie Styles.
- jazda na desce - odpowiedziała mu spokojnie siostra.
- przecież nie potraficie jeździć - stwierdził mój chłopak.
- kochanie to wy wmówiliście sobie, że nie umiemy - powiedziałam podchodząc do niego.
- co roku jeździliśmy z rodzicami w góry - wtrąciła Peggie również zbliżając się do Harry'ego.
- od małego potrafimy jeździć na desce - dodałam.
- wiecie jak baliśmy się o was? Po wczorajszym jeszcze nie ochłonęliśmy - rzekł Zayn
- oooo - westchnęłam i złączyłam nasze usta w pocałunek, lecz przerwał nam czyiś krzyk.
- aaaaaa!!!
______________________________________________________
Rozdział genialny ! <3
OdpowiedzUsuńNiall jaki wybuch xD
Ktoś na nich wpadnie i będzie po romantycznej scence ? :( Szkoda xD
Czekam na nn :) xx
Mwahh ♥
@Paula_97_
oh dlaczego zawsze urwane w takim momencie ;d
OdpowiedzUsuńzeby tylko szybciutko e 6 komentarzy sie pojawilo <3
Super, czekam na nn
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :D haha rozwalił mnie bulwers Nialla + dobrze, że zajmie się cateringiem ;p życzę weny :) ~@guywithdimples
OdpowiedzUsuń+ dobry pomysł z tymi zdjęciami :D
Usuń