środa, 30 stycznia 2013

# 6

Margaret
          Dzisiaj wstałam o godzinie dziewiątej. Poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Ubrałam się w czerwone spodnie, czarny sweter w białe krzyże oraz buty na wysokim obcasie z ćwiekami <klik>. Zeszłam na dół na śniadanie.
- cześć Peggie - powiedziała Tani uśmiechając się.
- cześć - odpowiedziałam i usiadłam do stołu.
- co dziś będziecie robić? - spytała mama.
- dzisiaj idziemy do centrum handlowego - powiedziałam i spojrzałam na siostrę.
- aha. Macie jeszcze swoje karty czy mam dać wam swoją? - spytała.
- mamy - odpowiedziałyśmy równo.
- dobrze - rzekła mama.
- a ty mamo dzisiaj nie idziesz do pracy? - spytała Tani, kiedy odstawiała talerz do zmywarki.
- właśnie idę - pożegnała się i wyszła z domu.
          Kiedy zjadłam śniadanie. Ubrałyśmy się i ruszyłyśmy do samochodu.

W CENTRUM HANDLOWYM

- choć wejdziemy do H&M - powiedziała Tani po czym tam weszliśmy.
          Oglądałyśmy ciuchy i w oko wpadła mi sukienka. Postanowiłam ją przymierzyć. Byłam pewna, że będzie dobra, tak też miałam racje. Kupiłam ją.
- Peggie! - krzyknęła Tani.
- co? - zapytałam sis.
- co myślisz o tym? - spytała pokazując mi zieloną koszulę i spodnie we wzory.
- fajne - odpowiedziałam.
- to ja idę przymierzyć a ty co kupiłaś? - spytała przyjaciółka.
- czarną sukienkę na jedno ramie <klik> - odpowiedziałam uśmiechając się.
- to ja idę mierzyć -powiedziała i weszła do przymierzalni.
          Ja w tym czasie chodziłam między wieszakami. Nagle poczułam mocne uderzenie. Spojrzałam się a przede mną stał jakiś chłopak z burzą loków na głowie.
- przepraszam - rzekłam.
- nic nie... - zaczął - Peggie?
- Harry - powiedziałam z uśmiechem widząc go tutaj - co ty tu robisz? - spytałam.
- mógłbym spytać cię o to samo - zaśmiał się.
- jestem na zakupach z siostrą.
- to ja nie przeszkadzam - powiedział po czym przytulił mnie - miłych zakupów życzę - i odszedł.
          Czułam jak wkłada mi coś do kieszeni. Włożyłam do niej dłoń i wyciągnęłam karteczkę z numerem telefonu a pod spodem pisało "zadzwoń Harry".
          Stałam na środku sklepu i szczerzyłam się do kawałka kartki. Usłyszałam jak Tani mnie woła. Pospiesznie schowałam kartkę do kieszeni i skierowałam się do przymierzalni.
- jak wyglądam? - spytała stojąc przede mną.
- super, idealnie na tobie leży - powiedziałam.
- ok zapłacę i możemy iść do innego sklepu - odparła.
          Po drodze dopasowała jeszcze do tego buty na koturnie i biżuterię. Następnie wyszłyśmy ze sklepu.
Chodziłyśmy tak jeszcze dobre 3 godziny. Zmęczone postanowiłyśmy pójść na jakąś kawę i deser lodowy.
          Kiedy skończyłyśmy jeść z torbami udałyśmy się do samochodu i do domu. Przez całą drogę żadna z nas nie odzywała się. Pewnie dlatego, że byłyśmy wykończone tymi zakupami.

DOM

          Jak tylko dojechałyśmy każda poszła do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i tak myślałam o dzisiejszym dniu. Przypomniałam sobie o kartce w kieszeni. Wyciągnęłam ją pospiesznie i spojrzałam. Mam zadzwonić czy nie? Zadałam sobie pytanie. Jednak zrezygnowałam, położyłam kartkę na szafce i wyszłam z pokoju. Zapukałam do Tani a jak usłyszałam "proszę" weszłam. Zastałam ją siedząca z laptopem na łóżku.
- co jest? - spytała.
- pamiętasz jak ci opowiadałam o tym jak pokłóciłam się z Jack'em i spotkałam w parku Harrego?
- tak pamiętam - odpowiedziała.
- spotkałam go dzisiaj w sklepie.
          Chwilę rozmawialiśmy i jak odchodził włożył mi do kieszeni karteczkę z numerem i poprosił, abym zadzwoniła - powiedziałam siadając koło niej.
- i w czym problem? - spytała chyba nie wiedząc o co mi chodzi.
- nie wiem czy zadzwonić, przecież jestem z Jack'em.
- Peggie mówiłam ci od początku jaki on jest, ale ty tego nie widziałaś. Zostaw go to nie jest chłopak dla ciebie. Na tym świecie jest wiele chłopców lepszych od niego. Zobaczysz jeszcze znajdziesz swojego księcia.
- dziękuję - przytuliłam ją.
          Zawsze wiedziałam, że mam u niej wsparcie. Po tym co przeszła podziwiam ją, że się nie załamała tylko nie myśli o tym i żyje dalej.
          W tym czasie do pokoju weszła mama.
- dziewczyny w sobotę organizowane jest przyjęcie w hotelu "Paris" i jako słynna fotograf dostałam zaproszenie wraz z córkami.
- musimy? - spytała Tani.
          Widziałam, że nie ma ochoty tam iść. Z resztą ja też nie.
- tak - odpowiedziała stanowczo po czym wyszła.
- dlaczego musimy tam chodzić, przecież to nudne - jęknęła i rzuciła się na łóżko.
- takie życie - rzekła wstając i kierując się do drzwi - jeszcze raz dzięki za wszystko - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do swojego.
          Nie zauważyłam kiedy zrobiło się na zewnątrz ciemno. Szybko przebrałam się w piżamy i udałam się do łazienki umyć. Później położyłam się do łóżka i zasnęłam.
______________________________________________________

HEY! 

Jestem z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na komentarze.

niedziela, 27 stycznia 2013

# 5

Tatiana
          Tego dnia już od rana miałam humor, w którym mogłabym godzinami wpatrywać się we wszystko, co było piękne i tajemnicze.
          Kiedy tylko wstałam z łóżka zaraz pobiegłam do wielkiego okna, które wspaniale wpuszczało światło do mojego pokoju. Wygodnie usiadłam na parapecie i oparłam czoło o zimną szybę. Przyglądając się dłuższą chwile, spostrzegłam, że przed moimi oczyma widnieje piękny widok jesiennego poranku. Wysoki i rozległy las zatopiony był w bardzo gęstej mgle, ponad nią widać było natomiast czubki wrzosów, które pięknie prezentowały się w szacie czerwonych liści. Wiatr, wiejący zapewne z północy, bezlitośnie targał wierzchołkami drzew we wszystkie strony. Momentami zdawało mi się, że kolosalne drzewa stojące na obrzerzach lasu za chwilę złamią się pod wpływem silnych podmuchów. Niekiedy zauważałam, jak jakiś krwisty liść pchnięty wiatrem, urywał się z drzewa i szybował bardzo daleko, żeby następnie spaść na wilgotną ziemię, tworząc z innymi piękny, jesienny dywan.
          Nawet przez warstwę szyby, było czuć, że powietrze na dworze jest lodowate i wilgotne. Niebo było zalane bardzo ciemnymi, prawie czarnymi chmurami, jednak na horyzoncie wschodu widać było cienką kreskę światła. Mimo tego, że atmosfera, jaka panowała na zewnątrz była bardzo zimna i dla wielu nie przyjemna, to i tak dostrzegłam w niej coś magicznego, coś, co przyciągnęłoby każdego człowieka, który potrafi dostrzedz piękno chociażby w zwykłym listku.
          Zeskoczyłam z parapetu i udałam się do garderoby. Postanowiłam założyć cieplutki sweter, jeansy i gruby szalik a to tego czarne buty z ćwiekami <klik>. Następnie skierowałam się do łazienki, która zaskakująco była o tej porze wolna. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i nałożyłam niewielki makijaż. Tylko tusz do rzęs, róż i błyszczyk. Gotowa zeszłam do kuchni. Zrobiłam śniadanie, które po chwili zaczęłam jeść. Po chwili pojawiła się Peggie.
- hey siostra - przywitałam się - jakieś plany na dzisiaj? - spytałam.
- nie, a ty?
- spotykam się z Zayn'em.
- z kim? - dopytała.
- z tym co wpadłam na niego kilka dni temu.
- aaa... z tym - przeciągnęła.
          Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym włożyłam brudne naczynia do zmywarki i udałam się do salonu. Włączyłam TV i skakałam po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego. Nie zauważyłam kiedy a na zegarku wybiła 14:00. Zerwałam się z miejsca i zaczęłam się przygotowywać.
          Udałam się do swojego pokoju i stanęłam przed garderobą. Nie miałam pojęcia w co się ubrać. Po jakiś 15 minutach postanowiłam założyć ciemne jeansy, białą bluzkę, do tego naszyjnik z wąsem i buty na koturnie. A na wierzch założyłam czarną skórzaną kurtkę <klik>.
          Weszłam do łazienki. Wyczesałam i ułożyłam włosy, nałożyłam delikatny makijaż a na koniec spryskałam się ulubionymi perfumami. Złapałam jeszcze torebkę i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę Milkshake City.
          Gdy byłam już niedaleko zauważyłam Zayn'a. Stał z rekami w kieszeniach i rozglądywał się. Podeszłam do niego i się przywitałam.
- cześć.
- cześć, już myślałem, że nie przyjdziesz. Wejdziemy? - zapytał.
- jasne.
          Weszliśmy do MSC i usiedliśmy przy stoliku, niedaleko okna. Zamówiliśmy po shake'u. Ja owocowego a on czekoladowego z toffi.
- wiesz skądś kojarzę twoje imię tylko nie mogę przypomnieć sobie skąd - powiedziałam.
- tak?
- wiem, że gdzieś już je słyszałam - a po chwili zastanowienia - już wiem! - rzekłam uradowana.
- skąd? - dopytywał się.
- spoglądałam na zdjęcia za tobą i pamiętam, że oglądałam kiedyś wasz wywiad.
- jesteś fanką?
- nieee...to znaczy kilka razy słyszałam nasze piosenki i podobają mi się, ale nie szaleję za wami. Jesteście zwykłymi chłopakami, którym udało się coś osiągnąć.
- teraz już wiem dlaczego nie piszczałaś na mój widok.
- hehe chciałbyś - zaśmiałam się.
          Porozmawialiśmy trochę i po zapłaceniu (oczywiście nie pozwolił mi zapłacić za siebie) poszliśmy się przejść.
          Szliśmy cały czas rozmawiając. Jak na gwiazdora jest bardzo fajnym chłopakiem. Nie zachowuje się jakby nie wiadomo kim był tylko jak zwykły, normalny człowiek i to właśnie mi się w nim podoba.
          Tak długo szliśmy, że nie wiedzieliśmy kiedy a znaleśliśmy sie w parku. Nie zdążyliśmy przejść paru kroków a wokół nas zebrało się sporo piszczących dziewczyn, które prosiły Zayn'a o autograf czy zdjęcie. Stanęłam z boku i czekałam aż to wszystko się skończy. Co chwilę któraś z nich patrzyła się na mnie jakby chciała zabić mnie wzrokiem. Co tym dziewczyną chodzi? Czy to dlatego, że byłam z nim na shake'u i rozmawiamy jak przyjaciele? No właśnie czym my dokładnie jesteśmy? Po jednym spotkaniu możemy nazwać się przyjacielami czy może nie?
          No nareszcie koniec. One poszły a my usiedliśmy na pobliskiej ławce.
- przepraszam cię za to - odezwał się.
- nie masz za co to twoja praca - powiedziałam - pięknie tu.
- tak to moje ulubione miejsce.
          Siedzieliśmy gdy nagle zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni i odebrał. Rozmawiał z kimś kilka minut po czym zwrócił się go mnie.
- przepraszam cię, ale obowiązki wzywają.
- nic nie szkodzi, leć.
- na pewno nie jesteś zła? - zapytał.
- nie - odpowiedziałam a on pocałował mnie w policzek i poszedł.
          Posiedziałam chwilę i udałam się do domu.
______________________________________________________

Kolejny rozdział. Nie będę się powtarzać tylko napiszę, że czekam na wasze opinie.

Dziękuję za wcześniejsze komentarze :)

czwartek, 24 stycznia 2013

# 4

Margaret
          Rano wstałam nie wyspana a to dlatego, że wczorajszego dnia do późna gadałam z moją przyjaciółką Hannah'ą. Wygramoliłam się z łóżka, zabrałam ze sobą ubrania z szafy i nie spiesząc się ruszyłam do łazienki. Wiedziałam, że będzie wolna, ponieważ jak znając Tani prędko nie wstanie. Ona kocha spać do późna. Gdyby nie szkoła przespała by cały dzień.
          Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę łazienki. Już miałam wchodzić do środka gdy usłyszałam krzyki dobiegające z pokoju Tani. Wiedziałam, że za pewne mama musiała użyć na nią drastycznych metod w postaci szklanki zimnej wody, bo inaczej by się nie obudziła. Zaśmiałam się pod nosem i zamknęłam w łazience.
          Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Poczułam jak ciepła woda spływa po mnie tym samym zmywając całe zmęczenie. Następnie wysuszyłam się, posmarowałam ciało moim ulubionym balsamem kokosowym i ubrałam się wcześniej przygotowane ciuchy, czyli czarne spodnie, koszulę błekitną bez rękawów z dodatkiem panterki i wysokie buty <klik>. Pomalowałam jasnym cieniem powieki, przeciągnęłam tuszem rzęsy i gotowa zeszłam na śniadanie.
          Po kilkunastu minutach zeszła Tani gotowa, ubrana w ciemne spodnie, fioletową bluzkę z piórem, siwe  buty Agg i białą wełnianą czapkę <klik>. Zjadłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy do szkoły.

  - to powiesz co to był za chłopak, którego wczoraj spotkałaś? - spytałam. 
- wszystko byś chciała wiedzieć - odparła.
- no proszę powiedz - zaczęłam ją błagać.
- dokładnie to nie wiem, ale... - przerwałam jej.
- jak to nie wiesz?
- jeszcze nie wiem dzisiaj się z nim spotkam.
- umówiliście się. No ładnie siostra. Jesteśmy w Londynie od niedawna a ty już szalejesz.
- daj mi spokój - burknęła i udała się do budynku szkoły.
          Udałam się za nią. Weszłam do środka, gdzie spotkałam przyjaciół i mojego chłopaka Jack'a. Przywitałam się ze wszystkimi i skierowaliśmy się do klasy. Po spędzeniu 6 godzin w szkole całą paczką poszliśmy do domu mojego chłopaka. Od razu po przekroczeniu drzwi chłopcy rozsiedli się w salonie. Włączyli telewizor i zaczęli oglądać mecz. Oczywiście na początku był spokój. Siedziałam z Jack'iem na kanapie. Przytulaliśmy się. Nie obyło się bez okazywania czułości. Nagle Lucas poszedł do kuchni a po chwili przyniósł kilkanaście piw.
- nie pij za dużo dobrze? - poprosiłam Jack'a.
- dobrze kochanie - powiedział i dał mi buziaka w nos.
          Razem z przyjaciółką Camille wyszłyśmy na taras. Usiadłyśmy na leżakach i oglądałyśmy gwiazdy na niebie a przy tym rozmawiając na wszystkie tematy. Spędziłyśmy tam dobre dwie godziny. Kiedy skończyłyśmy zauważyłam, że w domu zrobiło się podejrzanie cicho. Weszłyśmy do środka. Telewizor był włączony a na stole stało z 12 butelek piwa jak nie więcej. Byłam w szoku. Peter spał rozwalony na fotelu, Lukas na widok przyjaciółki zaczął coś do niej mamrotać. Zaś ja bez zastanowienia podeszłam do Jakc'a.
- obiecałeś mi coś - krzyknęłam.
- ale o co ci chodzi kochanie - wybełkotał.
- o to że jesteś kompletnie pijany!
- wypiłem tylko jedno piwo - powiedział i zachwiał się - chodź tu.
          Spróbował mnie przytulić i pocałować. Szybko odwróciłam głowę. Czuć było od niego sam alkohol.
- co jest kochanie, przecież chcesz.
- puść mnie! - krzyknęłam i wyrwałam mu się.
- dobra, jak nie to spadaj! I tak wrócisz - krzyknął.
          Rozpłakałam się i wybiegłam z domu. Słońce zaszło jakieś pół godziny temu więc powoli robiło się ciemno, ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam przed siebie ciągle płacząc. Po jakiś 10 minutach dobiegłam na skraj jakiegoś urwiska. Tu jeszcze nie byłam - pomyślałam. Znalazłam ławkę. Usiadłam i przyciągnęłam nogi do siebie cały czas płacząc. Miałam mętlik w głowie. Jak on tak może? Co się z nim dzieje? Nigdy taki nie był?
- nic ci nie jest? - usłyszałam męski głos za sobą.
          Odwróciłam się. Stał za mną chłopak. Dosyć wysoki. Nie widziałam jego twarzy bo było już ciemno a on miał na głowie kaptur, ale nie bałam się go. Miał miły i ciepły głos.
- wszystko ok - odpowiedziałam.
- oj chyba nie bardzo - powiedział - mogę się przysiąść?
- jasne - odrzekłam bez zastanowienia.
- co się stało? Czyżby problemy z chłopakiem?
- jakbyś zgadł - odpowiedziałam i pociągnęłam nosem.
- eh...aż tak źle? - pytał dalej - Może jakoś ci pomogę?
          Nie znał mnie a wydawał się bardzo opiekuńczy. Sprawiał wrażenie przejętego.
- nie wiem co się z nim dzieje, cały czas na mnie krzyczy, o wszystko się czepia a do tego teraz się upił i był nachalny.- powiedziałam.
          Chłopak objął mnie ramieniem. Nie przeszkadzało mi to. Czułam tylko jego ciepło i wspaniały zapach jego perfum. Poczułam się przy nim taka bezpieczna. Zaczął mnie pocieszać. Nagle spojrzał na zegarek.
- jest 23...wracasz do domu?
- tak...odprowadzisz mnie?
- no jasne chodź.
          Przez chwilę szliśmy w zupełnej ciszy. Lecz nie czułam się nią skrępowana. Gdy doszliśmy do mojego domu stanęłam przed drzwiami.
- dziękuję ci za pomoc - rzekłam.
- nie ma za co przyjemność po mojej stronie. A tak w ogóle to jak masz na imię? - spytał.
- Margaret, ale możesz mówić do mnie Peggie.
- a ja Harry - powiedział i ściągnął kaptur.
          Przyglądałam mu się uważnie. Miał brązowe loki, które aż prosiły aby się je dotknęło. Do tego zielone jak szmaragd oczy, w których mogłaś się zatopić i słodkie dołeczki, które pojawiały się za każdym razem kiedy się uśmiechał. Wyglądał idealnie. Do tego był ubrany w ciemne spodnie, granatową koszulkę i szarą bluzę.
- Peggie - zawołał - będę już leciał.
- ok - odpowiedziałam jeszcze zamyślona.
          Podszedł do mnie pocałował w policzek i przytulił. Następnie odwrócił się i odszedł mówiąc - pa.
Stałam na schodach i patrzyłam się jak oddala się coraz bardziej. Kiedy tylko zniknął za zakrętem weszłam do domu.
______________________________________________________

Udało się :D Rozdział wstawiam dzisiaj, ponieważ zaszaleliście z komentarzami. Chciałam tylko 5 a dostałam 8. Dziękuję tym, którzy zostawili komentarz.

Co do rozdziału podoba mi się, wam też??

Czekam na opinie. Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. Następny pojawi się, gdy znajdzie się tu 7 komentarzy. 

środa, 23 stycznia 2013

# 3

 Tatiana
- Tani obudź się, bo spóźnisz się do szkoły - powiedziała moja rodzicielka stojąc nade mną.
- mamo jeszcze 5 minut - mruknęłam przykrywając się jeszcze bardziej kołdrą.
- za niedługo widzę cię na dole - rzekła i wyszła z pokoju.
          Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam ubrania. Jeansy, szara bez rękawów bluzka z nadrukiem oraz czarną skórzaną kurtkę. Do tego dobrałam kolczyki skrzydła, czarne trampki i czarną torbe na ramię <klik>. Następnie ruszyłam do łazienki. Gdy stanęłam przed drzwiami złapałam za klamkę i okazało się, że są zamknięte.
- Margaret Ashley Johnson wyłaź natychmiast z tej łazienki - krzyknęłam.
- już nie gorączkuj się tak - usłyszałam jej głos.
          Ustałam przy ścianie i czekałam. Po paru minutach w końcu raczyła wyjść. Ubrana była w czarne spodnie, koronkową beżową bluzkę, marynarkę i buty na koturnie <klik>. Niby siostry bliźniaczki a byłyśmy jak ogień i woda. Zawsze różniłyśmy się od siebie. Ona była otwarta, szalona i nie przewidywalna zaś ja spokojna, poukładana i z czasem stałam się nie ufna wobec obcych ludzi. To ona miała zawsze pełno przyjaciół i każdy ją lubił. Owszem ja też kiedyś miałam dużo przyjaciół, ale z czasem było ich coraz mniej aż w końcu zostałam sama i jako jedyną przyjaciółką była właśnie moja siostra, z którą często się kłóciłam, ale zawsze wspierałyśmy się nawzajem i mogłyśmy powiedzieć sobie wszystko.
- co ty tu robisz? - spytałam.
- biorę prysznic.
- ale dlaczego w mojej łazience, masz swoją?
- u mnie pękła rura - odpowiedziała i ruszyła w stronę schodów.
          Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Po czym ubrałam się i nałożyłam na twarz delikatny makijaż. Zeszłam na dół do kuchni. Peggie siedziała już przy stole i popijała swoją poranną kawę. Podeszłam do szafki, z której wyciągnęłam miskę i wsypałam do niej płatki zbożowe, które zalałam gorącym mlekiem. Po zjedzeniu śniadania udałyśmy się do wyjścia i ruszyłyśmy w stronę szkoły. Na szczęście miałyśmy do niej blisko. Po 10 minut drogi pieszo dotarłyśmy do budynku szkoły. Weszłyśmy do środka i każda z nas skierowała się w swoją stronę. Podeszłam do swojej szafki, gdzie stała już Kristin i za pewne czekała na mnie.
- gotowa na kolejny dzień spędzony w szkole? - zapytała.
- z chęcią zostałabym w domu...jak ja nie cierpię szkoły.
          Wyciągnęłam podręcznik od historii i poszłyśmy pod salę. Kiedy zadzwonił dzwonek weszliśmy do klasy. Zajęłyśmy ostatnią ławkę. Lekcje minęły szybko. Około 14 miałam już koniec, więc mogłam wracać do domu. Wyszłyśmy z budynku, pożegnałam się z Kristin i udałam się w stronę domu.
          Przemierzałam ulice miasta gdy nagle nie spodziewanie wpadam na kogoś co w rezultacie wylądowałam na chodniku.
- jak leziesz człowieku - krzyknęłam.
- przepraszam, nic ci nie jest? - zapytał.
- nie jestem cała - odpowiedziałam lekko wkurzona.
          Wyciągnął w moją stronę rękę, aby pomóc mi stać. Kiedy już stanęłam zobaczyłam przed sobą chłopaka z ciemną karnacją i pięknymi brązowymi oczami. Był ubrany w ciemne spodnie, biały t-shirt i czerwoną bejsbolówkę. Tak się zapatrzyłam w niego, że nie słyszałam co on do mnie mówił. Zaczął machać mi przed oczami dłonią.
- słyszysz mnie? - wtedy wyrwałam się z rozmyśleń. Spoglądam na niego i powiedziałam.
- przepraszam zamyśliłam się co mówiłeś?
- pomyślałem, że może dałabyś się zaprosić na kawę albo na shake'a?
- z chęcią, ale nie dzisiaj muszę lecieć pa.
- to może dasz mi swój numer, abyśmy się umówili na kiedy indziej?
- jasne - podałam mu numer i ruszyłam przed siebie.
- a zdradzisz mi chociaż swoje imię? - krzyknął za mną.
- Tani - odpowiedziałam.
          Przez całą drogę do domu myśląc o tym nieznajomym. Zastanawiam się skąd ja go kojarzę. Jestem pewna, że gdzieś już go widziałam tylko za cholerę nie mogłam sobie tego przypomnieć. Z tymi myślami doszłam do domu.
          Gdy weszłam do środka zdjęłam buty a torbę zostawiłam na szafce. Poszłam w głąb i weszłam do salonu. Na kanapie siedziała Peggie a z kuchni dobiegały odgłosy mamy robiącej obiad.
- co ci jest? - spytała się sis.
- nic - odparłam i usiadłam koło niej.
- mnie nie oszukasz mów co się stało?
- co ty się nagle zaczęłaś mną interesować. Przypadkiem nie masz się spotkać z Jack'em?- prawie, że krzyknęłam.
- Tani możesz się już nie dąsać?- widać było, że zaczynała się wkurzać. Gdy nic nie odpowiedziałam ciągnęła dalej - wiem, że go nie lubisz... - przerwałam jej.
- ja go nienawidzę.
- to co mnie też będziesz nienawidzić, że z nim chodzę? Tani nie chcę się z tobą kłócić. Tęsknie za tobą.
          Widziałam, że mówi prawdę a jako siostry rozumiemy się bez słów. Ja rozumiem, że jest zakochana i  w miłości popełnia się błędy, ale to co ona robi przechodzi ludzkie pojęcie. No, ale nie potrafię się długo na nią gniewać.
- zgada mi też brakowało naszych rozmów, wygłupów - rzekłam i przytuliłam się z Peggie..
- dobra to teraz mów co się dzisiaj wydarzyło? - nie dawała za wygraną.
- nic takiego tylko jak wracałam wpadłam na jakiegoś chłopaka nic takiego - odparłam.
- uuuuu Tani a chociaż przystojny jest?
- może... - już chciałam coś dodać, ale w tym czasie mama zawołała nas na obiad.
          Udałyśmy się do jadalni. W ciszy zjadłyśmy obiad po czym rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Leżałam na łóżku kiedy usłyszałam dźwięk dochodzącego sms. Rzuciłam się w stronę telefonu. Zobaczyłam, że jest z nieznanego mi numeru. Otworzyłam wiadomość.
"Hey Tani! Pamiętasz jeszcze tego chłopaka co na niego wpadłaś dzisiaj...to ja Zayn. Co powiesz na spotkanie jutro? x" 
Nie zastanawiając się długo odpisałam.
"Cześć Zayn. Dobrze wiedzieć jak masz na imię a co do tego spotkania to nie wiem czy to dobry pomysł."
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Dlaczego nie, zgódź się"
          Szczerze to nie wiedziałam co o tym myśleć. Trochę z dystansem podchodzę do takich spotkań. Po tym jak potraktował mnie mój były chłopak ciężko mi jest zaufać jakiemuś chłopakowi. A tu nagle pojawia się jeden i prosi o spotkanie. Długo zastanawiałam się co mam zrobić. Zgodzić się czy nie. No w końcu postanowiłam dać mu szansę i odpisałam.
"Zgoda...z chęcią się spotkam...tylko powiedz kiedy i gdzie?
"Może być przed MSC o 15? x"
"Oczywiście to do zobaczenia."
"Już nie mogę się doczekać. Dobranoc Tani. xx" 
"Dobranoc Zayn miłych snów." 
          Położyłam się na łóżku i myślałam jak to jutro będzie gdy się spotkamy. Jaki on jest, bo na pierwszy rzut oka zdawał się być miły. No i to, że jest przystojny. Nawet bardzo. Skończyłam rozmyślać i udałam do łazienki wziąć gorącą kąpiel po czym wróciłam do pokoju spać.
______________________________________________________

Kolejny rozdział za nami. Podoba się czy nie?? 

Nastepny pojawi się jak pod tym będzie 5 komentarzy.

piątek, 18 stycznia 2013

# 2

Margaret
          Rano obudził mnie budzik, który wskazywał 6:45. Wstałam i o dziwo byłam wyspana, chociaż po wczorajszym wieczorze z Tani poszłam późno spać. Wzięłam czyste ciuchy. Czerne spodnie z skórzanymi pasami po bokach, szeroki sweter w norweskie wzory oraz łososiową czapkę i czarne wysokie za kostke buty <klik>. Poszłam wziąć kąpiel. Po wyjściu z pod prysznica wysuszyłam się, posmarowałam ciało ulubionym balsamem i ubrałam się. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i nałożyłam na twarz make-up.
Mama zazwyczaj wcześnie rano biega, ale nie słyszałam, żeby wychodziła, kiedy zbierałam się do szkoły. Zabrałam torbę i zeszłam na dół.
- wcześnie wstałaś - powiedziała mama, nakładając na talerz naleśniki z kawałkami czekolady, kiedy tylko minęłam próg kuchni.
- a ty nie byłaś biegałaś? - spytałam wkładając kawałek naleśnika do ust.
- nie, dzisiaj odpuściłam - rzekła zasiadając do stołu. - mam nadzieję, że się wyspałaś po wczorajszym.
Pewnie, z poduszką na głowie - pomyślałam po czym odparłam.
- mhm...
          Wsadziłam palec w jeden z topniejących kawałków czekolady, które utworzyły symetryczną uśmiechniętą twarz na naleśniku. W tej samej chwili do kuchni wtoczyła się Tani.
- co tak ładnie pachnie? - spytała ziewając.
- naleśniki! - mama zagoniła ją na krzesło i postawiła przed nią pełny talerz - tu jest syrop klonowy, jeżynowy, bita śmietana i dżem malinowy.
- rewelacja - Tani wetknęła widelec w słoik bitej śmietany - jesteś super mamo.
          Zaczęła pochłaniać swoje naleśniki i zamilkła na kilka sekund. Następnie sięgnęła po dżem malinowy i nałożyła grubą warstwę. Gdy zjadła odepchnęła talerz i wstała od stołu.
          Spojrzałam na mój talerz. Uśmiechnięte śniadanie gapiło się na mnie, a ja nie wiedziałam, czy jestem wstanie przełknąć coś jeszcze. Napiłam się nieco soku pomarańczowego. Smakował kwaśno. Zawinęłam kilka naleśników w serwetkę i wstałam od stołu.
- muszę już lecieć - powiedziałam - zjem po drodze - wyszłam do korytarze, gdzie czekała na mnie siostra.
          Założyłam na siebie płaszcz i wyszłyśmy. Przeszłyśmy w ciszy tych parę ulic dzielących nas od szkoły i podarowałam moje śniadanie zabłąkanemu psu, który przyplątał się do nas po drodze.

PÓŹNIEJ, TRZECIA LEKCJA

          Wskazówka zegarka w sali sztuki powoli zbliżała się do dziewiątej dwadzieścia pięć, a ja czekałam tylko aż wybije dzwonek informujący, że nadeszła duża przerwa. Gdy zadzwonił dzwonek zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam się na korytarz. Udałam się z Hannah na drugie śniadanie. Usiadłyśmy przy jednym ze stoliku i zaczęłyśmy jeść.
- co się z tobą dzieje. Cały dzień się nie odzywasz? - spytała się mnie.
          Nie zdążyłam jej nic odpowiedzieć, bo doszły do nas Tani i Kristen.
- może ty mi powiesz co dzieje się z Peggie - zwróciła się do Tani Hannah.
- a co z nią jest? - spytałam.
- od rana milczy. W ogóle się nie odzywa - stwierdziła moja przyjaciółka.
- pokłóciła się z Jack'em - odpowiedziała wprost moja siostra.
          Nie wytrzymałam i wybiegłam ze stołówki. Wpadłam do toalety i zamknęłam się w jednej z kabin. Usiadłam na sedesie i nie potrafiłam powstrzymać łez lecących po policzkach. Siedziałam chwilę, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi to łazienki.
- Peggie jesteś tu? - usłyszałam głos Tani.
          Wstałam i wyszłam z kabiny. Spojrzałam się na nią a ona bez słowa podeszła i przytuliła mocno. Schowałam twarz w jej włosy cicho szlochając.
- już dobrze, nie płacz - rzekła gładząc mnie po plecach.
- nie wiem już co mam robić - powiedziałam odsuwając się od niej.
- nie będę ci powtarzać, żebyś z nim zerwała. Przez niego tylko cierpisz - odparła.
- myślałam, że jest inny.
- jest, ale w drugą stronę. On nie powinien cię tak traktować - powiedziała i objęła mnie ramieniem - chodźmy do domu.
          Wyszłyśmy i skierowałyśmy się do wyjścia. Po drodze Tani napisała do dziewczyn, aby przypadkiem nie martwiły się o nas. Gdy znalazłyśmy się przed domem zauważyłam Jack'a stojącego przed drzwiami. Kiedy nas zobaczył podszedł do mnie szybkim krokiem.
- Peggie przepraszam cię za wszystko. Wiem, że cię zraniłem, żałuję tego. Proszę wybacz mi - rzekł spoglądając mi w oczy.
- chyba mu nie wybaczysz, przecież nie może cię tak traktować? - zapytała mnie, po czym zwróciła się do niego - ona nie jest rzeczą, z która możesz robić co chcesz. Ona też ma uczucia - wrzasnęła mu prosto w twarz.
- Tani spokojnie - rzekłam.
- nie rób tego. Nie widzisz jak tobą manipuluje. Zawsze jest tak samo. Źle cię traktuje, ty płaczesz, on cię przeprasza a ty mu wybaczasz. Ile jeszcze razy ma się to stać, aż w końcu przejrzysz na oczy? - spytała i nie czekając na odpowiedz weszła do domu.
          Wiedziałam, że jest bardzo wkurzona. Na jej miejscu pewnie też bym tak postąpiła. I co ja mam teraz zrobić? W głębi duszy czuję, że źle postępuję, ale nie mam chyba odwagi inaczej.
Godzę się z chłopakiem i resztę dnia spędzamy razem.

                                                Tatiana
          Wściekła wpadłam do domu i od razu udałam się na górę. Weszłam do pokoju trzaskając drzwiami. Jak ona może kolejny raz mu wybaczyć. Ona na prawdę nie widzi jaki on jest. Przez tą jej miłość jest zaślepiona i nie może dopatrzyć się, że on nie traktuje jej poważnie. Bawi się je uczuciami a ona wierzy w każde jego słowo.
          Do końca dnia postanowiłam nie wychodzić z pokoju, aby przypadkiem nie spotkać siostry lub jej chłopaka, bo wtedy nie wiem co mogło by się stać.
          Usiadłam wygodnie na łóżku i przeglądałam na laptopie portale społecznościowe i strony plotkarskie. Za bardzo nie było nic ciekawego do oglądania, więc przerzuciłam się na czytanie książki. Ale oczywiście wszystko jest przeciwko mnie i nawet nie mam chwili spokoju. A o co dokładnie chodzi. Moja kochana rodzicielka weszła bez żadnego ostrzeżenia wołając mnie na kolację. Nie miała zbytnio ochoty wychodzić z pokoju, ale nie miałam wyjścia. Zeszłam na dół i zobaczyłam Peggie siedząca przy stole i zajadającą się posiłkiem. I pomyśleć, że jeszcze rano siedziała smutna a teraz cała w skowronkach nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. I to wszystko zasługa Jack'a.
          Zjadłam pośpiesznie kolacje i wróciłam do mojego pokoju. Po tym dniu całym wrażeń czułam się zmęczona. Zabrałam ze sobą piżamy i udałam się do łazienki. Umyłam się, przebrałam i z powrotem ruszyłam do siebie. Położyłam się do łóżka i nie wiem kiedy zasnęłam.
______________________________________________________

HEY!!!

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie.

Do nastepnego :)

niedziela, 13 stycznia 2013

# 1

Tatiana
          Rano obudziłam się dość szybko. Była środa, a ja i tak miałam dość wszystkiego. Wstałam rozrzucając kołdrę. Weszłam do garderoby i wybrałam beżowy sweter, czarne spodnie, brązową wełnianą czapkę i czarne buty na wysokim obcasie <klik>. Następnie udałam się do swojej łazienki, która znajdowała się w moim pokoju. Całe szczęście miałyśmy własne łazienki, bo nie wyobrażam sobie mieć wspólną z siostrą. Wykąpałam się, ubrałam i umalowałam. Zeszłam na dół. Zastałam tam mamę siedzącą przy długim stole i pijącą za pewne ulubioną kawę i siostrę jedząca śniadanie.
- cześć mamo, cześć Peggie - przywitałam się i wyciągnęłam z lodówki mleko.
- cześć córciu - odparła - ja lecę, pa - ucałowała nas i wyszła.
          Zrobiłam sobie płatki i zasiadłam do stołu. Zaczęłam jeść co jakiś czas spoglądając na sis. Siedziała nad talerzem i dłubiąc kanapkę. Widać było, że coś ją trapi. Nie chciałam się wtrącać, ale to moja siostra a zarazem przyjaciółka i ciężko mi jest na nią patrzeć jak jest smutna. Podniosłam się z krzesła i przysiadła się bliżej niej.
- Peggie co jest? Siedzisz cicho wogóle się nie odzywasz - zaczęłam.
          Podniosła wzrok i spojrzała na mnie. Widziałam w jej oczach łzy. Bez słowa przytuliłam ją do siebie.
- nie wiem co się z nim dzieje, przecież nigdy taki nie był - mówiła przez łzy.
- chodzi ci o Jack'a? - zapytałam dla pewności.
- tak, dlaczego on mnie tak traktuje - powiedziała wycierając łzy z policzków.
- co znowu zrobił?
- zaczął się na mnie wydzierać i szarpać a tylko dlatego, że nie chciałam z nim iść, bo umówiłam się z Hannah'ą. On nigdy taki nie był.
- mówiłam ci jaki on jest, ale ty nie chciałaś słuchałaś. Sądziłaś, że jesteś mądrzejsza i wiesz lepiej - rzekłam.
- Tani nie rozumiesz, że ja go kocham.
- a ty nie rozumiesz, że przez niego cierpisz - krzyknęłam - chodź idziemy do szkoły - powiedziałam wstając i odnosząc brudne naczynia do zmywarki.
- nie idę. Nie chcę go spotkać.
- jak chcesz ja idę, bo zaraz się spóźnię - spoglądając na zegarek, który wskazywał 7:33.
          Założyłam kurtkę, złapałam za torbę i wyszłam z domu krzycząc jej - pa. Założyłam słuchawki i włączyłam najnowszą piosenkę Linkin Park - "Castle of glass". W piętnaście minut doszła do budynku szkoły. Przed wejściem spotkałam Kristin. Jest jedyną dziewczyną, z którą się za przyjaźniłam po przyjeździe tutaj. Chodzimy razem do jednej klasy i wspólnie siedzimy w tej samej ławce. Gdy ją poznałam od razu się polubiłyśmy i teraz traktujemy się jak siostry a na dodatek nasze mamy pracują razem w jednej firmie.
- hey - przytuliłam się z nią na przywitanie.
- cześć - odparła.
          Razem ruszyłyśmy do środka. Od razu poszłyśmy do swoich szafek, zostawiając tam okrycie wierzchne i biorąc podręcznik na pierwszą lekcję - matematykę. Skierowałyśmy się pod salę a gdy zadzwonił dzwonek weszłyśmy i zajełyśmy jak zwykle ostatnią ławkę. Pani Berton sprawdziła obecność i zaczęła głosić następny nudny temat. Tym razem o twierdzeniach sinusów i cosinusów a do tego wyrywkowo brała do zadań do tablicy. Nigdy tego nie lubiłam chociaż radzę sobie nieźle. Na kolejnych lekcjach było podobnie. Na biologii omawialiśmy budowę ciała, na historii doszły nowe daty, na angielskim kolejne wypracowanie a na w-f jak zwykle graliśmy w siatkówkę. Po skończonych zajęciach ubrałyśmy się i skierowałyśmy się w stronę wyjścia z liceum, a następnie do domów. Tak się składało, że miałyśmy w zupełnie inne strony, więc się pożegnałyśmy i rozdzieliłyśmy.
          Zaszłam do domu. Samochodu mamy nie było na podjeździe, co oznaczało, że nadal jest w pracy. Od kluczyłam drzwi i znalazłam się w przestronnym przedpokoju. Zdjęłam buty i weszłam schodami na górę. Zostawiłam rzeczy w pokoju i udałam się do Peggie. Zapukałam lekko w drzwi po czym uchyliłam je powoli. Siostra leżała z przymkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Gdy mnie zauważyłam podniosła się do pozycji siedzącej zdejmując słuchawki.
- jak się czujesz? - zapytałam przysiadając na brzegu łóżka.
- już lepiej - odpowiedziała.
- co powiesz na babski wieczór? Pooglądamy jakieś filmy, zrobimy sobie pedicure, manicure - zaproponowałam.
- zgoda - odparła.
- to ja idę zrobić coś do jedzenia a ty przygotuj jakieś filmy - rzekła i zeszłam na dół.
          Przygotowałam prażoną kukurydzę, pepsi i chipsy paprykowe, nasze ulubione. Z miskami udałam się do dużego salonu z kinem. Peggie siedziała już na sofie a przed nią na stoliku stały przygotowane rzeczy do paznokci. Postawiłam obok miski z przekąskami i szklanki do napoju. Zasiadłam przy sis i zaczęłyśmy oglądać komedię "Projekt X". W między czasie gdy oglądałyśmy malowałyśmy sobie paznokcie. Ja na zielony a ona na niebieski. Około 1 w nocy skończyłyśmy swój seans filmowy i rozeszłyśmy się zmęczone do pokoi spać.
______________________________________________________

HEY! No to mamy pierwszy rozdział. Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie. Podoba wam się czy też nie?? Czekam na opinie. 

środa, 9 stycznia 2013

Prolog

          Wierzycie w prawdziwą miłość? Za którą oddałbyś wszystko co tylko masz i zrobił wszystko, aby tylko jej nie stracić? Szczerze ja nie. A na pewno nie po tym co mnie spotkało, nie po tym jak zostałam wykorzystana, zdradzona i porzucona jak znudzona zabawka.
Sądziłam, że to co mam będzie wieczne, lecz myliłam się. Jednego dnia byłam najszczęśliwszą osobą na świecie posiadającą wspaniałą rodzinę, przyjaciół i kochającego chłopaka a drugiego moje spokojne, poukładane życie obróciło się o 180o . Chłopak porzucił mnie dla innej a wraz z nim odwrócili się wszyscy przyjaciele. A jak by było tego mało moi rodzice oznajmili, że się rozwodzą, ponieważ jak to oni powiedzieli uczucie, które było między nimi wygasło.
          Dlatego teraz siedzę na parapecie w rękach trzymam kubek z gorącą czekoladą i spoglądam przez okno na spływające po szybie krople deszczu i zastanawiam się dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie. Dlaczego los chciał, abym tak cierpiała? Dlaczego nie mogę żyć tak jak inni? Być zakochana, szczęśliwa, nie martwić się co przyniesie kolejny dzień i cieszyć się każdą chwilą? Te pytania co dzień zaprzątały mój umysł. Dlatego postanowiłam o tym nie myśleć tylko zostawić to wszystko za sobą i ruszyć na przód.
          Może zaczniemy od początku nazywam się Tatiana, lecz wszyscy i tak wołają na mnie Tani. Mam siostrę Peggie. Jesteśmy bliźniaczkami. Oby dwie mamy po 17 lat. A nasi rodzice...ojciec Thomas prezes w rodzinnej firmie, którą założył mój dziadek. Zaś matka Taylor słynna pani fotograf, która fotografuje najróżniejsze osoby. Biznesmenów, gwiazdy show biznesu, jeździ na różne gale do USA oraz na pokazy mody do Paryża i Mediolanu. Z tatą poznała się na studiach w Manchesterze. A teraz po rozwodzie tata został w Oxfordzie a my przeprowadziłyśmy się do Londynu. I o to moja historia, ale koniec rozmyślania o przeszłyści i trzeba wziąć się do roboty.
          Zeszłam z parapetu i powróciłam do wcześniejszej, zaczętej czynności, czyli wykładanie i układanie wszystkich rzeczy z pudeł, które od kilku dni zagracają mój pokój.
______________________________________________________
 

Witam na moim drugim blogu! To na razie prolog. Może nie jest długi, ale to tylko wprowadzenie do opowiadania i nie musi być tak obszerny. Ale za tym mam nadzieję, że się wam spodoba. Zapraszam do komentowania i zapewniam, że nie długo pojawi się pierwszy rozdział. Czekam!!!

sobota, 5 stycznia 2013

Bohaterowie


Tatiana Rebeka Johnson ( ale wszyscy nazywają ją Tani ) - Siedemnastolatka o blond włosach, ale nie jest głupia, jest bardzo mądra. Ma szaro - niebieskie oczy. Nie za wysoka, szczupła posiadająca marzenia, jak każda inna dziewczyna. Kocha taniec, zwierzęta i muzykę. Miała wielu przyjaciół, którzy po rozstaniu z chłopaciem odwrócili się od niej. Łatwo się denerwuje.

Margaret Ashley Johnson ( dla przyjaciół Peggie ) - Ma również 17 lat jak jej siostra bliźniaczka. Jest szczupła, ma blond, falowane włosy i śliczne, szare oczy. Wybija się z tłumu swą charyzmą i empatią. Ponadto jest niezwykle wrażliwa i wierna swym przyjaciołom, służy im mądrymi radami i każdą możliwą pomocą.


Kristin Melissa Wood - 17 lat. Ma rudawe włosy sięgające do ramion oraz błękitne oczy. Jest przyjaciółką Tatiany, z którą zapoznała się w szkole po przeprowadzce Tani. Kocha wszystko co jest związane z filmem. W przyszłości chciałaby zostać reżyserem.


Hannah Lucy Gray - Osiemnastolatka brunetka o ciemnych oczach. Najlepsza przyjaciółka Margaret. Chodzą razem do jednej szkoły, ale do innych klasy. Ma ogromny talent w malowaniu. Nie znosi chłopaka Peggie Jack'a.


Jack Tom Allen - Ma 19 lat. Jest chłopakiem Margaret. Chodzą razem do tej samej szkoły. Poznali się na jednej imprezie. Można powiedzieć, że zakochali się w sobie od pierwszego wejżenia. Na pierwszy rzut oka wygląda na miłego i sympatycznego chłopaka a tak napewdę jest arogancki i nie kiedy podły nawet wobec swojej dziewczyny.


Zayn Javadd Malik - Dziewiętnastolatek, członek zespołu One Direction. Ma brązowe oczy, czarne włosy. Jest wysoki i dobrze zbudowany oraz słodki i romantyczny. Jest też troszkę próżny, ponieważ ma zawsze przy sobie lusterko, lubi dobrze wyglądać. Chłopcy mówią o nim, że chociaż ma najkrótsze włosy to spędza przy nich najwięcej czasu.


Harold Edward Millward Styles - Ma 18 lat i zielone oczy. Jest najmłodszy z zespołu One Direction. Najbardziej zżyty z Louisem, mówi nawet że dopóki nie znajdzie dziewczyny ma jego. Na punkcie jego włosów wariują wszyscy, nie tylko fanki. Lubi niezależne dziewczyny i takie, które nikogo nie udają.


Liam James Payne - Ma 19 lat, pochodzi z Wolverhampton. Oczy brązowe, włosy również. Wysoki, szczupły. Jest jednym z członków zespołu One Direction. Jest opiekuńczy, czuwa nad wszystkim dlatego chłopcy nazywają go "Daddy Direction". Nie cierpi łyżek, wręcz się ich boi. Chodzi z tancerką Danielle Peazer.


Louis William Tomlinson - Jest najstarszy z zespołu, ma 20 lat. Ma niebieskie oczy i brązowe włosy. W miarę wysoki i szczupły. Uwielbia jeść surową marchewkę. Najśmieszniejszy z całego zespołu. Najlepiej dogaduje się z Harrym. Jest w związku z Eleanor Calder modelką.


Niall James Horan - Ma 19 lat i należy do zespołu jak pozostali czterej członkowie. Jest ciemnym brunetem, ale farbuje się na blond. Jego oczy są błękitne jak ocean. Dobrze gra na gitarze. Lubi jeść i spać. Podobają mu się zielonookie dziewczyny.


Danielle Claire Peazer - Ma 23 lata i jest dziewczyną Liam'a. Ma szczupłą sylwetkę, brązowe oczy oraz długie i kręcone włosy. Zawodowo jest tancerką oraz dobra przyjaciółką Els.


Eleanor Jane Calder - Ma 22 lata, mieszka i studiuje socjologię i politologię w Manchesterze, ale w wolnym czasie jest w Londynie. Jest modelką i dziewczyną Louis'a.


Perrie Louise Edwards - Ma 19 lat była blondynka przefarbowana na róż, szczupłą i wysoką dziewczyną. Ma dość długie nogi. Należy do zespołu Little Mix wraz z Jesy, Leigh - Anne, Jade, który wygrał 8 edycję X-Factora. Jest zacięta i zapatrzona w siebie, ale przy bliższym poznaniu można ją polubić. Zna się z Zayn'em, ponieważ jest jego byłą dziewczyną a obecnie są dobrymi znajomymi.


Ed Sheeran - Ma 21 lat, rudawe włosy i niebieskie oczy. Jest brytyjskim piosenkarzem. Wydał nie dawno już pierwszy album +. Przyjaźni  się z chłopcami z One Direction.


Taylor Swift - Amerykańska wokalistka country i pop'u. Ma 24 lata, długie blond włosy i szare oczy. Jest znana na całym świecie. Na swoim koncie ma cztery wydane płyty.


Diana Anne Clark - Stażystka w domu mody Burberry w Londynie. Ma 19 lat, pochodzi z Aberdeen, północnej części Szkocji.