Margaret
Dzisiaj wstałam o godzinie dziewiątej. Poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Ubrałam się w czerwone spodnie, czarny sweter w białe krzyże oraz buty na wysokim obcasie z ćwiekami <klik>. Zeszłam na dół na śniadanie.
- cześć Peggie - powiedziała Tani uśmiechając się.
- cześć - odpowiedziałam i usiadłam do stołu.
- co dziś będziecie robić? - spytała mama.
- dzisiaj idziemy do centrum handlowego - powiedziałam i spojrzałam na siostrę.
- aha. Macie jeszcze swoje karty czy mam dać wam swoją? - spytała.
- mamy - odpowiedziałyśmy równo.
- dobrze - rzekła mama.
- a ty mamo dzisiaj nie idziesz do pracy? - spytała Tani, kiedy odstawiała talerz do zmywarki.
- właśnie idę - pożegnała się i wyszła z domu.
Kiedy zjadłam śniadanie. Ubrałyśmy się i ruszyłyśmy do samochodu.
W CENTRUM HANDLOWYM
- choć wejdziemy do H&M - powiedziała Tani po czym tam weszliśmy.
Oglądałyśmy ciuchy i w oko wpadła mi sukienka. Postanowiłam ją przymierzyć. Byłam pewna, że będzie dobra, tak też miałam racje. Kupiłam ją.
- Peggie! - krzyknęła Tani.
- co? - zapytałam sis.
- co myślisz o tym? - spytała pokazując mi zieloną koszulę i spodnie we wzory.
- fajne - odpowiedziałam.
- to ja idę przymierzyć a ty co kupiłaś? - spytała przyjaciółka.
- czarną sukienkę na jedno ramie <klik> - odpowiedziałam uśmiechając się.
- to ja idę mierzyć -powiedziała i weszła do przymierzalni.
Ja w tym czasie chodziłam między wieszakami. Nagle poczułam mocne uderzenie. Spojrzałam się a przede mną stał jakiś chłopak z burzą loków na głowie.
- przepraszam - rzekłam.
- nic nie... - zaczął - Peggie?
- Harry - powiedziałam z uśmiechem widząc go tutaj - co ty tu robisz? - spytałam.
- mógłbym spytać cię o to samo - zaśmiał się.
- jestem na zakupach z siostrą.
- to ja nie przeszkadzam - powiedział po czym przytulił mnie - miłych zakupów życzę - i odszedł.
Czułam jak wkłada mi coś do kieszeni. Włożyłam do niej dłoń i wyciągnęłam karteczkę z numerem telefonu a pod spodem pisało "zadzwoń Harry".
Stałam na środku sklepu i szczerzyłam się do kawałka kartki. Usłyszałam jak Tani mnie woła. Pospiesznie schowałam kartkę do kieszeni i skierowałam się do przymierzalni.
- jak wyglądam? - spytała stojąc przede mną.
- super, idealnie na tobie leży - powiedziałam.
- ok zapłacę i możemy iść do innego sklepu - odparła.
Po drodze dopasowała jeszcze do tego buty na koturnie i biżuterię. Następnie wyszłyśmy ze sklepu.
Chodziłyśmy tak jeszcze dobre 3 godziny. Zmęczone postanowiłyśmy pójść na jakąś kawę i deser lodowy.
Kiedy skończyłyśmy jeść z torbami udałyśmy się do samochodu i do domu. Przez całą drogę żadna z nas nie odzywała się. Pewnie dlatego, że byłyśmy wykończone tymi zakupami.
DOM
Jak tylko dojechałyśmy każda poszła do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i tak myślałam o dzisiejszym dniu. Przypomniałam sobie o kartce w kieszeni. Wyciągnęłam ją pospiesznie i spojrzałam. Mam zadzwonić czy nie? Zadałam sobie pytanie. Jednak zrezygnowałam, położyłam kartkę na szafce i wyszłam z pokoju. Zapukałam do Tani a jak usłyszałam "proszę" weszłam. Zastałam ją siedząca z laptopem na łóżku.
- co jest? - spytała.
- pamiętasz jak ci opowiadałam o tym jak pokłóciłam się z Jack'em i spotkałam w parku Harrego?
- tak pamiętam - odpowiedziała.
- spotkałam go dzisiaj w sklepie.
Chwilę rozmawialiśmy i jak odchodził włożył mi do kieszeni karteczkę z numerem i poprosił, abym zadzwoniła - powiedziałam siadając koło niej.
- i w czym problem? - spytała chyba nie wiedząc o co mi chodzi.
- nie wiem czy zadzwonić, przecież jestem z Jack'em.
- Peggie mówiłam ci od początku jaki on jest, ale ty tego nie widziałaś. Zostaw go to nie jest chłopak dla ciebie. Na tym świecie jest wiele chłopców lepszych od niego. Zobaczysz jeszcze znajdziesz swojego księcia.
- dziękuję - przytuliłam ją.
Zawsze wiedziałam, że mam u niej wsparcie. Po tym co przeszła podziwiam ją, że się nie załamała tylko nie myśli o tym i żyje dalej.
W tym czasie do pokoju weszła mama.
- dziewczyny w sobotę organizowane jest przyjęcie w hotelu "Paris" i jako słynna fotograf dostałam zaproszenie wraz z córkami.
- musimy? - spytała Tani.
Widziałam, że nie ma ochoty tam iść. Z resztą ja też nie.
- tak - odpowiedziała stanowczo po czym wyszła.
- dlaczego musimy tam chodzić, przecież to nudne - jęknęła i rzuciła się na łóżko.
- takie życie - rzekła wstając i kierując się do drzwi - jeszcze raz dzięki za wszystko - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do swojego.
Nie zauważyłam kiedy zrobiło się na zewnątrz ciemno. Szybko przebrałam się w piżamy i udałam się do łazienki umyć. Później położyłam się do łóżka i zasnęłam.
______________________________________________________