Margaret
Huk... ciągły,
uparty, nieznośny. To określenia, które najszybciej przychodziły na myśl
człowiekowi nagle wyrwanemu z błogiego snu. Tak właśnie czułam się w tym czasie.
Ktoś uparcie pukał, nie... po chwili już walił w drzwi chcąc chyba postawić na nogi
cały hotel.
- nie no, tak w środku nocy się dobijać? - mruknęłam, po czym wstałam, ubrałam na siebie lekki szlafrok i otworzyłam
drzwi. W ostatnim momencie złapałam rękę jak się okazało Louis’a, który nadal
walił w drzwi nie zwróciwszy uwagi, że już zostały one otwarte.
- Lou, czego ty chcesz? - zapytałam go z
wyrzutem głośno ziewając.
- co wy jeszcze śpicie? - spytał Harry
podchodząc do Louis’a.
- jest... - zerknęłam na wiszący na ścianie
zegar - 7 rano, dajcie nam pospać.
- co jest? - Liam wraz z Ziall’em dołączyli do
chłopców.
- dziewczyny jeszcze śpią - wyjaśnił im Tommo.
- i wygląda na to, że za żadne skarby nie
wyciągniemy ich z łóżek - roześmiał się Hazz.
- za jakieś 2, 3 godziny pewnie same wstaniemy
- odpowiedziałam.
- dobra, to my lecimy na stok... - wyjaśnił Liam
- w razie co jesteśmy pod telefonami.
- ok, przyjęłam do wiadomości, zakodowałam i
przekażę - uśmiechnęłam się - a teraz spadajcie już!
- pa skarbie - Harry pocałował mnie w policzek
i po chwili całą piątką zniknęli w windzie.
Tatiana
- Peggie chodź już - krzyknęłam czekając z dziewczynami.
Stałyśmy przy drzwiach naszego pokoju ubrane, z plecakami na ramionach i gotowe do
wyjścia. Chciałyśmy jak najszybciej wyjść z hotelu. Miałyśmy bowiem plany
niemal na cały dzień. Znając chłopaków gdy tylko trafią oni na
stok tak szybko z niego nie zejdą. Dlatego postanowiłyśmy, że same z organizujemy
sobie dzień.

Pogoda idealnie dopisała jak na
austriackie warunki, owszem było mroźnie, ale bardzo słonecznie. Także zaraz po
zjedzonym śniadaniu tylko na chwilę wróciłyśmy do pokoju by ubrać się cieplej i wziąć
potrzebne rzeczy.
Zabrałyśmy wszystko i wyszłyśmy
na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Zeszłyśmy do holu kierując się do drzwi
wyjściowych.
- idziemy do chłopaków czy tylko powiadamiamy
ich o swoich planach? - spojrzałam na swoje towarzyszki.
- chcę się nam iść na stok, tylko po to żeby
powiedzieć im, że spadamy na miasto? - zapytała Els.
- nie! - zaprzeczyłyśmy roześmiane.
- dobrze - odparła Peggie wyciągając z kieszeni telefon - zadzwonię do Harry'ego, a on przekaże co i jak pozostałym - wystukała odpowiedni numer i przyłożyła telefon do ucha.
Margaret
- co jest słońce? - zapytał roześmiany.
- cześć kochanie, chciałam ci tylko
powiedzieć, że nasza damska czwórka wybywa na miasto. Idziemy w teren.
- kochanie, wy szalejecie na deskach, my sobie
też znalazłyśmy zajęcie. Zobaczymy się wieczorem.
- dopiero wieczorem?
- nie marudź tylko słuchaj - skarciłam go - jedziemy na północną stronę gór na szlaki połazić. Przekaż co i jak gdyby
pozostali pytali.
- dobrze... jak ich dogonię
to im powiem - pożegnałam się i rozłączyłam.
- taki maruda z tego Harry'ego? - zapytała
Danielle.
- mieli nadzieję, że do nich dołączymy - uśmiechnęłam się.
- tak, będę ich pieszo goniła gdy oni na tych
deskach będą śmigali z 60/h - roześmiała się Els.
- ok w drogę dziewczyny, ruszamy - poganiała nas Tani.
Roześmiane wsiadłyśmy do taksówki i
pojechałyśmy do wybranego celu.
Zayn
Po około 2
godzinach jazdy zmęczeni, jako że dawno nie mieliśmy okazji, aż tak szaleć zrobiliśmy
sobie krótką przerwę w kawiarni z lokalizowanej na stoku, która zapewne miała
wspierać i pokrzepiać turystów zarówno takich jak my, przyjezdnych jak i
miejscowych Austriaków.
- zakwasy murowane - mruknął Harry.
- aż tak się zastałeś? - zaśmiałem się - Niall'owi się nie dziwię. Nie ćwiczy tak dużo jak ty, więcej siedzi i wcina co popadnie.
- wypraszam sobie - burknął Horan.
- a co nie jest tak?
Nagle
usłyszeliśmy głośny dźwięk syreny. Najpierw jednej, a potem... raz po raz ich dźwięk
zagłuszał prowadzone na stoku rozmowy. Rozejrzeliśmy się dookoła i zauważyliśmy dziwne
poruszenie na drogach. Samochody pogotowia ratunkowego i wozy strażackie mknęły
jeden za drugim w niewiadomym celu.

- co się dzieje? - zapytał Lou rzucając w
przestrzeń to w tej chwili tak istotne pytanie.
- na skraju miasta zeszła lawina... - wyjaśnił
nam jakiś mężczyzna stojący w progu kawiarni - niestety nie kontrolowana, ponoć
pociągnęła za sobą ludzi.
- z której strony miasta? - zapytał nagle Harry.
- od północnej strony Alp, tam gdzie jest wejście do większości szlaków.
- Harry, co jest? - zapytał go Liam widząc
jak ten jest poruszony tą wiadomością.
- dziewczyny tam pojechały - spojrzał na
niego.
- gdzie pojechały? - zapytałem.
- na północną stronę miasta - wyjaśnił
zdenerwowany Styles - dzwoniły jakąś chwilę temu powiedzieć nam, że jadą do
miasta trochę pozwiedzać i Peggie powiedziała, że... - urwał.
- dzwoń do niej - zasugerował Payne - ja
spróbuje do Danielle, a wy spróbujcie się dodzwonić Tani i Els - spojrzał na
mnie i Louis'a.
Pośpiesznie
wyciągnęliśmy telefony, szybkim spojrzeniem sprawdziliśmy czy tu w górach jest zasięg,
po czym każdy z nas przyłożył aparat do ucha. Jeden sygnał... drugi... potem
trzeci... nic... głucha cisza.
- nie odbiera - krzyknął Louis raz po raz wybierając numer Eleanor.
- ja mam to samo - odezwał się Liam
- cholera - jęknąłem lekko wkurzony, próbując jeszcze raz dodzwonić się do Tani.
- cholera - jęknąłem lekko wkurzony, próbując jeszcze raz dodzwonić się do Tani.
- Harry - Louis podszedł do niego - jak
u ciebie?
- nic - mruknął wystraszony - głucha cisza.
- niech to! - krzyknął Tommo - co się z nimi
dzieje?
- Zayn - spytał mnie Niall, ale ja nie słuchałem - Zayn? - szturchnął mnie, gdy nie zareagowałem.

- co? - zacisnąłem
mocno rękę na telefonie by zapanować nad jej drżeniem i spojrzałem nieobecnym wzrokiem na niego.
- skup się stary... - złapał mnie za ramiona
- musimy do nich pojechać.
- tak - otrząsnąłem się po pierwszym
szoku - jedziemy - zdecydowałem szybko.
Pośpiesznie
zeszliśmy ze stoku, ekspresowo dotarliśmy do terenowego vana, który wynajęliśmy na ten
dzień i po wrzuceniu całego sprzęt do bagażnika ruszyliśmy.
______________________________________________________
CO??
OdpowiedzUsuńNo i co z nimi? Przecież ja to muszę wiedzieć.
Rozdział tak to super, nie mogę się już doczekać następnego.
Wstawiaj szybko
http://kochaj-zyj-marz.blogspot.com/
Rozdział jest super <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dziewczyny są całe i zdrowe.
Czekam na nn ;p
Mwahh ♥
Jaki zwrot akcji! :o bardzo fajny rozdział! Szkoda ze trochę krótki, chyba ze ja tak zniecierpliwiona szybko czytam :D chce wiecej! Super <3
OdpowiedzUsuńHej, hej, hej x. Nadrobiłam już wszystko, jestem w temacie, więc komentuje. Na początek, przepraszam, że tak zaniedbałam czytanie i komentowanie, ale już na sam początek w szkole mam masę nauki, co wcale nie jest fajne. Dzisiaj zaczęłam długi weekend, więc znalazłam czas. Co do poprzednich rozdziałów, wkradły się błędy, literówki i drobne błędy ortograficzne, ale każdemu się to zdarza. :) Druga sprawa: Kurcze,strasznie mi się spodobało, jak to się wszystko teraz ułożyło między bohaterami, wszystko takie idealne, ohh jak z bajki *.* no, ale nie może trwać wiecznie. Teraz wprowadziłaś nas w niepewność i musimy czekać na resztę wiadomości ;c Oby się nic dziewczynom nie stało :) Ja już powoli kończę, bo się troszkę rozpisałam,a wątpię, że będzie chciało Ci się to czytać :D, bynajmniej informuj mnie nadal o rozdziałach, bo nadal jestem stałą czytelniczką, tyle że nie zawsze będę komentować, za co Cię serdecznie przepraszam, no ale sama rozumiesz, siła wyższa :D No, to by było na tyle kochana. Weny Ci życzę xx - Weronika x
OdpowiedzUsuń